Opowiadanie

 30.


-Żebyście widzieli jej minę...Hahaha - Niall ocierał łzy z policzków.
-Taka nieprzytomna i w ogóle nic. Dopiero po chwili skojxzyła, że to Horan na niej leży- zaśmiałam się. Moi przyjaciele mi zawtórowali.
    Nagle wszyscy ucichli. Na schodach pojawiła się zaspana Diana.
-Hej, nie gniewasz się, nie?- spytał Niall
Ona uśmiechnęła się zadziornie.
-Ja tam mogę takie pobudki codziennie dostawać - poruszyła zabawnie brwiami na co znowu wybuchliśmy śmiechem.
     Korzystałyśmy z dziewczynami z tego, że chłopcy jeszcze są w Londynie. Obiecali, że będą wpadać najczęściej jak mogą ale wiadomo, że jednak trasa koncertowa ma ograniczenia.
     Siedziałam z Louisem w salonie na jego kolanach.
-Kocham cię.-mruknął mi do ucha. Uśmiechnęłam się szeroko.- No i uwielbiam jak się uśmiechasz. Masz wtedy takie słodkie dołeczki jak Hazza.
Złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Mmmmm... Cudownie całuje... Gest przerodził się w pełen pożądania i namiętności.
-Hej, hej! Co tu się wyrabia na mojej kanapie?- krzyknął rozbawiony Harry który własnie wszedł do salonu, a za nim reszta.
-Korzystam z tego, że mój chłopak jest w domu. Przeszkadza ci to?- uniosłam wyzywająco brwi.
-Nie no skąd! - Hazza uniósł ręce w geście obrony.- Przepraszam, że przerwaliśmy taką intymną chwilę...- zaczął się rechotać.
Liam, Zayn i Niall oraz Diana i Natalia zaczeli gwizdać i rzucać różne hasła.
Oczywiście społonełam rumieńcem.
-Zaraz przyjdę- szepnęłam Louisowi do ucha. Wstałam najzgrabniej jak potrafiłam i w akompaniamencie dalszych gwizdów udałam się do łazienki. Oparłam ręcę o blat i pochyliłam się nad lustrem. Hmm.. Chłopcy jutro wyjeżdżają więc  trzeba wykorzystać tę ostatnią noc. Tylko trzeba się pozbyć tych wariatów...
Rozpuściłam włosy i  spryskałam się perfumami. Lekko uchyliłam drzwi od łazienki i nasłuchiwałam. Głosy zdecydowanie ucichły.
-Daj stówę to pójdziemy sobie na pizzę- usłyszałam głos Zayna. Zachichotałam pod nosem ale nasłuchiwałam dalej.
-Eh no dobra- zgodził się Lou. Usłyszałam tylko ja się ubierają i wychodzą z domu. Udało się!
-Tylko się zabezpieczajcie dzieci!- jeszcze krzyknął Harry i wyszedł. Louis w odpowiedzi coś mruknął typu: ,,Idiota...''
Szybko wybiegłam z łazienki i rzuciłam się na chłopaka który czekał na mnie w korytarzu.
-Dobra robota. Jesteś boski- mruknęłam mu do ucha i namiętnie pocałowałam.
-Ty też jesteś wspaniała. A teraz korzystajmy z tego, że dom wolny...- Tommo schylił się i szybko podniósł mnie na ręcę. W reakcji na to pisnęłam a on się tylko zaśmiał.
-Idziemy zobaczyć jak głośno potrafisz dla mnie krzyczeć.-szybko zaniósł mnie do naszej sypialni.
Chyba dalszych wydarzeń nie trzeba opisywać...


-Wszystko masz?- spytałam po raz setny tego dnia.
-Tak- odpowiedział Lou z uśmiechem
-Będę tęsknić- wtuliłam sie w Jego ramiona. Tu się czułam bezpiecznie. Ostatnia rzecz jaką chciałam to żeby teraz wyjeżdżał. 
    Pożegnałyśmy z dziewczynami chłopców i wróciłyśmy do mojego pokoju.
-Jezu jak tu bedzie smutno...-jękneła Nati
-I cicho....- dodała Diana
-I pusto bez nich- westchnęłam.


    Louis przyjeżdżał do mnie najczęściej jak potrafił. Czasami brał ze sobą resztę ale zazwyczaj sam. Każdy jego przyjazd wyglądał właściwie tak samo. Popołudnie poświęcone długim rozmowom, a noce spedzone bardzo aktywnie  w naszej sypialni. I tak było za każdym razem kiedy przyjeżdżał.
Niestety ostatnio nie widzieliśmy się aż 2 miesiące, chociaż zdarzało się, że mógł do nas przyjechać już po tygodniu. Różnie to bywa, wszystko zależy od tego gdzie koncertują, jakie maja plany. Czy sesja, czy wywiad, czy jakaś promocja. No i jeszcze koncerty które są swoją drogą wyczerpujące.

   Umówiłam się z dziewczynami na taki babski wieczór. Ogladanie komedii romantycznych, malowanie paznokci,wymyslanie różnych fryzur, objadanie sie słodyczami i tak dalej...
   Leżałam sobie przed telewizorem przeskakując z programu na program. Przełączyłam na program informacyjny i nagle sobie coś przypomniałam. Jesteśmy umówione na 19 a jest... Spojrzałam na telewizor: 18.46. O kurde!
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i stanełam przed szafa. No tak, mój wieczny problem: co ubrać? Wybrałam białą bokserkę, jasne rurki i granatową koszulę. Wskoczyłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wyleciałam owinięta ręcznikiem. W ekspresowym tempie ubrałam bieliznę, bokserkę i zaczełam ubierać spodnie. Jedna noga, druga noga.... co jest?! Moje ulubione jeansy za małe? Czyżbym przytyła? Nie, może się w praniu skurczyły.
Wciągnęłam resztę ubrań, koszulę zostawiłam rozpiętą. Nałożyłam delikatny makijaż i rozczesałam moje włosy. Do torby spakowałam potrzebne rzeczy i zbiegłam do salonu. Ubrałam szare conversy, zamknełam dom i ruszyłam do sklepu z zamiarem kupienia jakiś słodyczy.
    Można powiedzieć, że poszalałam. 4 litry coli, kilka paczek żelek, pianki, czipsy, cukierki, czekolady... No dobra, one na pewno tez coś kupiły. Zapłaciłam i wyszłam.
   Jak się okazało, dziewczyny już na mnie czekały. Przywitałam się z nimi cmoknięciem w policzek.
-Gdzieś ty była?- spytała Natalia
-Już chciałyśmy dzwonić po Pana Tommo aby cię ratował... -Dodała Diana
Spojrzałam na nie wymownie.
Po prostu za późno się zaczęłam szykować, nie wiedziałam w co się ubrac, nie mogłam się zmieścić w moje jeansy i jeszcze była w sklepie.
-Jak to? Mamy ten sam rozmiar. Przytyłaś? - spytała zdziwiona Diana
-Nie wiem. Może w praniu się skurczyły- wzruszyłam ramionami. Zostawiłyśmy ten temat i poszłyśmy oblegać kanapę. Dziewczyny od razu włączyły Love Actually, słodycze poszły na stół, pełna gotowość. Podczas filmu non-stop jadłam słodycze. Tylko, że dość 'mieszałam'. Czipsy z żelkami popijałam colą, później czekolada i ciasteczka a za chwilę cappuccino. Przyjaciółki dziwnie na mnie spogladały ale ja staralam się tym nie przejmować.


-Podaj mi tą gumkę... tą.... nie!... tak, tą!- Nati podała mi gumke do włosów ze stołu a ja robiłam ostatnie poprawki jej fryzury. Ona w tym czasie robiła fryzurę Dianie która malowała paznokcie. Przy tym śpiewałyśmy i nawet tańczyłyśmy. Ogólnie świetna zabawa. Jak skończyły nam się zajęcia zaczełyśmy biegać po domu i tańczyc. Ok godz 3 niestety musiałysmy skończyć bo sąsiedzi chcieli dzwonić na policę. Podobno byłysmy za głośne jak śpiewałyśmy 'I'm sexy and know it' na tarasie.


*Z perspektywy Diany*

Jezu jak tu duszno... Nie ma czym oddychać.
-Ej... Nati otwórz okno..-jeknełam. Ona tylko coś odburkneła i spala dalej. Cały czas miałam zamkniete oczy. Podniosłam rekę i z rozmachem połozyłam ją na osobie która była po mojej lewej stronie, w tym przypadku dokładnie blondynka.
-No zostaw mnie...
Boże co za leń! Powtórzyłam czynność z prawą stroną ale moja dłoń spotkała się z samą pościelą.
-Ej...- otworzyłam oczy. Nie ma jej.
-Nati gdzie ona poszła?
-Nie wiem... - blondynka też się podniosła. Zaczełyśmy się rozgladać po pomieszczeniu ale nigdzie nie było przyjaciółki. Zaczęłyśmy ją wołać ale tez na nic.
-Chodź, poszukamy jej- powiedziała Natalia. Zgodziłam się kiwnięciem głowy. Wygrzebałyśmy się z łóżka i zaczełyśmy obchodzić dom. Wchodziłysmy do każdego pokoju po kolej. Niestety nic.
-Sprawdź łazienkę- zaproponowała blondynka. Racja-pomyslalam. Uchyliłam drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się na brunetce klęczącej nad toaletą.
-O mój Boże! Nati chodź tu! -rzuciłam sie na kolana przy przyjaciółce.
-Co sie stało?!- spytałam odgarniajac Jej włosy z twarzy. 
-Matko!- za nami rozległ się zduszony krzyk blondynki. - Co sie stało?- ponowiła moje pytanie.
-Niedobrze sie czuję...- powiedziała słabo. Kiwnęłam znacząco na Nati i podniosłyśmy ostroznie przyjaciółkę. Zaprowadziłyśmy ją do sypialni i położyłyśmy na łóżku.
-Dobrze. A teraz Nam opowiedz co się dokładnie stało.
-Ale ja... Eh... Nie wiem.- wymieniłyśmy spojrzenia.
-Jak myslisz? Zatrucie? Czy może chora jestes?- zaproponowałam.
-Nie, niee... Ja Wam powtarzam. Nie wiem co mi jest!
-Spokojnie- blondynka chwyciła za rękę naszą przyjaciółkę. Ja patrzyłam zmartwionym wzrokiem na cierpiącą.
-Może powinnyśmy zadzwonić do Lou...
-Nie- przerwała mi ostro.- Nie chcę żeby się denerwował. Jeszcze bedzie chciał przyjechać... Po prostu się nie zgadzam.- pokiwała głową.
-To co robimy?- westchnęłam i spojrzałam na Natalie. Ale ona mnie nie słuchała tylko patrzyła w zamyśleniue w jeden punkt. Na moich oczach Jej twarz kompletnie się zmieniła. Najpierw zdziwienie, strach a na końcu czysty szok.
-Ej...- szturchnęłam ją delikatnie. Powoli obróciła głowę w moją stronę i zatrzymała wzrok na moim oczach. Miała szeroko otwarte oczy jakby dopiero teraz coś odkryła.
-Nataliaaa...- powtórzyłam znowu.
-O mój boże!- wyszeptała. Szybko wstała, pociagneła mnie za rekę w górę i wyprowadziła z pokoju.
-Co się st...
-Słuchaj! Pamiętasz jak mówiła, że nie mieści się w swoje spodnie? Później taki dziwny apetyt a teraz wymioty! Połaczymy to wszystko to wyjdzie...
-Ciąża.- dokończyłam za nia. Poczułam jakby ktoś mnie grzmotnął czymś mocno w głowę.
Szybko wróciłyśmy do brunetki siedzącej na łóżku. Usiadłam ostrożnie obok Niej i chwyciłam ją za rekę.
-Posłuchaj. Ja i Natalia podejrzewamy, że ty...- zaciełam się. Spojrzałam z błaganiem na blondynkę.
-Czy ty i Louis uprawialiście seks?- spytała prosto z mostu. Obserwowałam każda zmiane na Jej twarzy. Zdziwienie przerodziło się w zakłopotanie. Na jej policzki wstąpił delikatny rumieniec.
-No, tak.- przyznała. -Ale co to ma do rzeczy?
-Podejrzewamy, że jesteś...- wzięłam głęboki wdech. - W ciąży.
-Co?! Oszalałyście?! To nieprawda- potrząsnęła energicznie głową.
-Pomyśl. Wszystko by się zgadzało.- stwierdziłam.
-Lecę do apteki po test ciążowy.- oznajmiła Natalia i wybiegła z pokoju.
Ja zostałam z przyjaciółką, zaprowadziłam ją do salonu i położyłam na kanapie. Zrobiłam Nam herbatę ziołową i usiadłam na fotelu.
-A jeśli On odejdzie?- usłyszałam szept. Spojrzałam zdziwiona na przyjaciółkę. Miała łzy w ochach. Od razu zerwałam się z miejsca i przykucnęłam przy niej.
-Hej, kochana. Nie ma szans żeby Lou Cię zostawił! Jest w Tobie zakochany po uszy. - uśmiechnęłam się na wspomnienie Louisa opowiadającego Nam jak poznał miłość swojego życia oraz jak bardzo ją kocha.
-Ale jest gwiazdą! Piosenkarzem w zespole. Nie może tak po prostu rzucić dla mnie kariery...-mamrotała.
-Ale nikt nie mówi o żadnym porzucaniu kariery! Jeszcze nie wiadomo czy na 100 procent jestes w ciąży więc nie martw się na zapas.- pocieszałam ją. Jak na zawołanie do domu wbiegła zadyszana Natalia.
-Jestem. Haha... żebyście widziały minę tej kobiety w aptece.- uśmiechnęła się pod nosem i podała nam mały kartonik. Przyjaciółka chwyciła go w dwa palce jakby z obrzydzeniem i udała się do łazienki.
Usiadłam na kanapie a po chwili dołączyła do mnie blondynka.
-Wiesz, że bedziemy musiały zadzwonić do Lou, prawda?- powiedziałam powoli. Nati w odpowiedzi jęknęła ale pokiwała twierdząco głowa.
Martwiłam się. Ale to chyba jasne. Gdy moja przyjaciółka wyszła z łazienki, nie wiedziałam co mam robić. Miałam wielką gulę w gardle. Nie byłam w stanie wydusić słowa.
Od razu wstałyśmy i podeszłyśmy do bladej dziewczyny. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Minęła nas bez słowa i ruszyła w stronę schodów. Po drodze upuszczając test. Podeszłyśmy szybkim krokiem i podniosłyśmy plastikowy przedmiot. Pozytywny wynik.



29.

     Siedzieliśmy w salonie.Zayn i Liam zaprosili swoje dziewczyny. Chłopcy opowiadali Nam różne historie związane z trasą. Później poprosiłyśmy żeby zaśpiewali Nam swoje ulubione piosenki. Każdy zadedykował jedną piosenkę swojej dziewczynie. Zayn zadedykował Perrie ,,Kiss You'', Liam Danielle ,,Heart Attack'', Niall Dianie ,,Last First Kiss'', Harry Natalii ,,Change my mind'' a Louis mnie ,,Little Things''. Jak usłyszałam te piękne słowa które do mnie kieruje, wzruszyłam się.
    Obudziły mnie cicho słowa mojego chłopaka kierowane do mnie.
-Kochanie, obudź się. Nie możesz spać na moich kolanach. Ja tez potrzebuje snu- zaśmiał się pod nosem.
-No dalej, chodź. Pójdziemy do sypialni.- Mruknęłam coś niewyraźnie i przetarłam zmęczone oczy. Rozejrzałam się po pustym salonie. Najwidocznie wszyscy już poszli spać. Spojrzałam przepraszającym wzrokiem na Louisa.
-Przepraszam-mruknęłam.
-Nie przepraszaj tylko chodź-pocałował mnie w czoło i pociągnął za rękę na piętro. Weszliśmy do sypialni. On pewnie też jest zmęczony. dzisiaj koncertował... Pomyślałam. Nawet się nie przebierałam tylko zostałam w legginsach i bokserce. Umyłam zęby, twarz, związałam włosy w luźnego koka i padłam na łóżko. Po chwili dotarł do mnie Louis w samych bokserkach. Poruszyłam figlarnie brwiami ale on uśmiechnął się zadziornie i pokiwał przecząco.
-Nie dzisiaj, skarbi. Jestem zmęczony. Ale widze, że ty natomiast jesteś pobudzona...-powiedział powoli. Ja pokiwałam głową.
-Dobrze. To jutro. Wyślemy tych przypałów do miasta i nadrobimy zaległości... Teraz dobranoc.
-Dobranoc kochanie-pocałował mnie czule w usta i przyciągnął do siebie. Zasnęłam w Jego ramionach, otulona Jego zapachem, otoczona bezpieczeństwem.

-OOOUUUU!!!-obudziły mnie dzikie krzyki... Dochodzące z korytarza.Po chwili ktoś lub cos wpadło do naszej sypialni. Ja tylko mocnej naciągnęłam pościel sobie na głowę i próbowałam spać dalej.
-Wstawajcie gołąbeczki!  Jest rano!!! Czyli... 11.30!!!-usłyszałam wysoki głos Natali a po chwili jak ktoś mnie mocno ciągnie za nogi.
-Ej!-krzyknęłam ale to nic nie dało bo po chwili leżałam na dupie, na podłodze. Spojrzałam na nią miażdżącym spojrzeniem. W odpowiedzi usłyszałam tylko głośny śmiech blondynki i Louisa. Obrzuciłam go gardzącym spojrzeniem ale po chwili sama się śmiałam.
-Co ty wyprawiasz, laska?! Nie masz co robić? Trzeba spać-odezwałam się.
-Wiesz, że ja nigdy nie lubiłam długo spać...
-Nadal sie dziwię, że się z tobą przyjaźnię...
-Ej!-szturchnęła mnie.
-No żartuję. Kocham cię!-pocałowałam ją w policzek.
-A co to były za krzyki na korytarzu?-spytał ją Louis.
-No wiecie... Próbowałam obudzić Harry'ego. Najpierw spróbowałam go delikatnie obudzić ale się nie ruszał więc pociągnełam go za rękę.Odepchnął mnie więc...-zarumieniła się.
-Więc?!-dopytywaliśmy z Lou.
-Oblałam go wodą-wybuchła śmiechem razem z nami.
- A reszta już wstała?
-Nie. Wszyscy leżą nieżywi. Nie mogłam już dłużej spać więc postanowiłam Was obudzić bo tylko ty mnie nie odrzucisz i wstaniesz-uśmiechnęła się słodko
-Osz ty! Wykorzystałaś mnie-udałam naburmuszoną.
-Och przestań-zrobiła maślane oczka.
-Za to cię kocham laska!-krzyknełam.  Louis tylko pokrecił głową i poszedł sie ubrać do łazienki.
-No dobra. To bedę w kuchni za 20 minut-rzuciłam do Nati.
-Kocham cię!-krzykneła w odpowiedzi i zniknęła w korytarzu.
Wygrzebałam z garderoby jakieś ciuchy i wbijał do Louis'a do łazienki. Własnie się golił wię ja skorzystałam i wzięłam szybki prysznic. Później wytarłam sie ręcznikiem, nabalsamowałam ciało i ubrałam się.

Louis zagwizdał na mój widok. 
-Ty chyba próbujesz sie podlizać-przyciagnął mnie do siebie
-Nie...-przerwał mi pocałunkiem. Krótkim ale pełnym uczucia którym mnie darzył. Na moich policzka pojawiły sie rumieńce. Odsunęłam się delikatnie i zmierzyłam go wzrokiem. Sexi tyłek, wyrzeźbiona klata... Och! 
-Lepiej idź sie ubrać-odepchnęłam go lekko. Zaśmiał się. Przygryzłam dolną wargę i wypchnęłam go z łazienki. Zakluczyłam drzwi i oparłam się o ścianę. Kurde, ale ciacho. Dobra, ogarnij się-rozkazałam sobie. Twarz potraktowałam chłodną wodą. Później zrobiłam lekki makijaż czyli podkład i tusz no i byłam gotowa.
Weszłam do kuchni gdzie była już Natalia i Louis. Przygotowywali śniadanie.
-Słuchajcie ja nie wiem czy jest sens przygotowywać śniadanie jak te ziemniaki jeszcze śpią-stwierdziłam.
-No to idźcie ich obudzić -zaśmiał się Lou. Spojrzałam zanzcąco na Natalię i od razu wiedziała, że myślimy o tym samym.
Pobiegłyśmy do pokoi po kolej budzić śpiochów. Najpierw Harry.
-Ale wiesz, że on śpi nago-uprzedziła mnie blondynka. Wruszyłam ramionami i wkroczyłam do pokoju.
-HAROLD WSTAWAJ!-wydarłam się.
-Cicho...-mruknął nieprzytomny.
-Wskakuj na Niego-rozkazałam Nati. Ona spojrzała na mnie jak na niepełnosprawną umysłowo. Zrobiła co jej kazałam
-Ała! Złaź ze mnie! -jęknął Harry. Wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra idziemy dalej. Wrócimy za chwilę.-Nastepny pokój-Nialler.
-HORAN RUCHY!
-Nieeee...
-DALEJ!-znowu sie wydarłyśmy. Nic. Zero reakcji. No dobra,trzeba obrać inną taktykę . Przykucnęłam przy łóżku i pogładziłam go po policzku.
-Niall, skarbie, śniadanie jest w kuchni. Jak sie nie pośpieszysz nic dla Ciebie nie zostanie.-powiedziałam słodkim głosem. Przyjaciółka już płakala ze śmiechu. A niech się śmieje! Przynajmniej zaskutkowało bo Niall już złaził z łóżka.Przybiłyśmy sobie piątke i poszłyśmy do Zayna. Z tym poszło chyba najłatwiej bo wystarczyło trochę poszantażować pana Malika i już. No i jeszcze Liam, który jak sie okazało wstał, umył się i ubrał. No! Jeden porządny.

-Chodźmy jeszcze do Hazzy zobaczyć czy się zaczął ruszać. Wiesz, jego będzie trzeba budzić etapami.-mruknęłam.
-Hazza... Harry... Loczku...-chłopak nie reagował.
-Harry... STYLES, DO JASNE CHOLERY! RUSZ SIĘ!- wkurzyła sie Natalia. Lokowaty z szoku spadł z łóżka. My oczywiście wybuchłyśmy śmiechem.
-No... Wiecie co.-mruknął wkurzony Harry. Już chciał się podnieść i połozyć z powrotem ale w ostatniej chwili go powstrzymałyśmy. Natalia wygoniła go pod prysznic i zadowolone wyszłyśmy na korytarz.
-Ej... Zapomniałyśmy o Dianie!Hahaha...
-No brawo dla nas. Jak można zapomnieć obudzić przyjaciółkę?! Ale tą trzeba bedzie obudzić w specialny sposób.-poruszyłam brwiami znacząco...




28.

 


Miesiąc później. Zakończenie roku szkolnego.

-Cześć! Będę tęsknić...-przytuliłam kolejną osobę ze łzami w oczach.
Tak. Płakałam, ale nie byłam jedyna. Właściwie cała sala płakała. Wszyscy uczniowie liceum płakali. To koniec roku szkolnego. Przeżyłam tu niesamowite chwile. Byłam traktowana jak gwiazda, elita tej szkoły. Mimo, że nie wiem czym sobie na to zasłużyłam.
Pocałowałam dziewczynę w policzek i podeszłam do następnej osoby.
Uroczystość zakończenia roku szkolnego skończyła się kilka minut temu. Wszyscy zostali na dużej sali aby spędzić te ostatnie chwile ze sobą. Kto wie? Pewnie większości tych osób już nie zobaczę. Nauczycieli, uczniów... Nawet rodziców. Wszyscy rodzice zostali zaproszeni... Niestety moich tu nie było.
-Meeegan! Do zobaczenia..
-No mam nadzieję, że do zobaczenia-uśmiechnęła się dziewczyna ocierając łzę z policzka. Znowu się rozpłakałam. Tyle cudownych ludzi. Tyle osób z którymi nie chciałam się rozstawać. Naprawdę w takich momentach chciałam nie kończyć tej szkoły. Mogłam nie przechodzić do nastepnych klas. Haha... Ja i moje pomysły...
Patrzyłam na uśmiechnięte twarze moich rówieśników. Podszedł do mnie chłopak. No nie zgadniecie kto taki. Tom we własnej osobie. Przy jego boku... Rebecka.  O boże, teraz się zacznie- pomyślałam. Para podeszła do mnie z uśmiechem na twarzy. Ale czy szczerym...? Chyba tak?!
-Słuchaj.... Chcielibyśmy się pogodzić. Nie ma sensu teraz Cię przepraszać, bo wiemy, że to co zrobiliśmy jest nie do wybaczenia. Ale jeżeli jest taka opcja, że się możemy już nie zobaczyć... Chcieliśmy sie pogodzić-powiedziała Rebecka ze spuszczoną głową.  Stałam jak wryta i patrzyłam w oczy Tom'a z niedowierzeniem. W jego oczach widziałam wstyd. Wyglądali razem na... szczęśliwych.
A co mi tam! Podeszłam do ,,przyjaciółki'' i ją mocno przytuliłam. W pierwszym momencie się nie ruszała ale po chwili odwzajemniła uścisk. Przytuliłam mnie mocno do siebie. Usłyszałam że płacze.
-Hej... Wybaczam Ci. Wybaczam Wam- spojżałam na chłopaka. -Tylko proszę nie płacz bo...
Już za póxno. Sama się rozpłakałam. Teraz juz płakałyśmy razem. Jako przyjaciółki.Szczerze ulżyło mi.
-Ale będziecie dzwonić...?- zaszlochałam. W odpowiedzi pokiwała energicznie głową. Taca cudowna chwila. W końcu sie pogodziłyśmy.
Po chwili odsunęłam sie delikatnie od przyjaciółki. Na jej twarzy można było zauważyć ulgę i szczęście. Twarz miała mokrą od łez, zresztą tak jak ja. Uśmiechnęłam sie szeroko i podeszłam do Toma. Wpadłam w jego silne ramiona a on zamknął mnie w uścisku. Zobaczyłam jedną łzę spływającą po jego policzku.
-Jezu, tak bardzo Cię przepraszam-szepnął.
-Wybaczyłam- uśmiechnęłam się przez łzy.
Jeszcze na pożegnanie pocałowałam ich w policzek i odeszłam w tłum.



-I jak? Pożegnałaś się ze wszystkimi?-spytała Diana  w wejściu szkoły.
-Chyba tak. No i pogodziłam sie z Rebecką i Tomem-uśmiechnęłam się
-Do Ciebie też przyszli? Ja też im wybaczyłam Ale tak sie poryczałam...
-Ja tak samo!-dodała Natalia.
   Obejrzałyśmy się za siebie. Ostatni raz w murach szkoły. Ostatni raz jako klasa. Ostatni raz jako uczennice liceum w Londynie. Czy ja dzisiaj przestanę płakać?!
Wróciłyśmy z dziewczynami do domu. Każda do swojego. Ja wróciłam do swojego dawnego domu. Przebrałam się w inne rzeczy i podeszłam do mieszkania One Direction. Dzisiaj mieli przerwę w trasie więc wieczorem mieli być w Londynie. Ogarnęłam troche ich mieszkanie i zaczęłam przygotowywać coś do jedzenia. Pewnie przyjadą głodni, już nie wspomnę o Niallu. Zrobiłam kurczaka w piekarniku, frytki i sałatki. Na deser ciasto z truskawkami. Dobra, oni mają być ok. 18.00 a jest 16.56. Bedzie trzeba za chwilę wstawić tego kurczaka żeby się upiekł a później ciasto.
     Było wpół do 18.00. Chłopcy powinni być za te 30 minut a na razie czek... O już! Poszłam otworzyć dziewczynom drzwi. Pomogły mi nakryć do stołu i posprzątać kuchnię po moich wyczynach. Miałyśmy przy tym bardzo dużo zabawy... Na serio.
-Hahahaha! Boże uspokójcie sie bo mnie brzuch już boli....-wysapała Diana
-Haha... Nigdy nie myślałam, że zmywanie naczyń może być tak zabawne.-jeknęłam
-EJ! Laski chłopcy przyjechali!-wydarła sie Natalia z salonu. Od razu wyleciałyśmy z kuchni, otrzepałyśmy ciuchy i stanęłyśmy przy drzwiach. Uwaga idą.... Raz, dwa, trzy!
-WITAMY!

***







27.



 
Nadal chichocząc, wróciłem do pakowania. No trudno, jakoś to poupycham. Zacząłem układać ubrania w drugiej walizce. A może by Nati mi pomogła... No niby dziewczyny zawsze więcej ciuchów biorą, ale jakoś łatwiej im idzie pakowanie. No i umieją to lepiej zrobić, nie? Wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do blondynki.


1 godz. 16 min. później

 

-HAHAHAHA! HARRY ZŁAŹ ZE MNIE! TY DEBILU...
-Przeproś!
-Przepraszam... Ale przestań mnie łaskotać! Hahahah...
-Co w zamian dostanę?
-Haha! Co ty jeszcze chce... HAHAHA DOBRZE... DAM WSZYSTKO ALE SKOŃCZ!
-Chcę buzi w policzek!-wskazałem miejsce w które chcę buzi. Blondynka przybliżyła się  w celu pocałowania mnie.Ja w ostatnim momencie odwróciłem głowę i jej usta przywarły do moich. Ze zdziwienia aż pisnęła ale ja ją przytrzymałem i pogłębiłem pocałunek. No i jak zwykle ktoś musiał wszystko zepsuć.
-Hej! Dzieciaki mieliście się pakować a nie...
-Dobra! Już sie spakowałem-przerwałem Liamowi. On tylko uśmiechnął się głupio i wyszedł.
-No to... Na czym skończyliśmy?-przybliżyłem swoją twarz do Natalii.
-O nie, nie! Koniec! Idziemy coś zjeść bo głodna jestem-odepchnęła mnie lekko od siebie i wstała.Z niechęcią uczyniłem to samo. Zeszliśmy do salonu. Na kanapie leżał Zayn i Niall. Grali w Fifę.
-Ej! Dekle, chcecie coś do jedzenie bo my...
-Tak! A co zrobicie?-ożywił się Niall.
-No.. Nie wiem. A co chcesz Horanku-spytała dziewczyna
-Naleśniki z owocami i bitą śmietaną, polane sosem czekoladowym.-Spojrzeliśmy po sobie. No trudno. Bierzemy się do roboty. Jak zwykle przy pracy było dużo śmiechu... i sprzątania. Cała kuchnia była w mące, jajkach, czekoladzie i innych dziwnych produktach. Po 35 min naleśniki były gotowe. Postawiliśmy na stole i zaczęliśmy jeść. Natalia zawołała resztę i po chwili na stole nic nie zostało. Obżarci leżeliśmy na kanapie.

Z perspektywyNatalii

-Zayyynn... Posprzątasz?
-Nie.
-Niaaaall... Po...
-Nie.
-Li...
-Nie.
-No ludzie! My robiliśmy. Wy sprzątacie!-powiedziałam
-No dobra. Louis rusz zacny tyłek. Idziemy sprzątać-powiedziała w końcu moja przyjaciółka.
-Niee.-jęknął Louis.
-No daj spokój. Chodź!
-No ale..
-Mam Cię prosić?!
-Nom.
-Zacny marchewkowiczu, rusz swój seksowny tyłek i patatajając na jednorożcu udaj się do kuchni!
-Hahaha... A jakieś magiczne słowo?
-LOUIS! Abrakadabra! Dalej!
W końcu wstali, wzięli naczynia i poszli ogarnąć kuchnię. A my płakaliśmy ze śmiechu. Harry już leżał na Niallu, który leżał na ziemi. Zayn opierał sie o ścianę i trzymał za brzuch a Liam siedział na ziemi i  zwijał się ze śmiechu.

                                                                                ~*~


-le będziesz dzwonił?-spytałam ze łzami w oczach?
-Tak. Obiecuję.-starł mi łzę z policzka. Przytuliłam się do niego mocno i pocałowałam na pożegnanie. Kątem oka zauważyłam, że Natalia też żegna się z Harrym. Wyglądało to podobnie. Natomiast Diana ciągle przyglądała się Niallowi. Tak dokładnie. Jesteśmy na lotnisku. Zaraz chłopcy rozpoczynają  swoją trasę. Pożegnałam się z  Liamem, Nialle, Zaynem, Louisem, Harrym... Stanęłam obok dziewczyn i patrzyłam jak chłopcy odchodzą. Ciągle im machałyśmy.  Gdy już straciłyśmy ich z oczu, nie pozostało nam nic innego niż wrócić do domu, przygotować się do szkoły i próbować zapomnieć o tym że nie zobaczymy ich prędko. Swoją drogą rok szkolny też się niedługo kończy więc trzeba się przyłożyć do nauki.



***






26.



     Dzisiaj jest 25 maja. Chłopcy jutro wyjeżdżają w trasę koncertową. Znowu zostanę sama.Mimo, że Louis mi obiecywał, że będzie często przyjeżdżał. Ja wiedziałam, że nie zawsze będzie mógł. Niestety.
     Teraz siedziałam w jego pokoju i pomagałam mu się pakować.
-Koszulki, spodnie, bielizna, marynarki, sweterki, koszule, krawat, czapki...Masz?
-Mam-przytaknął
-To jedziemy dalej. Kosmetyki, telefon, ładowarki...?
-Wszystko mam! Sprawdzałaś już chyba z 5 razy-jęknął z pretensją w głosie.Podeszłam do niego i przytuliłam
-Przepraszam. Po prostu... będę strasznie tęsknić-powiedziałam cicho. Po moim policzku spłynęła łza.
-Ej... Nie płacz. Już Ci mówiłem, że będę przyjeżdżać najczęściej jak sie da.
-Nie...Ja wiem... Ale,boje się, że...
-Tak?
-Że znajdziesz inną...-spuściłam wzrok a do oczu znowu napłynęły mi łzy.
-Nie mów tak! Słyszysz?-podniósł moją brodę tak żebym spojrzała mu w oczu.-Kocham tylko Ciebie.
Szepnął i pocałował mnie czule w usta.

Z perspektywy Harrego

Całe łóżko załadowane ciuchami i tylko 3 walizki. Cholera! Albo... Mam pomysł!
-Liiiiaaaaammmm!!!-wydarłem się na cały dom. Chłopak szybko przyleciał z przerażeniem na twarzy. Jak to zobaczyłem to zacząłem się śmiać.
-No super! Wołasz mnie, ja przerażony przybiegam a ty se jaja ze mnie robisz.-powiedział wkurzony. Ja oparłem sie o ścianę, żeby się nie wywrócić ze śmiechu. Naprawdę jego mina była bezcenne. Aż warta uwiecznienia. Niestety nie miałem aparatu.
-Hhaha... Czekaj...-próbowałem się opanować.
-No dalej.
-Zobacz ile mam ciuchów, a ile walizek. Muszę zmieścić. Masz trochę miejsca u siebie. Coś bym dopakow...
-Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Masz trzy walizki! Ja mam tylko dwie! Po prostu zrezygnuj z ... kilku bluzek i marynarek.
-Nie mogę-jęknąłem zawiedziony.
-Dasz radę. Wspieram cię mentalnie-zażartował Payne.
-A spadaj mi... Wypad! Nie chcesz pomóc to nie!
Teraz Liam zaczął się śmiać. Wyszedł z mojego pokoju a ja znowu zostałem sam z moim problemem.
Może Louis mi pomoże. Chociaż on sam pewnie ma dużo rzeczy. No ale w sumie jemu dziewczyna pomaga się pakować,  więc pewnie ograniczyła mu nie potrzebne ciuchy.
-BOO BEAR!!!
-Czego?!-Haha... no tak, ten już nie przyleci od razu tak jak Liam. Moja krew ...
-Pomóż...!-odpowiedziałem
-W czym?!-darł się dalej. Kurde, łatwiej by było chyba przyjść i spytać, a nie wydzierać się na całą chatę. No ale po co się wysilać?
-W pakowaniu!!
-A dokładniej?!
-Ja pierdole-mruknąłem pod nosem.- Nie zmieszczę się do walizki!!
-Dobra. Ide do Ciebie!
Usłyszałem kroki i po chwili w moim pokoju stawił się Tomlinson.
-W czym Ci pomóc skarbie?-wyszczerzył się marchewkowy. Westchnąłem
-W pakowaniu. Wątpię żebym się zmieścił w moje walizki.
-Dobra. Najpierw się spakuj a później zobaczymy.
No i zaczeliśmy mnie pakować. Louis mi pomagał więc wszystko szło szybciej. Gdy już pierwszą walizkę spakowaliśmy, Louis przytargał następną, i wtedy usłyszeliśmy krzyk. Ale naprawdę,głośny, długi krzyk, pisk. Zapewne dziewczyny. Lou aż zamarł z przerażenia. Ja tak samo. Po kilku sekundach rzuciliśmy się do pokoju z którego dochodził pisk dziewczyny. Na korytarzy zderzyliśmy się z Liamem, Zaynem, i Niallem. Wszyscy powpadaliśmy do pokoju Lou. Widok jaki tam zastaliśmy... Był serio, dziwny.Laska Louis'a stała na łóżku z kapciem w ręce,ze łzami i przerażeniem w oczach. Patrzyła przestraszonym wzrokiem na ziemię. Podążyliśmy za nią... A tam, na ziemi... Pająk. Wielkości... No nie wiem. Może orzecha włoskiego? Trochę duży.
Ten widok nas powalił na kolana. Myśleliśmy, że stało się coś poważnego a tu... pająk! Ale i tak wybuchliśmy takim śmiechem, że wszyscy zwijaliśmy się ze śmiechu na podłodze.
-Proszę ogarnijcie się i weźcie mi to obleśne ... coś.
Louis chichocząc pod nosem wziął jakąś gazetę i zgarnął robala, a później wyrzucił go przez okno.
-Już. Nie ma...-podszedł do niej i ją przytulił.Uśmiechnęliśmy się na ten widok i wróciliśmy do pakowania.




 25.

       Msza trwała ok. półtorej godziny. Ani na chwilę łzy nie przestały spływać po mojej twarzy. Teraz szliśmy na cmentarz. Nie wiem czemu ale zawsze na pogrzebach musi padać. Krople deszczu mieszały się ze złami obecnych. Louis ciągle mnie przytulał.Szliśmy alejką cmentarza za trumnami.W końcu zatrzymaliśmy się przy wyznaczonym miejscu. Ludzie stali w strugasz deszczu ,modlili się, zostawiali kwiaty...

     
       * tydzień potem *

-Wstawaj! Nie możesz całego życia spędzić w swoim łóżku. Leżysz tu od tygodnia. Wiem, że masz dola, ale to nie znaczy, że świat kończy się w twoim pokoju!
-Daj mi spokój-mruknęłam do Diany.
-Już nie mam siły na Ciebie-westchnęła i wyszła.
Zwycięstwo! Po części miała racje. Przez tydzień nie wyszłam z pokoju . No chyba, że do łazienki. Z dołu usłyszałam głosy Diany i Natalii:
-Ty spróbuj. Ja nie dam rady. Ona jest uparta...
-Hehe. Trzymaj kciuki-usłyszałam głos Nati i jej kroki na schodach.
O nie! Ona już nie będzie się użalać. Znając ją najzwyczajniej na świecie mnie...
-WSTAWAJ! Nie będziesz se tyłka rozpłaszczać przez całe życie. Rusz tą dupę. Za chwilę cię widzę na dole. Idziemy dzisiaj do miasta. Musimy z Dianą poprawić Ci humor...-to ostatnie chyba mruknęła do siebie. No trudno.Jak trzeba to trzeba. Wykopałam się z pościeli i sterty chusteczek do nosa. Podeszłam do szafy. Co ja mam ubrać? Jak idziemy do miasta, to ubiorę jeansy i sweterek.Do tego czarne lity...kolczyki i już. Ogarnęłam włosy czyli luźny kłos. Teraz twarz. Wory pod oczami zakryłam warstwą kosmetyków a rzęsy pomalowałam tuszem. Okej.Jeszcze tylko przykleić sztuczny uśmiech... Jestem gotowa. Zeszłam do kuchni.

-To co idziemy?-spytałam dziewczyn. One popatrzyły na siebie
-Dobrze się czujesz?
-Zgadnij! Jak może czuć sie osoba która przez tydzień nie wychodziła z pokoju, ma doła bo jej rodz...
-Nie! Nie o to mi chodzi!-przerwała mi Nati zanim skończyłam.
-Masz rację. Przez tydzień nie wychodziłaś z pokoju i przez tydzień prawie nic nie jadłaś. Musisz zjeść śniadanie.
-Ale ja nie jestem głodna-odpowiedziałam
-Jedz!-rozkazał Harry który nie wiadomo skąd pojawił się w drzwiach.
-O cześć Harry-podeszłam i dałam mu buziaka w policzek.
-Kto cię zmusił do opuszczenia pokoju?-zapytał ze śmiechem
-No zgadnij!
-Chyba już wiem-podszedł do Natalii i pocałował ją w usta. Z wrażenia wyplułam cały sok, który właśnie piłam, na ziemię. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na nich. Zaczęli się śmiać.
-No co? Czemu mi nie powiedzieliście?!-krzyknełam
-Trzeba było wyjść wcześniej-objął dziewczynę ramieniem i przyciągnął bliżej. Ja wywróciłam teatralnie oczami i nalałam sobie soku.
Po skończonym śniadaniu chłopcy pojechali na próby przygotowujące do trasy.
Tak, chłopcy niedługo wyjeżdżają w trasę. Niestety.Zostawią mnie samą.
 -To jak? Idziemy?-zapytałam
-Idziemy-poparły mnie kumpele.
Wzięłam je pod rękę i wyruszyłyśmy do  miasta. Byłyśmy w kinie, na lodach, w parku, na lodach, na zakupach i znowu na lodach. Wróciłyśmy do willi One Direction około 19.00 obładowane torbami jak zawsze. Zostawiłyśmy wszystko w holu i poszłyśmy oblegać kanapy w salonie.Włączyłam Vive.
-Dziękuje Wam-powiedziałam po chwili. Spojrzałam na przyjaciółki. Uśmiechały się.
-Od tego jesteśmy-powiedziała Diana
-Chodź tu.
Podeszłam do nich i je mocno przytuliłam.
-Ej! A co to za miśki beze mnie?!-krzyknął Louis który właśnie wszedł do domu.
-Hahaha. No chodź tu...-podszedł do mnie. Pocałowałam go w usta i przytuliłam mocno.
-No! Na to czekałem od tygodnia-powiedział uśmiechnięty.Po chwili dodał do dziewczyn.-Dobra robota.
I w tamtym momencie pierwszy raz od kilku dni na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Delikatny, ale szczery.
Resztę wieczoru przesiedzieliśmy na kanapie oglądając komedię romantyczną i zajadając żelki. Film wybrał Harry który co chwilę pomagał bohaterom filmu np: ,,Nie! Wybierz Georga! Steve nie jest tym na kogo wygląda!!!''. Za każdym razem jak tak mówił wybuchaliśmy śmiechem. Natomiast jak była scena ślubu to się wzruszył. Zresztą nie on jeden. Ja z dziewczynami też wylewałyśmy łzy.

-Ej! Już 23.00. Muszę wracać do domu-powiedziała Diana
-Noo. Ja też już się będę zbierać-dodała Nati, na co Harry ją mocno przytulił.
-Odwiozę was-powiedział. Dziewczyny zaczęły zbierać swoje rzeczy, zabrały torby z zakupami i zaczęłysmy się żegnać
-Zobaczymy się w szkole. Trzymaj się i pamiętaj! Zawsze możesz poprosić o pomoc-powiedziała Diana
-Dokładnie! A ty!-wskazała na Louisa.-Masz się nią opiekować.
Cmoknęły mnie w policzek i mocno przytuliły.
-Do poniedziałku-krzyknęłam jeszcze w drzwiach i wróciłam do salonu. Usiadłam obok Louis i wtuliłam się w jego tors.
-Kocham Cię-usłyszałam szept  nad moim uchem
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam i pocałowałam go delikatnie w miękkie wargi.







 24.


    Ten tydzień był dla mnie bardzo... hmmm. Stresujący? Można tak to nazwać. Przeniosłam się do domu 1D ale to raczej nie był stres. Najgorsze było pójście do szkoły. Bałam się reakcji ludzi. Czy zmienią o mnie zdanie? No bo najpopularniejsza,dziewczyna w szkole, z bardzo dobrymi ocenami, wieloma ,,przyjaciółmi''- jeśli można tak nazwac osoby które przyczepiały się z powodu mojej ,,sławy''. A teraz co? Opuszcza szkołe na miesiąc, wszyscy dowiadują się że jej rodzice mieli wypadek. Wiedziałam że znajdzie się kilka osób które będą mnie wspierać, ale bałam się  że większość się ode mnie odwróci. Głupia jestem, prawda?  Już w progu szkoły wszyscy do mnie podchodzili, przytulali, mówili miłe słowa... Samo wsparcie. Z nauczycielami nie było problemu bo raczej wszyscy mnie lubili. Jak szłam korytarzem to co chwile ktoś podchodził, mówił że mu przykro, że zawsze służy pomocą i wsparciem i takie tam.Nawet Tom i Rebecca nie byli złośliwi. Po prostu mnie ignorowali i pasowało mi to.

     No nareszcie! W końcu lekcje się skończyły,- pomyślałam. Szybko wróciłam do domu chłopaków. Stanęłam przed drzwiami i nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Kurde,po co oni się zamykają?! Zaczęłam dzwonić tak długo aż któryś nie zdecydował ruszyć dupy i mi otworzyć.
-Czemu tak hałasujesz?-spytał Louis stając w drzwiach. Ja go wyminęłam bez słowa i ruszyłam w stronę kanapy. Po drodze zrzuciła z siebie torbę i walnęłam się na kanapę chowając głowe w poduszke.
-Co się stało?
-Nic.-mruknęłam
-Zmęczona jestem. Cały dzień ktoś mnie przytulał, gadał... mam dość. Jak tak będzie cały czas to rzucam szkołe.
Louis zaśmiał się słysząc moje słowa i dodał
-Nikt nie może cie przytulać oprócz mnie. Mam nadzieję że nikt cię nie całował?-powiedział podejżliwie
-Jak to nie?! Co chwilę z kimś innym...-droczyłam się z nim. On podniósł jedną brew
-No dobra. Najwyżej w policzek,ale tylko z dziewczynami-powiedziałam śmiejąc się.
Chłopak nachylił się i wpił się wargami w moje.Dalej już zatraciliśmy się w pocałunku.

                                                                             ~*~

Dzisiaj jest środa, już trzy dni chodzę do szkoły. Już mam jej dosyć. Dzisiaj jest dla mnie jednocześnie bardzo smutny, ale także bardzo ważny dzień. Pogrzeb moich rodziców.
Będzie na nim całe 1D, część znajomych w tym Diana i Nati. Oraz wiele znajomych, przyjaciół moich rodziców. No i cała rodzina. Wszystkie ciocie, wujkowie, itd.
Byłam już gotowa.Na pogrzeb
Ubrałam się na czarno. Na dworze padało ale to nic nowego. Na powiekach zrobiłam czarne kreski a usta pomalowałam na czerwono. Stanęłam przed lustrem i westchnęłam. Widziałam w nim 17-letnią młodą dziewczynę. Która straciła rodziców. Na szczęscie miała przyjaciół. Kto wie co bym zrobiła gdybym nie miała wsparcia.
Zeszłam po schodach do salonu gdzie czekała na mnie reszta, czyli rodzina, 1D, Diana i Nati.Postanowiliśmy już jechać. Rodzina jechała jednym autem, Niall, Zayn, Harry i Nati drugim, a ja Louis Diana i Liam trzecim. Pozostali byli już na miejscu. Weszliśmy do zatłoczonego kościoła. Przy ołtarzu stała trumna. Ból brzucha i łzy na policzkach-tylko to czułam w tamtym momencie.



23.

 
-Dziewczyny, chyba trzeba będzie ogarnąć jakieś śniadanie.
-Pomogę ci. Co robimy?-spytała Nati. Właśnie wyszła z łazienki z mokrymi włosami.
-Może tosty?-zaproponowała Diana
-OK.Wyciągniesz z lodówki...
-Już się robi. A tak w ogóle to gdzie chłopcy?
-Emm.Widziałam Harrego i Lou w łazience...
-razem?!-przerwała Nati Diana.
-Taaak.Liam i Niall się ubierają, a Zayn się czesze. Więc będą nie więcej niż za 15min, no oczywiście oprócz Zayna.-parsknęłyśmy śmiechem.
-Taaak. Malik będzie za 45min-zaśmiałam się.
      Włączyłam radio i zaczęłyśmy przygotowywanie śniadanie. Ile śmiechu przy tym było?! NA koniec cała kuchnia była ...brudna, to mało powiedziane.Syf taki że się w głowie nie mieści. Zapachy z kuchni przywiały Nialla do kuchni.
-Mmmmmmmm. Ale pachnie...Dajcie jeść!-już sięgnął po talerz ale wzięłam mu go sprzed nosa.
-Czekaj,czekaj. Gdzie tak prędko? Nie dostaniesz nic dopóki wszyscy nie zejdą-uśmiechnełam się.
-Haaaaaarryyyyy !!! Looooouuuuiiiissss!!! Liiiiiiiiaaaaammm!!! Zaaaaynn!!! -wrzasnął Niall wchodząc po schodach na piętro.
-Czego się drzesz?!
-Zamknij pape!!!
-Morda!!-usłyszał w odpowiedzi.Później nie słyszałyśmy nic poza śmiechem i rechotem blondyna.
     Nakryłyśmy do stołu.Powoli do kuchni zaczeło się schodzić całe 1D. Najpierw Niall z Liamem.Rozsiedli się na kanapie i w niecierpliwości czekali na resztę. Później Lou i Loczek a na końcu Zayn ze swą powalającą fryzurą.Wszyscy rozwalili się w salonie na kanapach i fotelach.
-Co chcecie do picia? Kawa?-krzyknełam z kuchni.
-Łeeeeeeeeeeee-usłyszałam w odpowiedzi. Wyjrzałam z kuchni i spojrzałam po ich minach. Wybuchnełam dzikim śmiechem.Naprawdę, miny- bezcenne.Trochę się uspokoiłam
-No to co chcecie...
-KAKAŁKO!!!
-To co wy kawy nie pijecie?
-Kobieto! Tylko w pracy. Teraz mamy wolne to co będziemy się truć tym świństwem.-oświecił mnie Loczek..
-OK. To jak? Dla wszystkich kakałko?
-Tak!-odpowiedzieli chórem.Przygotowałam 8 kubków kakałka i zaczęliśmy jeść.
-Mmmm. Pyszne tosty. Musisz mnie nauczyć takie robić-powiedział Hazza
Ja się uśmiechnęłam. Po skończeniu śniadania Liam i Niall zaoferowali że posprzątają. Zgodziłyśmy się. Wszyscy leżeli na kanapie nie mogąc się ruszyć z objedzenia.
-O boże! Nie mogę się ruszyć. Co dzisiaj robimy?-powiedział Louis
-Nie wiem jak wy, ale my mamy dzisiaj plany żeby iść na zakupy.-oznajmiła Diana
-To my może trochę twój dom ogarniemy- w tym momencie spojrzał na mnie
-I przeniesiemy sie do nas.Ok?
-Nie. Naprawdę doceniam co dla mnie zrobiliście ale domu nie musi...
-Nie dziękuj -przerwał mi Liam.
-Musimy ci pomóc.Sama sobie nie dasz rady. A poza tym teraz jesteś pod naszą opieką więc przenosimy się do nas.-dokończył.
Ja zrezygnowałam z dalszej kłótni i poszłam z dziewczynami wybrać jakieś ciuchy do ubrania.One ubrały to co ze sobą przyniosły a ja wybrałam jakiś luźny zestaw i byłyśmy gotowe.
Zaskoczyła mnie pogoda bo zwykle w Anglii pada, wieje i wgl, a teraz co? Słońce i +25.
Chciałam już zamówić taksówkę ale dziewczyny powiedziały że się przejdziemy, więc ok. Po niecałym kwadransie stałyśmy przed wielkim , szklanym, eleganckim budynkiem Westfield London.
Wiary od cholery.Ale postanowiłyśmy się tym nie przejmować.Zaczęłyśmy chodzenie po sklepach.

        Padniętę, obładowane torbami doczołgałyśmy się do Starbucks.Padłyśmy na krzesła i wypiłyśmy napoje które zamówiłyśmy.
-która jest godzina?-spytała Diana
-Emm.Czekaj...-wyciągnełam telefon z kieszeni.
-Jest 18.40
-Wracamy?-spytałam
-Taak.
Zamówiłyśmy taksówkę i władowałyśmy się z torbami do samochodu.Dopiero po pół godzinie dotarłyśmy na właściwą ulicę. No tak ale teraz gdzie. Chyba do mnie. No bo do chłopaków dopiero później pójdę.Stanełyśmy przed domem.''Położyłam'' torby na ziemi i zadzwoniłam do drzwi.No ale po co? Przecież to mój dom. Szybko otworzyłam drzwi i wrzasnęłam:
-JESTESMY....OOooooo!!! Ale porządek!
-No nareszcie! Co tak dłuuu... JA PIERDZIELE ILE TYCH.... tych... tych ciuchów!!-pisnął Louis widząc z 20 toreb stojących w korytarzu.
-Co kupiłyście?Macie coś dla mnie?-spytał Niall stojący w wejściu do kuchni z miską z czipsami.
-Hahahah. Nie Niall. Ale smacznego!
-No to pochwalcie się  co kupiłyście-zaproponował Liam
-Dobra ale daj nam chociaż usiąść. Padam na ryj!-powiedziała Nati. Z Dianą przyznałyśmy jej rację i walnełyśmy się na kanapę.
-No to tak. Ja kupiłam: czarne lity, rurki zielone i pomarańczowe, takie fajne czarne leginsy, 2 sukienki, torebkę, 3 pary szpilek, 4 bluzki, i jedną bluzę... No co?!-spytałam widząc miny chłopców.
-Dobra teraz ja. Kupiłam: 3 pary rurek, 3 bluzki, 2 bluzy, 1 sweter, 4 szpilki, 2 botki, też podobne leginsy ,2 torebki i jedną parę kolczyków.
-No właśnie ! O biżuteri zapomniałam!-krzyknełam
-Cicho! Teraz ja. No to też kupiłam te leginsy. W ogóle kupiłyśmy sobie takie same tylko inny jakby kolor czy coś.3 pary rurek, 5 bluzek, 2 sweterki, krótką jeansową kurtkę, 2 szpilki, zielone vansy, 3 sukienki i 4 spódniczki. No i torebkę.








22.


-To co dziewczyny? Idziemy do siebie?
-Jasne
-Ok.
Zamknęłam jeszcze drzwi na cztery spusty. Klucz wzięłam ze sobą.Podeszłam do Louisa.Pocałowałam go w usta i szepnęłam:
-Nie roznieście chaty
I poszłam z dziewczynami do nas.Chłopcu urządzali imprezę na dole, a my na górze.Oczywiście oni tylko w piątkę chociaż słyszałam że może jeszcze Josh i Andy wpadną.Spoko.Chciałam zaprosić Dan ale nie mogła przyjść bo miała występy czy coś.
Rozpakowałyśmy wszystkie zakupy. Chipsy wsypałyśmy do misek,Haribo też. Cole nalałyśmy do szklanek a banany zostawiłyśmy na później. No tak. Ale jeszcze zostały nam lody.
-Która zaniesie do lodówki?-spytałam
-Nie ja! Ja nie umiem kłamać-zaśmiałyśmy się.
-Dobra. Ja pójdę.Ale będziemy musiały się z nimi podzielić.
-Ok.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Przeszłam przez salon z 3 pudełkami lodów i skierowałam sie do kuchni.
-EJ!! Co masz? LODY! Podzielisz się?-Niall od razu wykrzyczał
-hhahaha. Tak Niall. Ale nie teraz. -szybko schowałam je do zamrażarki i pobiegłam do góry.Pokój miałam dość duży więc bez problemu moje duuuże rozkładane łóżko nam wystarczyło.Było 2 osobowe ale już nie raz spałyśmy w trójkę. Włączyłyśmy sobie tv na stacji muzycznej  i zaczełyśmy ,,piżama party'' :).
-Ej. Nati podasz mi ten lakier.... O! No ten!-zaczełyśmy malować paznokcie. Każda wybrała inny kolor.Muzyka cały czas leciała w tle. Z dołu było słychać śmiechy chłopców.My siedziałyśmy na łóżku i gadałyśmy, śpiewałyśmy i śmiałyśmy się.Jak skończyłyśmy zaczełyśmy się obżerać. trochę podgłośniłam muzykę i porwałam dziewczyny do tańca.Wygłupiałyśmy się i krzyczałyśmy różne głupie rzeczy. Co chwile któraś z nas wybuchała śmiechem i kończyło się to zawsze tak samo.Tarzaniem po podłodze ze śmiechu.W końcu wszystkie się uspokoiłyśmy i zapanowała cicha. Nie była niezręczna ale cisza. Długo nie trwała bo usłyszałyśmy głos jakiejś dziewczyny z tv która zapowiadała LWWY.I po chwili pierwsze takty piosenki.
-HEY GIRL I"M WAITING ON YA,I"M WAITING ON YA...!
-CRAZY,CRAZY,CRAZY TILL WE SEE THE SUN...
Śpiewanie najgłośniej jak umiesz. Tak! Jutro nie będziemy mogłu mówić ale kit. W końcu Live While We're Young!
Po skończonym ''koncercie'' zabrałyśmy się za Haribo.
-Ja chce czerwonego!
-Ja żółtego!
Później z braku siły walnełyśmy się na wyrko i gapiłyśmy się tępo w telewizor.
-Która godzina?-spytała Diana
-Em... O! Już 00.13! To kto pierwszy do łazienki?
-Mi to wisi
-Mi też..
-Dobra to ja idę.
Po kolej wziełyśmy szybki prysznic i ubrałyśmy koszuli do tego krótkie spodenki. Koszulki miałyśmy takie same. Kupiłyśmy je razem, jeszcze wtedy jak Rebecca się z nami przyjaźniła.
-Wiecie co. trochę się obudziłam-Diana
-No ja też. Mam pomysł. Idziemy zobaczyć co u chłopaków?
-Ok. Ale po cichu.
Na palcach wyszłyśmy z pokoju i skierowałyśmy się na schody. Okazało się że nie musimy się skradać bo oni nawet by nas nie słyszeli gdybyśmy zaczęły krzyczeć.Ok. Usłyszeć nas nie mogli ale zobaczyć tak. Więc zeszłyśmy po schodach patrząc na chłopców. Ale ukrywanie też okazało się zbędne bo ... wyglądało to tak. Niall leżał rozwalony na kanapie i trzymał się za brzuch ze śmiechu. Louis wskoczył na barana Harremu ale ten najwyraźniej o tym nie wiedział i przewrócił się na podłogę, na Zayna,ale skąd ten się wziął na podłodze nie szło odgadnąć. Ale chwila. Gdzie jest Liam. Rozejżałyśmy się po salonie.O jest! Właśnie wychodził z kuchni i spojżał w naszą stronę. Nadal szedł nawet nie patrząc pod nogi.
-Hej dziewczyny! Co tam...
-LIAM! UWAZAJ!-krzyknęłyśmy jednocześnie ale było już za późno. Potknął się o Zayna Harrego i Lou którzy jeszcze nie wstali z ziemi i nie wyglądało na to żebu zamierzali. Liam wylądował prosto na Louisie.Znowu wszyscy wybuchli śmiechem.My ledwo się na nogach trzymałyśmy. Widać chłopcy troche zaszaleli . Chyba nawet alkohol uczestniczył w party.Muza na full.Jak ja i dziewczyny już się ,,przestałyśmy śmiać'' poszłyśmy do kuchni. Przypomniało nam się o lodach .Szybko przygotowałyśmy desery i polałyśmy je polewą.Zaniosłyśmy do salonu.Postawiłyśmy na stoliku dla chłopców a same usiadłyśmy na wolnych fotelach i zaczełyśmy jeść.Od razu dołączył do nas Nialler a po chwili reszta.Niby wszyscy jedli ale ani na chwile nie było cicho.Co chwile ktoś opowiadał kawały albo się najzwyczajniej na świecie śmiał. Nie zawsze było wiadomo z czego ale co tam.
-O Boże! Ale się najadłam... ie mogę się ruszyć-jęknęłam
-No ja tam bym coś jeszcze zjadł-powiedział Niall.
-Niall. Ty mógłbyś zjeść zapasy Nandos na miesiąc i dam głowę urwać że by ci to nie wystarczyło :P-dodał Zayn.Wszyscy się zaśmiali a Niall zrobił obrażoną minę ale nie wytrzymał długo i z nami się chichrał.
-A wy dziewczyny nam czegoś nie obiecałyście?-powiedział Hazza.
Spojżałyśmy po sobie.
-No miałyście nam zatańczyć.
Diana zdezorientowana spojżała na nas a my się usmiechnęłyśmy.
-No racja. Obiecałyśmy im że zatańczymy ten układ co w szkole na konkursie.
-Pamiętacie go jeszcze?
-Przypomnimy sobie
-No dobra-Diana wzruszyła ramionami i się uśmiechnęła. Jeszcze chwile posiedziałyśmy i posprzątałyśmy troche salon.
    Wróciłyśmy do pokoju i położyłyśmy się na łóżku.
-To co. Będziemy dzisiaj tańczyć?-spytała Nati
-A nie jutro? Albo dobra dzisiaj. Będziemy miały to z głowy. -
Przypomniałyśmy sobie układ. Brakowało nam 5 dziewczyn.
-Może poprosimy chłopców?
-hahahaha.No możemy! Ale tak na serio to chyba damy radę.
-Dobra to idziemy.
-Ale na boso? Może ubierzemy się tak jak przedtem-Nati poruszyła znacząco brwiami.
-Oł.Nie chce mi się przebierać ale buty możemy ubrać.-wyciągnełam z szafy 3 pary różnych szpilek.
Ja ubrałam czarne. Dziewczyny podobne w innych kolorach.Wziełam płytę z piosenkami i zeszłyśmy do chłopców.Jak nas zobaczyli zaczęli gwizdać i krzyczeć.My tylko teatralnie wywróciłyśmy oczami. Włączyłam płytę i ustawiłam odpowiednią piosenkę.
-CHWILA! Poczekajcie na mnie!-Niall wybiegł z kuchni z popcornem.Reszta rozsiadła się na kanapie.Rozpoczełyśmy nasz taniec.Zgrabnie wykonywałyśmy swoje kroki. Jak skończyłyśmy spojżałyśmy po minach 1D.Hhahaha. Wytrzeszcz oczu! Dopiero po chwili się ockneli i zaczeły się brawa, gwizdy i krzyki. Oraz wspólny HUG.
    Po skończonej impreze  czyli po 4.30, wszyscy padli. Dosłownie i nie dosłownie.My poczołgałyśmy się do mnie i rzuciłyśmy na łózko. Nie wiem jak u chłopców ale ja nie miałam na nic siły. Od razu zasnęłyśmy..
 DRRRRYŃŃŃŃŃŃŃŃŃŃŃŃ!!! 
-Wyłączcie to...
Walnęłam ręką budzik na oślep.O dziwo trafiłam.Właściwie to kto nastawił ten budzik?! Chyba się nie dowiem leżąc nieprzytomna w łóżku. Podniosłam rękę ( z trudem) i sięgnęłam po telefon. Wyświetlacz wskazywał 12.42! 
-Dzieeewczynyyy...
-Cooooo
-...j...już jest 12.... 42...-cały czas ziewałam.
-No i co...?
-Nic... Tak mówie...
Spałyśmy jeszcze może z pół godziny ale obudziły nas... dzikie krowy.Tak. Chyba tak to można nazwać. Wlecieli do pokoju z wrzaskiem rzucając się na nas na łóżku.
-Ała! Horan złaź ze mnie! AŁA! STYLES!
Było ich pięciu a nas trzy więc nie miałyśmy z nimi szans. Musiałyśmy poczekać aż z nas zejdą.Ale oni wpadli na ''genialny'' pomysł i zaczeli nas łaskotać. Pewnie cały Londyn słyszał nasze wrzaski.



mój lakier

Diany

Natalii


pokój--->





21.



-Nati!!! Idziesz?!
-Hihhiihihi! Czczczekaj!-od tego śmiechu dostałyśmy czkawki.
-Dalej, musimy przygotować pokój bo za godzinę Diana przychodzi.
-Może skoczymy po coś do sklepu
-Ok. Ale po cichu bo jak chłopcy a zwłaszcza Niall usłyszą że idziemy do sklepu to zrobią nam taką listę że cały sklep wykupimy.
Po cichu zeszłyśmy po schodach.1D leżało na kanapie przodem do tv. Ubrałyśmy buty i na palcach podeszłyśmy do drzwi
-Hej! A wy dokąd?-usłyszałyśmy głos Louisa
-Kurde-powiedziałam cicho
-Ymm… Idzieeemy po Dianę-dodałam szybko.
-Sama nie trafi?-zdziwił się Liam
Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem ale chyba nie zajarzył o co mi chodzi.
-Trafi. Ale po prostu chcemy się przejść. A co nie można?
-Nie, no spoko-Lou rozłożył ręce w geście obrony.
-Idziemy-szybko wyszłyśmy.
-Uff. Mało brakowało…
-Racja. Chodź szybciej bo nam sklepy zamkną-powiedziała kumpela
Szybkim krokiem doszłyśmy do Tesco. Tam kupiłyśmy: 5 paczek chipsów, 2 Cole, Haribo, banany :P, lody, polewę i truskawki.
-Zrobimy sobie deser, a później możemy upiec ciasto .Chyba w domu coś znajdę
-Dobry pomysł. O! Czekaj, Diana dzwoni-Nati odebrała
Rozmowa telefoniczna
-No hej!
-Hej!
-Słuchaj. Gdzie jesteś ? Bo my w mieście .
-Na Traffalgar Square.Za 10 min będę przy Starbucks. Możemy się tam spotkać.
-Świetnie. To do zobaczenia.
-Papa
-I co?
-Zaraz będzie przy Starbucks. Tam się spotkamy
-Idziemy.
Po 7 min byłyśmy już w kawiarni. Wypatrzyłyśmy fajny stolik i poszłam zamówić dla naszej trójki frapuccino. Wróciłam do stolika przy którym już siedziała Diana.
-Heeej!-pocałowałam ją w policzek i usiadłam obok przyjaciółek. Zaczęłyśmy gadać, plotkować… jak to baby :D Dowiedziałyśmy się co ostatnio działo się w szkole, co u niej słychać itd. Niedługo rok szkolny się kończy. Właściwie to nie tylko rok szkolny bo dla nas też liceum. Trzeba wybrać studia. Nawet nie wiem przy wybiorę jakiś kierunek ( hahaha ja nie mogę z tego ,,kierunku’’ od razu mi się kojarzy :P ). Nie mam za dużo oszczędności. Rodzice zostawili mi pieniądze ale nie wiem czy to starczy na opłacenie studiów. Nasze rozmowy przerwała kelnerka która przyniosła zamówienie. Wypiłyśmy i zdecydowałyśmy wracać. Ubrałyśmy się, zabrałyśmy wszystkie rzeczy, zakupy i wyszłyśmy z lokalu. Do domu wybrałyśmy metro. Po 15min byłyśmy już na właściwej ulicy. Stałyśmy już przed drzwiami ale mi się coś przypomniało
-Czekaj!-szepnełam do dziewczyn które już chciały wejść. Pokazałam im na zakupy
-Ahaaa. No właśnie. Chłopcy będą wkurzeni.
-Chwila,chwila. Jacy chłopcy?-Diana spojrzała na nas ze zdziwieniem.
-Ahaaa. Ty jeszcze ich nie poznałaś?
-Oj Nati powtarzasz się.  Hahah-zaśmiałam się ale po chwili spoważniałam widząc minę Diany.
-Mówimy o 1D. są teraz u mnie i zostają na noc. Spokojnie. So naprawdę mili,śmieszni i wgl. Jak ich poznasz to…
-Co?! 1D jest u ciebie?! To się nie dzieje naprawdę…
-O Boże spokojnie dziewczyno! Wchodzimy ale…
-Co z zakupami-dokończyłam za nią.
-Mam pomysł! Jak chłopcy zajmą się witaniem i poznawaniem mnie ty je szybko wniesiesz na górę.-wymyśliła Diana chociaż na pewno starała się wymyślić coś żeby miała z tego zysk. No i jej się udało.
-Wbijamy!
Nati otworzyła drzwi i weszła do środka szybko krzycząc chłopcom:
-Jesteśmy! Zobaczcie kto przyszedł!
Chłopcy od razu się zerwali i podbiegli do Diany.Zaczęli ją ściskać, przytulać gadać. Ja to wykorzystałam tak jak było zaplanowane i nie zauważona weszłam na górę z zakupami.Zostawiłam je w pokoju.


20.


   Ubrana,uczesana i umyta wyszłam z łazienki.Harry był już ubrany.Siedział na łóżku z laptopem na kolanach.
-łazienka wolna-rzuciłam i wyszłam.Skierowałam się do pokoju Lou i [t.i].Zapukałam i usłyszałam jakieś chichoty,szepty .... Lekko uchyliłam drzwi a tam nasza para jeszcze leżałam w łóżku.Jeszcze widać się dobrze nie obudzili.Leżeli wtuleni w siebie.
-Dalej śpiochy! Wstawać na śniadanie.-odwróciłam się na pięcie i wyszłam z głupim uśmiechem

    -Wstajemy?-spytałam Lou.
-Nie chce mi się.Przecież tak miło rozpoczeliśmy dzień więc...
-Nie ma mowy!-przerwałam mu.Dałam szybkiego buziaka w policzek i wstałam.Podeszłam do szafy i zaczęłam grzebać w poszukiwaniu ciuchów na dziś.Wybrałam coś luźnego i poszłam do łazienki.Szybko się ogarnełam.Ubrałam,włosy rozczesałam,umyłam twarz i zrobiłam lekki makijaż.Wróciłam do pokoju.Miałam nadzieję że mój chłopak -Boże jak to bosko brzmi,,mój''- już wstał.a on nadal leży.I do tego udaje że śpi.
-Louis! Dalej,wypad do łazienki!
Pokiwał głową na nie.Uśmiechnął się lekko i powiedział:
-Daj mi spać!-Sam tego chciałeś-pomyślałam.Wróciłam do łazienki.Napełniłam miskę lodowatą wodą i po cichu weszłam do pokoju.Podeszłam do łóżka,szybko odkryłam pościel i wylałam na niego tą wodę.
-AAA!!  Kobieto co ty robisz!!-wrzasnął.Ja zwijałam się ze śmiechu.
-Ooooo!Ja ci pokaże!!-Chwycił mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię.Ja się szarpałam ale on był silniejszy.wszedł do  łazienki i posadził mnie na wannie.Zdziwiona obserwowałam co robi.Nachylił się nademną i zaczął mnie delikatnie całować .Oddałam pocałunek które przeradzał się w coraz bardziej namiętny.Zarzuciłam mu ręce za szyję i przyciągnęłam bliżej.Nagle.. PLUM! Niespodziewanie popchnął mnie lekko i wleciałam do wanny.Nie byłoby źle gdyby nie była napełniona lodowatą wodą.Tym razem to Lou krztusił się ze śmiechu.Ja wstałam,cała przemoczona.Ciuchy które miałam na sobie były mokre.Tak jak moje włosy.Makijaż zaczął mi spływać po twarzy.Jezu jaka ta woda zimna!Szybko wyszłam z wanny i przytuliłam się do Louisa który był bez koszulki.Z moich rzeczy które miałam ,,leciała ''woda.Zimna woda.Jak się do niego przytuliłam aż krzyknął.Przecież on był nagrzany a ja...Objęłam go rękami,a on ręce próbował trzymać jak najdalej ode mnie.Szarpał się i skakał tak mu było zimno .W końcu go puściłam i szybko zrzuciłam z siebie mokre rzeczy.On uważnie patrzył co robię.Po chwili dołączył do mnie i razem wzieliśmy gorący prysznic.Po prysznicu wybrałam nowe rzeczy i rozczesałam włosy.Lou to samo.

   Jak wyszłam z ich pokoju od razu udałam się do pokoju Nialla Zayna i Liama.W trójkę leżeli na jednym łóżku.Też spali.
-Wstawać!!!!-wrzasnełam im nad uchem
Taka pobudka chyba nie była najlepsza bo Zayn który leżał na brzegu łóżka spadł z niego,Niall po środku zerwał się na równe nogi a Liam zrobił wielkie oczy.
-Śniadanie-dodałam cicho i wyszłam śmiejąc się.Na korytarzu usłyszałam jakieś wrzaski dochodzące z pokoju Lou i [t.i].Postanowiłam się nie wtrącać i zeszłam do kuchni.Włączyłam wieżę w salonie i zaczęłam robić śniadanie.Przygotowałam jakieś kanapki,dla chętnych płatki z mlekiem i kakao.wszystko ułożyłam w salonie na stole.Włączyła 4fun w tv.Akurat leciała piosenka do której ja [t.i] ,Diana, Rebecca i jeszcze pięć innych dziewczyn tańczyłyśmy na konkursie w szkole.Fajnie było.Jeszcze wtedy się nie pokłóciłyśmy z Rebeccą.Uważam że to co zrobiła jest ... głupie,obrzydliwe,nie do wybaczenia.Zaczełam tańczyć wspominając cztery przyjaciółki.Nierozłączne.Wszyscy chłopacy w szkole zawsze z nami chcieli się umawiać.Wszystkie miałyśmy powodzenie.Najpopularniejsze w szkole,najbardziej lubiane, porządane.Jak piosenka się skończyła usłyszałam oklaski.Spojżałam na schody a na nich stał Harry.
-Brawo! Nie wiedziałem że tak świetnie tańczysz-powiedział i podszedł do mnie
Zarumieniałm się.
-Dużo rzeczy o mnie nie wiesz
Usiadłam na kanapie przy stole a Hazza naprzeciw mnie.
-to co,wołamy ich na śniadanie?
-Yhym
-HORAN-ja zawołałam
-LOUIS!-Harry
-MALIK!
-LIAM!
-Śniadanie!!! -krzyknełam po raz ostatni.Nie mineło 30sekund a na dole pierwszy był już Niall.Później Zayn z Liamem i na końcu gołąbeczki.
Zaczeliśmy jeść.Gadaliśmy o tym co będziemy robić dzisiaj.Ustaliliśmy że zaprosimy dzisiaj Dianę i zrobimy sobie babską imprezę u góry u mnie w pokoju.A chłopcy zostaną w salonie i zrobią sobie tak zwane libacje alkocholowe. :D. No to plany na wieczór są,ale co teraz?
-mam pomysł!-krzyknął Hazza
-CO?!-krzyknełyśmy z [t.i] równocześnie
-zatańczcie nam!
-SKĄD ON WIE?!-,,spytała '' mnie [t.i] Ja się nieśmiało uśmiechnełam
-Noooo niewiem...
Oczywiście nie była na mnie zła tylko udawała.Zgodziłysmy się dla nich zatańczyć ale jak przyjdzie Diana.Teraz zaczeliśmy sprzątać po śniadaniu.Jak było już w miarę ogarnięte włączyliśmy ,,Tytanica''.
-O Bożeee! Tylko nie to!-jęknełyśmy.Szybko wziełam pilota i przełaczyłam na pierwszy lepszy program.Znowu trafiło na muzyczny tylko tym razem to była VIVA.Puścili Gangnam Style to wszyscy od razy wstali i zaczeli się wygłupiać.po tej piosence zapowiedzieli One Direction-More Than This
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!-krzykneli chłopcy chórem.Ja miałam pilota więc szybko zaczełam uciekać z nim.Jak skończył  mi się korytarz a 1D mnie zastawili rzuciła pilota [t.i].Jak chłopcy nie widzieli szybko wyciągneła z pilota baterię.
-Dobra macie tego pilota-powiedziała z udawanym zrezygnowaniem.Oni szybko go wzieli a my podbiegłyśmy do tv i zaczełyśmy przedrzeźniać chłopaków jak śpiewają MTT.


      -Ej! Ten pilot nie działa! Dawaj baterie!
-Jak się skończy to wam dam.Hahahah!-powiedziałam
Zaczełyśmy powoli tańczyć do tej piosenki.Jak mój chłopak zaczął śpiewać swoją zwrotkę poczułam ciepły oddech na swojej szyi.Położył ręcę na mojej tali.Oczywiście był to ... mój chłopak!
-Jak śpiewasz swoją zwrotkę w mtt masz taki seksowny głos-mruknęłam mu do ucha.Jak już chciał mnie objąć szybko
 wyswobodziłam się z jego objęć i zaczełam udawać że tańczę z Natalią.Zaczełyśmy się śmiać i znowu z nich nabijać.
-Hahaha .. prze..przestań się.... śśśśś ... śmiać!!-krzyknełam do Naati przez śmiech.1D też miało z nas niezły ubaw bo nie mogłyśmy ustać ze śmiechu.Wyglądało to jakbyśmy coś brały albo były pijane.
-Oj! Gruby melanż wczoraj był! Dziewczyny nie przesadzacie?!-specialnie tak mówili żeby jeszcze bardziej nas zorśmieszyć.Ja już nie wytrzymalam tak mnie brzuch bolał że musiałam usiąść na ziemi.Louis podbiegł do mnie i ZACZĄŁ MNEI ŁASKOTAĆ.Reszta mu pomogła
-Nnnnn....Nnaaaaaatiiii!!! [...]Pomóż mi!!!
-Hahahah,Nie mogę-ją też Hazza męczył.
-Dajcie spokuj!!! Damy wam baterie....!!!
-Na pewno?!
-TAK!!!-krzyknełyśmy chórem.Powoli dali na spokój.Szybko oddałam im baterie.Doczołgałam się na kanapę i padłam na poduszki.Nati też.Byłam strasznie zmęczona tym śmiechem.Spojżałam na Natalię i znowu wybuchłyśmy śmiechem,
-Jak znowu będziecie się śmiać to wypad!-Lou zepchnął mnie z kanapy.Wylądowałam na ziemi trzymając się za brzuch.
-Hahahaha!
Usłuszałam huk.Natalia też została zepchnięta.
-Nnnn..Nati! Chodź nnnaaa góre!!!
Spróbowałam się podnieść.Jedną rękę położyłam na kanpę i spórbowałam się podniośic ale Louis znowu utrudniał mi to.Gdy już wstałam chwiejnym krokiem,nadal się śmiejąć podeszłam do ściany przy schodach i oparłam się o nią z braku siły na chodzenie po schodach.Nati dołączyła do mnie.Wziełam kilka głębokich wdechów i się uspokoiłam.Chyba też tak mieliście że nie mogliście się przestać śmiać i śmialiście się z byle czego.Natalia też trochę się uspokoiła.
-No w końcu cisza!-Niestety krzyknął któryś z salonu.A czemu niestety? bo znowu parsknęłam śmiechem i osunełam się na ziemię z braku sił.Kumpela to samo.Znowu ryk smiechu.
-NO DAJCIE JUŻ SPOKUJ!!!-krzyczeli chłopcy.
Jak przeturlałam się do schodów i zaczełam się po nich dosłownie wspinać.Cały czas chichotałam.Jak po ok 10 minutach pokonałam 10 schodów byłam z siebie dumna.Zostało jeszcze 5.Spojżałam w dół.Nati za mną się wspinała
Hahahahahahahaahahhahhhahahahhahahaha-tylko to było ciągle słychać
1,2,....przerwa,3.....4...5 JEST! Jestem już na górze.
Zdycham!!!!


*********************************

strój [t.i]



19.


-Idziemy spać-jęknełam.Spojżałam na reszte.Louis co chwilę ziewał,Harry juz prawie spał,reszta też.Tylko ja i Nati gadałyśmy do 01.00.
-Dalej dzieciaki! Do pokoi!-pogoniła wszystkich Natalia.
-Idę do łazienki-rzuciłam i poszłam do pokoju wybrać jakąś piżamę.Poszłam do łazienki i gdy weszłam dopiero sobie przypomniałam co ostatni raz tu robiłam.Szybko odgoniłam niemiłe wspomnienia i wziełam szybki prysznic.Ubrałam wybrane ciuchy i weszłam do pokoju.Louis stał przy oknie w samych bokserkach.Przygryzłam dolną wargę.
-chodź, wybierzemy ci pokój-powiedziałam na co on się odwrócił do mnie i spojżał na mnie.
-A nie mogę spać z tobą?-podszedł powoli
-No niewiem...-udawałam zastanowienie.-chyba musisz zasłużyć
Podszedł szybko i chwycił mnie w pasie,szybko przerzucił przez ramię i położył na łózku.Zaczełam piszczeć.
-Ej!! To niesprawiedliwe.!! Miałeś zasłużyć,a nie mnie zmuszać!!
-OK.Co mam zrobić...
-Hmmm.
-Już wiem-spojżał na moją bluzkę i wykonał to co było w poleceniu ;p Nachylił się i szepnął do ucha: dwa razy nie trzeba powtarzać.Delikatnie mnie pocałował.Gładził przy tym moje włosy.Pocałunki były coraz bardziej namiętne,gorące.I nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.Szybko odskoczyliśmy od siebie bo w drzwiach stanął Harry.
-To nie śpisz ze mną?-zrobił bardzo,bardzo smutną minę.Oczywiście to pytanie kierował do Lou.
-niestety.Ale myślę że Nati się tobą zajmie na tą noc.
Zachichotałam.
-On ma rację-powiedziałam do Hazzy.
-Haroldzie! Chodź na chwilę.-usłyszeliśmy głos Natali z pokoju obok.Ja i Lou zaczeliśmy się tak śmiać że Harry powiedział:
-Ale wy macie mózgi zryte...-chodź było widać że humor mu się polepszył.Szybkim krokiem, z bananem na twarzy ruszył do pokoju dziewczyny.Louis spojżał na mnie
-no to na czym skończyliśmy?
-Nie,nie,nie-pokiwałam mu palcem przed nosem-idziemy spać.-położyłam się na swojej połowie łóżka i czekałam aż mój bojfrend się ułoży.Objął mnie ramieniem.Zasnełam wtulona w jego tors.

-No pompuj,pompuj ten materac.Dalej bo chce już spać!
Leżałam już na łóżku a Harry jeszcze pompował ten materac.
-Skończyłem.Idę do łazienki-rzucił i wyszedł.Wrócił po 10 minutach owinięty samym ręcznikiem.
-Ty chyba się ubierzesz ,nie?-spytałam zaniepokojona
Pokiwał głową.
-Bo cię stąd wywale! Ubierz chociaż bokserki i koszulkę
-bokserki mogę,ale koszulka to przesada-ubrał się szybko i wskoczył pod kołdrę
-niech będzie.Dobranoc
-Dobranoc-odpowiedział.Zamknęłam powieki.Chwilę leżeliśmy w ciszy ale po kilku minutach odpłynełam.

   -Natalia!-poczułam lekkie szturchanie i szept Hazzy.Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam ciemność a po chwili Harrego nachylającego sie nademną.Odskoczyłam
-nie strasz mnie tak!
-przepraszam.Nie mogę zasnąć po tych horrorach.Mogę spać z tobą?
Prawie się zaśmiałam bo myślałam że sobie jaja robi ale po jego minie stwierdziłam że mówi na serio.
-Dobra możesz-już ruszył ale...-ale pod jednym warunkiem.Musisz się ubrać.Chociaż koszulkę
Westchnął i wziął jakiś t-shirt.Jak zobaczyłam napis na nim.Wywróciłam oczami i powiedziałam:
-Bardzo śmieszne

-No co?
-Nic.Właź już.-Zrobiłam mu miejsce.Wszedł pod kołdre i odwrócił się w moją stronę.Niewiadomo czemu był bardzo szczęśliwy.Patrzył  mi prosto w oczy,co było trochę krępujące.Więc odwrócilam się w przeciwną stronę,do ściany.Usłyszałam tylko ciche westchnienie i zasnełam.

   Obudziłam się w ramionach Louisa.Jeszcze spał ale nie mogłam się powstrzymać i zaczełam opuszkiem palca jeździć po jego torsie.Po chwili otworzył oczy,naczylił się i pocałował mnie w czoło.
-Mówiłem ci już jak cię kocham?
-Chyba jeszcze nie
-Kocham cię najmocniej-pocałował mnie w szyję-,najbardziej-jak wymieniał pocałunki schodziły coraz  niżej-najdłużej,najgoręcej,najpiękniej,najnamiętniej-pocałował mnie w brzuch.Jego delikatne wargi sprawiały dreszcze na moim ciele...

   Tańczyliśmy w klubie.Byliśmy już po kilku,albo kilkunastu kieliszkach więc każdy był ,,trochę''pijany.Tańczyłam z Harrym baardzo blisko.Jego ręcę zjechały na moje pośladki.Zaczął całować moją szyję.W pewnej chwili szepnął mi do ucha
-urywamy się z imprezy?
Pokiwałam głową na tak.Przy wyjściu całowali się Louis i [t,i].Jak nas zobaczyli uśmiechneli się.
-wychodzimy-rzuciłam
-miłej nocy z Harrym,Nati-odpowiedział Louis i kontynuowali to co im przerwaliśmy.Podeszliśmy z Harrym do jego czarnego porsche.Harry otworzył drzwi i położył siedzenia.Weszłam do środka a za mną chłopak.Zaczeliśmy się całować.Coraz zachłanniej.Jego ręcę spoczeły na zapięciu od sukienki.Powoli ją rozpiął...
 
     Krzyki dzieciaków z ulicy i promienie słońca zmusiły mnie do otwarcia oczu.Ale miałam sen.!Masakra.Chociaż... Nawet,może być...Dopiero po chwili ocknełam się i zorientowałam że leżę wtulona w Harrego.On mnie obejmuje w pasie.Spojżałam na niego.Jeszcze spał.
-Harry-powiedziałam.Ale nic
-Haaaarryyyy!-nadal nic
-Harold! Do jasnej cholery,obudź się wreszcie!!!-mimo że krzyczałam byłam uśmiechnięta
Otworzył oczy i zamrugał bo oślepiło go światło.
-Hej-mruknął i przyciągnął mnie bliżej siebie i znowu zamknął oczy
-Dzień dobry! Puść mnie w końcu!-nadal się uśmiechałam.To chyba przez ten sen
-Nooo czekaj!-uwolnij mnie z uścisku w którym prawdopodobnie spaliśmy całą noc.No ale nie powiem.dobrze mi się spało.Harry przetarł oczy i usiadł na łóżku.Ja wstałam i wziełam jakieś rzeczy na dzisiaj.




18.

 Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy horror.Ja siedziałam obok Nati a obok niej Hazza. Po drugiej stronie Daddy i Nialler a na fotelach Zayn i Lou. Czułam ich ukradkowe spojżenia na sobie.Nie miałam odwagi spojrzeć Lou w oczy.Miałam nadzieję że szybko się pogodzimy i że mi wybaczy.Film był naprawdę straszny ale ja lubiłam horrory.Z jednej strony cieszyłam się z tego że wszyscy przyszli mnie pocieszać i wgl ale momentami chciałam zostać sama.No i właśnie w tym momencie tak się stało.Wstałam po cichu z kanapy żeby innym nie przeszkadzać.Nati spojżała na mnie ja szepnełam:
-idę się przewietrzyć-ona bezgłośnie spytała czy wszystko w porządku.Pokiwałam głową na tak i wyszłam na taras.Na dworze było już ciemno i zimno więc po drodze wziełam długi zapinany sweter i narzuciłam go na ramiona.Usiadłam na ławce i podciągnełam nogi pod brodę.Spojrzałam na księżyc.Był jedynym światłem.W tym nastroju od razu pomyślałam o rodzicach.Jak ja sobie dam radę? Przecież jestem 17letnią dziewczyną,bez opieki,bez środków do życia ... i rodziny.Mimowolnie łzy zaczeły wypełniać moje oczy.Próbowałam się uspokoić ale po chwili już płakałam jak dziecko.Schowałam głowę w ramionach.
Po woli zaczynałam marznąć.Siedziałam już na tej ławce od ok.15 min.Bedę musiała wracać bo będą się niepokoić.Wziełam kilka głębokich oddechów i otarlam łzy z policzków.
-będzie dobrze-usłyszłam cichy szept.Zadrżałam Podniosłam wzrok i zobaczyłam dobrze znaną mi sylwetkę.Louis stał w drzwiach.Podszedł do ławki.
-mogę?-pokiwałam głową i przesunełam się kawałek robiąć dla niego miejsce.Usiadł blisko mnie i chwycił moją rękę.Widział że plakałam ale nic nie mówił i o nic nie pytał.Byłam mu wdzięczna za to.Po prostu siedzieliśmy w błogiej ciszy.Trwała 5min.
-Wybaczam ci-wyszeptał nadal patrząc w jeden punkt prze siebie.
-Nie.Ty mi nie wybaczasz tylko litujesz się nade mną.Normalnie byś mi nie wybaczył-odpowiedziałam mu szeptem.Spuścił wzrok
-nie utrudniaj tego,proszę-powiedział
-daj mi wytłumaczyć-westchnął,chwycił moją drugą rękę i pokiwał głową na tak.Spojżał mi w oczy a ja zaczełam mówić
-Gdy cię poznałam od razu się zakochałam.Po prostu.Jak mnie znalazłeś w parku i przyniosłeś do swojego domu byłam pewna że to przeznaczenie.Gdy poznałam Zayna... uwierz mi,to nie tak jak myślisz.Mógł mi się spodobać,i się spodobał ale to ciebie kochałam.Jak planowałeś wyjazd do Doncaster i nic mi o tym nie powiedziałeś poczułam że nic cię nie obchodzę.Może to źle przyjełam ale już taka jestem.Zrobiło mi się przykro.Kto wtedy był ze mną? Zayn.Pocieszał mnie.Ale naprawdę nic więcęj.Tylko przyjaźń.Ale jestem ci wdzięczna bo gdy się dowiedziałam że Zayn ma dziewczynę i próbowałam -w tym momencie głos mi się załamał-... popełnić samobójstwo ty byłeś przy mnie.Może cie się wydawać że ta próba zabicia się było dlatego że dowiedziałam się o dziewczynie Zayna i tak go kochałam że nie mogłam się pogodzić z tym...-zrobiłam chwilę przerwy
-...ale ja naprawadę CIEBIE kocham.Nikogo innego.Może też że nikogo innego już nie mam.-po skończeniu tego monologu spuściłam wzrok i pociągnełam nosem Louis podniósł rękę i otarł łzy z mojego policzka które wypłyneły podczas mojej wypowiedzi.On nachylił się i jedną ręką podniósł moją brodę tak żebym spojżała mu w oczy.Nachylił się i delikatnie musnął moje usta.
-wierzę ci,i wybaczam.Ale musisz mi uwierzyć że to co przeżywałaś z Zaynem,ja przeżywałem z tobą.On nie wiedział że ci się podoba,a ty zdawałaś się nie widzieć że cię kocham-wyszeptał.Jego oczy błyszczały.Jedna łza spływała po jego policzku
-przepraszam-u mnie też łzy wzieły górę i spływały po mojej twarzy-Kocham Cię
-Ja ciebie też kocham-odpowiedział.Chwycił moje ręce i spojrzał mi w oczy.
-[t.i]... Czy zostaniesz moją dziewczyną?-powiedział powoli
Ja nachyliłam się i pocałowałam go.
-Na zawsze...-szepnełam
Mocno się do niego przytuliłam.Trwaliśmy w tej chwili.Chciałam żeby trwała wiecznie.
Boo Bear się podniósł i pomógł mi wstać.Jeszcze raz musnął moje usta.
-wracamy do środka?
Pokiwałam głową na zgodę.Byłam już zmęczona.Za dużo emocji jak na jeden dzień.Weszliśmy do salonu trzymając się za ręce.Film już się skończył.Ktoś włączył muzykę.Nati i Hazza gadali,Liam i Niall grali w FIFE a Zayn rozmawiał przez telefon.Jak wszyscy zauważyli że jesteśmy i zauważyli że trzymamy się za ręce zaczeli klaskać i śpiewać.Krzyczeć: Sczęścia,No nareszcie,albo tego typu.Jak się wszyscy uspokoili Lou poszedł do kuchni coś tam robić a Nati od razu mnie dorwała i usiadłyśmy na kanapie.
-No opowiadaj-pogoniła mnie.Zaśmiałam się.Spojrzałam ukradkiem na Lou,on w tym samym momencie na mnie.Uśmiechnełam się i wszystko opowiedziałam Nati.Oczywiście tak żeby nikt nie słyszał oprócz niej.Jak rozmawiałyśmy chłopcy przygotowali kolacje i zaczeliśmy wołać innych na kolację.Niall i Harry się rozpakowywali na górze więc ja krzynełam:
-HORAN!!!
A Nati:
-HARRY!!! JEDZENIE!!!-wrzasnełyśmy
Usłyszałyśmy bieg a później jakiś huk.
-Ała moja noga-jęknął Niall
-Ała jego noga-jęknął Harry.Zaczeliśmy się śmiać.Niall jak się okazało był sprawny i już po 10 s był już na dole.
-no dalej jemy! Miało być jedzenie i co?!
No już jemy-uspokoiłam go.Zaczeliśmy się oboje śmiać.
Wszyscy zajadaliśmy kolację.Po zjedzeniu ja i Natalia posprzątałyśmy po kolacji i chowałyśmy naczynia do zmywarki.Chłopcu siedzieli,tańczyli(osobno i  w parach) w salonie.Włączyli muzykę i się wygłupiali do Gangam Style
.Gdy Harry zobaczył jak Niall tańczy walnął facpalma :P



Jak posprzątałyśmy dołączyłyśmy do chłopaków no ale oczywiście ktoś nam musiał przerwać pukaniem do drzwi.Od razu ktoś ściszył muzykę a ja poszłam otworzyć drzwi.Podeszłam zdziwiona i otworzyłam .No bo kto o tej porze mógłby przyłazić do mojej chaty-pomyślałam.W drzwiach stanął  policjant.Kompletnie mnie zatkało ale o chwili domyśliłam po co przyszedł.No i już po raz drugi tego dnia zepsuł mi humor.
-Dobry wieczór.Przepraszam że o tej porze ale to myślę że jest ważne.Jak się pani domyśla jestem w sprawie pani rodziców i domu dziecka-momentalnie zadrżałam wtedy Louis do mnie podszedł i chwycił mnie za rękę.Policjant dalej mówił:
-Zna pani Zayna Malika,prawda?-pokiwałam powoli głową-jak pewnie już pani wie,złożył dokumenty i razem z Niallem Horanem,Louisem Tomlinsonem,Harrym Styles i Liamem Paynem będą się panią opiekować.W związku z tym że nie ma pani w okolicy i w kraju najbliższej rodziny a te osoby które wymieniłem są osobami pełnoletnimi będą miały nad panią kontrolę.Mamy świadomość że te osoby są osobami sławnymi ale wierzymy że będą potrafiły się panią zająć aż do ukończenia pełnoletności.Widzę że pani o tym nie wiedziała i że dopiero ja pani o tym powiedziałem,więc-uśmiechnął się-zgadza się pani?
-Tak!-powiedziałam szybko
-dobrze więc,nie zabieram już czasu.Dobranoc-uśmiechnełam się
-Dobranoc-odpowiedzieliśmy chórem.Powoli zamknęłam drzwi analizując wszystko co ten facet mi powiedział.Nie trafię do domu dziecka! Będę mieszkać z 1D! Dotarło to do mnie o chwili.Odwróciłam się do reszty:
-dziękuję wam,niewiem jak się odwdzięcze-powiedziałam
-nie dziękuj nam tylko Zaynowi.To był jego pomysł i to on wszystko załatwił.Podbiegłam do Zayna i rzuciłam mu się na szyję.
-przepraszam,przepraszam za wszystko.Wybacz mi...-powiedział.Jak inni zorientowali się że zapowiada się na wyznania,przeprosiny i podziękowania ulotnili się do góry.
-Zayn nie przepraszaj już.Nie wiem jak ci dziękować.
-Nie dziękuj.To  w ramach przeprosin.Byłem idiotą.Naprawdę byłem tak ślepy .Nawet nie wiesz jak mi teraz wstyd.-dobrze to zróbmy tak.Zostajemy przyjaciółmi.Nic nie było.Wybaczam ci.-uśmiechnełam się.Zobaczyłam na jego twarzy ulgę i radość.Wszystkiemu przyglądał się Lou ze schodów.Kątem oka go zauważyłam.
-Ej! Ty! Chodź tu!-zrobił smutną  minę i podszedł.-teraz wy macie się pogodzić-odeszłam kilka kroków.Chwilę pogadali i na koniec przytulili się na zgodę.Usłyszeliśmy krzyki,brawa.Po schodach reszła reszta .
-No! W końcu wszyscy są pogodzeni!-krzyknął Hazza.Razem zrobiliśmy niedźwiadka.Ale w pewnym momencie Lou stracił równowagę i przwrócił się na mnie,ja na Zayna,ona ociągnął Nialla,ten upadł na Liama,który pociągnął Harrego.No i Harry na końcu pociągnął Nati na ziemię.W ten sposób zrobiliśmy kanapkę na środku salonu.Wszyscy wybuchneli takim śmiechem że tarzaiśmy się po ziemi ze śmiechu może jakieś 10 minut.Jak już trochę wszyscy się uspokoliśmy Niall znowu zaczął tak się śmiać że zaraził tym wszystkich no i znowu wszyscy się śmialiśmy.Tym razem nie wiedzieliśmy z czego...



17.

   Leżałam już tu kilka godzin.Nikt do mnie nie przychodził.Niewiem czy nikogo nie obchodzę.I tak już nikogo nie mam.No może oprócz Diany i Nati.No i 1D.Chyba....
   Usłyszałam pukanie do drzwi.
-proszę-rzuciłam i dalej patrzyłam się w jeden punkt.Nie obchodziło mnie kto przyszedł.Pewnie następny psycholog  żeby sprawdzić czy się nie załamałam i nie chcę popełnić samobójstwa.Masakra...
-Hej-usłyszałam dziewczęcy głos
Podniosłam wzrok
-Natalia!-ucieszyłam się-myślałam że już o mnie zapomnieliście
-no nie żartuj!-uśmiechneła się-kiedy wychodzisz?
-mam dostać wypis dzisiaj wieczorem
-No to super!Przyjedziemy po ciebie.
- My?
-No ja i 1D. A co>
-Możesz przyjechać sama? Proszę-nie chciałam żeby oni przyjeżdżali i tak już im dość problemów narobiłam.
-No dobra-zgodziła się przyjaciółka
Posiedziałyśmy jeszcze z pół godziny i gadałyśmy.

***
Z perspektywy nati

Bardzo  i było jej szkoda.Próbowałam ją na wszystkie sposoby rozweselić.Udało mi się! Mam nadzieję że chociaż na chwilę zapomniałam o tym co ją spotkało.No ale niestety po 40min przyszedł gościu z policji.No i znowu posmutniała.Przyszedł oczywiście w sprawie wypadku.Powiedział coś takiego że mnie po prostu zatkało
-jeśli nie ma pani w pobliżu żadnej rodziny ani bliskich,będzie pani musiała mieszkać w domu dziecka aż do ukończenia pełnoletności.
-może u mnie zamieszkać!-wykrzyknęłam
-niestety -pokiwał głową-jeszcze skontaktujemy się z panią.Do widzenia-i wyszedł
Ten to potrafi popsuć humor.Zauważyłam że jej oczy wypełniły się łzami
-Hej,Wszytko będzie dobrze-usiadłam obok niej na łóżku i ją przytuliłam.Jedna łza spłyneła po moim policzku.
-Ej! Bo ja zaraz będę musiała cię pocieszać-zaśmiała się.Uśmiechnełam się na ten widok i dalej zaczełyśmy gadać.Siedziałam u niej do 17.00 czyli razem z półtorej godz.
-Dobra to ja się zacznę zbierać...
-Nieee Zostań ze mną.Wiez jak ja się nudzę
-No właśnie! Zapomniałam !!-wykrzyknełam
-O Czym!!-krzyknela ze mną.Zaczełam się śmiać
-Mam coś na nudę-wyciągnelam z torebki mp4 i gazetę.
-Kochana jesteś
-No wiem-pokiwałam głową i po chwili wybuchnełyśmy śmiechem
-Dobra muszę ruszyć cztery litery i zbierać się do domu.Przyjadę po ciebie ok 19.00
-No mam nadzieję-cmokneła mnie w policzek i wyszłam .Od razy skierowałam się do wyjścia i na parking.Wsiadłam do lamborgini Harrego i odjechałam.Pierwszy raz spotkałam się z tym że chłopak pożyczył dziewczynie samochód.Swój.No ale mniejsza z tym.Dojechałam do mojego domu ,wziełam ciasto które upiekła dla nas moja mama i swoją torbę z rzeczami.Rodzice pozwolili mi dzisiaj zostać na noc u [t.i].Sapakowałam wszystko do auta i ruszyłam do domu [t.i].Tam zostawiła te rzeczy chłopakom do rozpakowania.Rozejrzałam się po mieszkaniu.Było posprzątane.Szykowaliśmy niespodziankę dla niej.Nie jakąś imprezę tylko takie spotkanie żeby ją wesprzeć w trudnych chwilach.Przekazałam chłopakom co powiedział policjant w szpitalu.W pierwszym momencie też ich zatkało.Zaczeli podawać jakieś propozycje ale ja i tak wiedziałam że to na nic.Wydawało mi się to bez sensu jeżeli ona miała 17lat i za kilka tygodni miała skończyć 18-tkę więc poco ją wsadzać do domu dziecka na tak krótki czas.No ale nic nie mogłam zrobić.W salonie zapanowała cisza.Nagle Zayn powiedział:
-Muszę coś załatwić.Przyjadę wieczorem-i wyszedł.Spojżałam po chłopakach oni tylko wzruszyli ramionami.Wyciągnełam telefon z kieszeni.
-O już 18.15.To za 20min będę musiała wyjechać.Cały Londyn jest zakorkowany.
Chwilę jeszczę pogadaliśmy i wyjechałam.Oczywiście korków  nie ominełam.Stałam chyba z 15min.Jak dojechałam do szpitala była 19.15.Weszłam szybkim krokiem do szpitala.
-Natalia Smith-Powiedziałam do pani w okienku.
-Eeee Tak.Pani [t.i] już dostała wypis ale niewidziałam zeby wychodziła więc pewnie jest gdzieś na korytarzu i czeka na panią...
-dziękuje-rzuciłam i ruszyłam na korytarz przy jej sali.Siedziała na krześle ze słuchawkami w uszach i torbą na ziemi.Gdy do niej podeszłam podniosła głowę i od razu wstała.Nie zauważyła mnie wcześniej.Przytuliłam ją
-No to co .Jedziemy?
-Super by było-uśmiechneła się.Wyszłyśmy ze szpitala i podeszłyśmy do samochodu.Jak zobaczyła czym przyjechałam szczęka jej opdła.Ja jedny placem zamknęłam podniosłam jej brodę zamykając jej buzię.
-Bo muchę połkniesz-zaśmiałam się
-tooo jest...
-samochod Hazzy-dokończyłam za nią.
-ahaa-wsiadłyśmy i odjechałyśmy.Po drodzę znowu trafiłyśmy na 20min korek.Dojechałyśmy ok 20.00.Gdy dojechałyśmy [.t.i] spytała
-czemu światła się palą?
-pewnie zapomniałam zgasić-odp
Spojżała na mnie podejrzliwie i wyciągneła klucze z torebki.Ja ją szybko wyprzedziłam i udawałam że odkluczam drzwi
.Bo przecież były otwarte-chłopcy byli w środku.Otworzyłam drzwi i stanełam w korytarzu.Ona obok mnie.I skierowała wzrok tam gdzie ja.Z kuchni wybiegli chłopcy:
-NIESPODZIANKA!!-krzykneli.
[t.i] zaczeła się śmiać.
-to dla mnie?! Nie musieliście.-mogłoby się wydawać że ma dobry humor ale ja wiedziałam że tylko udaje.Nie chciała robić innym problemów dlatego.Rozebrałyśmy się i usiadłyśmy na kanapie obok 1D.Zaczeliśmy rozmawiać.Smialiśmy się.Widziałam że mimo wszystko [t.i]poprawił się humor.Ze wszystkimi rozmawiała i się śmiała.No może prawie.Do Zayna i Lou nie odezwała się ani razu.Zjedliśmy ciasto.Później włączyliśmy horror.Ja i [t.i] uwielbiamy horrory.No ale niestety nasz Hazza się boi i co chwilę krzyczał ze strachu i trzymał Lou za rękę.Jak film się skończył chłopcy szukali następnego a my skorzystalyśmy z okazji i poszłyśmy się rozpakować.Ja zajełam pokój gościnny.Dla 1D też wybrałyśmy pokoje ale niestety dla Harrego zabrakło miejsca.
-będzie spał z tobą-powiedziała [t.i]
Spiorunowałam ją wzrokiem.
-no dobra.Rozlożymy materac i będzie spał u ciebie na ziemie.No.Lepsze to niż żeby spał w jednym łózku.Zeszlyśmy na doł i spojżałayśmy na chłopaków co robią.Harry namawiał Zayna żeby teraz włączyć jakieś romansidło,Niall szykował popcorn i jednocześnie wpieprzał kanapkę popijając colą,Liam próbował pogodzić Zayna i Harrego z wyborem filmu a Louis wpieprzał marchewki :P.
Śmiesznie to wyglądało.Jak wszyscy skończyli już wykonywać to co robili i byli gotowi do filmu,rozsiedliśmy się na kanapie i włączyliśmy film.Padło znowu na horror.
-Nataliaaa-jęknął Harry-mogę cię chwycić za rękę?
Spojżałam na niego.Myślałam że żartuje ale on mówił poważnie.Chwyciłam go za rękę i oglądaliśmy film...





16.

 Z perspektywy Nati:
         Obudził mnie boski zapach.Jeszcze niewiem czego ale wkrótce się dowiem.Spojżałam na zegarek.11.15.No nieźle,zamieniam się w ... w [t.i].No i wszystko zaczeło się przypominać.Śmierć jej rodziców,omdlenie,szpital,... Harry,no i dom One Direction w którym jestem i leże w łóżku.Powoli wyszłam z łóżka.Udałam się do łazienki i  wziełam prysznic.Później ubrałam czyste rzeczy które Hazza najwyraźniej rano mi przyniósł do pokoju.Wziełam do ręki i ku mojemu zdziwieniu były to damskie rzeczy. Ubrałam się,uczesałam i zrobiłam lekki makijaż.Pozbierałam swoje rzeczy i zeszłam na doł.W kuchni Hazza smażył naleśniki,Lou smarował je nutellą,Niall jęczał na krześle rzeby się pośpieszyli z robieniem jedzenia bo umiera z głodu.Widok był naprawdę śmieszny.
-Mmmmm.To naleśniki tak ładnie pachną-poiedziałaś i wszystkie oczy zwróciły się do ciebie.
-Dzień dobry księżniczko-powiedział Harry i pokazał rząd białych ząbków.
-Dziękuje za rzeczy
-takich podziękowań to ja nie chcę-powiedział Harry i udał obrażoną minę.
-No to...?-niewiedziała o co mu chodzi
On pokazał palcem na swoj policzek.Westchnełam i dałam mu buziaka w policzek.Lou i Niall od razu zaczeli jęczeć że oni też chcą
-Nie,nie.Wy nie zasłużyliście.
Wszyscy zjedliśmy naleśniki i pomogam im posprzątać po śniadaniu.
-A gdzie jest reszta?
-ze swoimi dziewczynkami-odpowiedział Harold
Poszłam na gore wziełam swoje rzeczy i zeszłam na doł.
-Już nas opuszczasz?-spytał Lou
-Niestety ale chyba w końcu bedę musiala wrocic do swojego domu.Nie byłam tam już prawie trzy doby.Rodzice mnie chyba zabiją...
-No ale spotkamy się jescze nie?-spytał Harry.Chłopcy spojżeli na niego dziwnie-no w sensie że wpadniesz do nas ... czy coś-plątał się
Zaśmiałam się-no dzisiaj napewno jeszcze jade do szpitala.Wy pewnie też-Spojżałam na Lou-wieć spotkamy się w szpitalu.A jeśli chcecie mi pomóc to możecie o 14.00 wpaść do domu [t.i].Muszę u niej ogarnąć żeby jak przyszła nie miała dużo roboty.
-ok.To możemy po ciebie podjechać-zaproponował Niall.
-No co wy.Nie będe wam problemu robić...
-Żadnego problemu! Będziemy za 5.-szybko powiedział Harry.Podszedł i przytulił cię.Inni zrobili to samu i wyszłaś.Od razu udałaś się do swojego domu.
      Stanełam przed drzwiami do mojego mieszkania.Wziełam głęboki wdech i weszłam.Rodzicie siedzieli w kuchni przy stole i o czymś dyskutowali.Jak tylko weszła ich oczy od razu skierowały się w stronę drzwi.
-Natalia! Dziecko gdzie ty byłaś?!-krzykneła mama i podeszła do mnie.Mocno mni przytuliła-nic ci nie jest?
Zdziwiła mnie ich reakcja.Myślałam że będą źli i wgl a oni się o mnie martwili.Oczywiście odpowiadało mi to.
-Nie.Wszystko w porządku-odpowiedziałam i przytuliłam mamę.
-gdzie ty byłaś?-zaczeli się dopytywać
-usiądzcie.Wszystko wam wytłumacze
Usiedliśmy na kanapie i wszyyyystko im powiedziałam.Samą prawdę.Zaczełam od telefonu [t.i],nocy u niej.Do tego momentu mama znała historię bo rano do niej dzwoniłam.Ale poźniej nie wie co sieę działo więc opowiadałam o:zakupach,powrocie z miasta,telefonie z policji,wypadku,szpitalu,o 1D,o noclegu u nich,no i skończyłam na porocie do domu.Ale od razu ich ostrzegłam że będę musiała wyjść o 14.00 posprzątać w domu [t.i].Rodzicie nawet nie protestowali.Powiedzieli że to dobry pomysł i że mama może nawet upiec wam ciasto jak [t.i] wróci do domu.Ucieszyłam się.Przytuliłam ich i podziękowałam.To się nazywa rodzina.Nawet nie mieli pretensji że mnie nie było.Po prostu chcieli pomóc.Nawet zapomnieli o kłótni.
     Poszłam na górę.Posprzątałam w pokoju.Wziełam torebkę.Spakowałam tam najpotrzebniejsze drobiazgi czyli telefon,kase,błyszczyk,chusteczki.Spojżałam na zegar.13.12.Postanowiłam kupić coś dla [t.i].Miałam ok 50min.Więc powinnam zdążyć skoczyć do sklepu i wrócić przed 14.00 bo chłopcy mieli po mie przyjechać.Ubrałam converse i wyszłam.Udałam się do sklepu spożywczego i kupiłam kilka produktów.Poźniej poszłam do kwiaciarni i kupiłam bukiet


.Wróciłam do domu a właściwie na ulicę i czekałam na 1D.Długo nie czekałam.Przyjechał po mnie Harry i Lou.Usiadłam obok Harrego z przodu.Przywitałam się z nimi i odjechaliśmy.
-ooo a te kwiatki to dla mnie.No wiesz,nie musiałaś-zażartował  Lou.
Haha.Dojechaliśmy i  otworzyłam drzwi od domu [t.i].Chłopcy wysiadali z samochodu.Stanełam w drzwiach i westchnełam.Łzy cisneły mi się do oczu.Naprawdę jej współczułam.Harry podszedł do mnie i przytulił
-wszystko będzie dobrze.
Wstawiłam kwiaty do wazonu i postawiłam na stole.Zaczeliśmy sprzątać.Ja wziełam się za kuchnie.Włączyliśmy muzykę.Przy sprzątaniu podrygiwałam do rytmu piosenki.Słuchaliśmy BBC Radio.Nagle puścili LWWY.Usłyszałam z salonu śmiech a później śpiew.Weszłam tam i zobaczyłam Larrego z napadem śmiechu.Naprawdę nie mogli się uspokoić.Nie wiedziałam z czego się śmieją ale nie obchodziło mnie to.


15.

Z perspektywy Natalii:

Siedzieliśmy na korytarzu kilka godzin.Nikt nic nie mówił.Każdy pogrązył się w swoich myślach.Siedziałam przytulona do Harrego.Jego twarz też wyrażała smutek.Ale najbardziej ucierpiał Louis,obwinia siebie za to że [t.i] trafiła do szpitala.Powiedział że gdyby był z nią nic doszłoby do tego.
Z sali wyszedł lekarz i podeszedł do nas.Wszyscy od razu wstali.
-mamy już wyniki-powiedział.Ty z nerwów chwyciłaś Harrgo za rękę.On tylko uśmiechnął się pod nosem ale zaraz spoważniał.
-[t.i.] na szczęsćie nic nie jest.Obawialiśmy się wstrząsu mózgu ale wszystko jest w porządku.
Wszyscy odetchneli z ulgą.
-czy może pan powiedzieć kiedy będzie mogła wyjść?
-Dostanie wypis jutro wieczorem-uśmiechnął się -teraz jest w śpiączce więc prosze rano przyjść.
Lou się upierał i bardzo chciał poczekać aż się obudzi,niestety nie dostał zgody.Wyszliśmy ze szpitala i podeszliśmy do samochodów.Ja wsiadłam tak jak przedtem czyli z Harrym i Niallem a reszta drugim.Usiadłaś obok Harrego-on prowadził-a Niall z tyłu.Zapatrzyłaś się na widok za oknem że nawet nie zauważyłaś że podjechaliście pod dom chopców.Nie chciałaś robić już problemu z odwożeniem więc wysiedliśce i powiedziałaś:
-Dziękuje wam za pomoc.Mam nadzieję że jutro się zobaczymy-uśmiechnełaś się i już zrobiłaś krok w swoją stronę ale harry zawołał:
-idziesz do siebię?! Natalia,proszę zostań u nas.-spojrzałaś na jego zmęczone oczy.Byłu smutne.
-ale nie chcę wam robić niepotrzebnych kłopotów
Dojechali Lou,Zayn i Liam.Wysiedli
-co się dzieje?-spytał Liam
-Natalia nie chce zostać u nas.-odpowiedzial Niall.
-Zostaniesz.Przecież nie będziesz teraz po ciemku wracać sama do domu-zadecydował Harold i ruszył do drzwi.Za nim reszta.Nie miałaś innego wyjścia.Weszłaś z nimi.Gdy przekroczyłaś próg domu.Stanełaś jak wryta.Duuuuuuuży salon,skórzane meble,kominek,duuuża plazma,i wgl.Zayn jak zobaczył twoją minę zaczął się śmiać.
-chodż-powiedział Hazza i poprowadził cię do twojego pokoju na piętrze.Miałaś duże łóżko dwu osobowe,lustro na pół ściany,i szafę.
-to wszystko nie potzrbnie.Naprawdę.Dajcie mi najmniejszy pokój i tak wam robie kłopot-powiedziałaś.Ale Hazza tylko pokiwał głową
-nawet nie wiesz jak się cieszymy że u nas zostałaś-uśmiechnął się łobuzersko-poczekaj.zaraz ci przyniosę rzeczy.Łazienka jest tu-wskazał na drzwi w pokoju i wyszedł.Weszłaś do łazienki.Była tam duża biała wanna z jacuzzi,blat i szerokie lustro.Po chwili wszedł Hazza i podał ci jakieś ubrania.
-dzięki-powiedziałaś i obdarzyłaś go usmiechem.Odwdzięczył się i wyszedł.Rozebrałaś się i weszłaś do wanny.Wziełaś szybki prysznic który bardzo dobrze ci zrobił.Niestety były tylko męskie żele pod prysznic więc nie miałas wyboru.
-najwyżej będę troche dziwnie pachnieć-pomyslałaś
Gdy skończyłaś wyszłaś i owinełaś się ręcznikiem.Spojrzałaś na rzeczy które Harry ci przyniósł.Czyli fioletowa bluza z napisem ,,JACK WILLS'' i czarne spodnie dresowe.Pod bluze ubrałaś swoją a właściwie [t.i]koszulkę i byłaś gotowa.Wyszłaś z łazienki i skierowałaś się na korytarz.Nikogo nie było więc zeszłaś na do salonu.Tam w na kanapie leżeli wszyscy i oglądali telewizję.Widać było że każdy jest zmęczony.Usiadłaś obok nich
-O! Natalia przyszła.-uśmiechnął się Harry.Siedziałaś najbliżej niego.Nagle on zrobił dziwną minę
-co?-spytałaś
-ładnie pachniesz-zacząl się śmiać.Chodziło mu o męski żel.No trudno co miałaś zrobić.
-Słuchajcie.Ja idę spać.Już nie mogę-powiedział Zayn.Ziewnął i wyszedł.
-Któr jest godzina-spytałaś
Lou spojrzał na zegar i zaklnął .
-1.30
-ooo trzeba iść spać.Dobranoc-rzucił Liam i Lou i poszli do swoich pokoi.Zostałaś ty,Hazza i Niall.
-głodny jestem-jęknął niall i ruszył do lodówki.
-wiesz ja też już idę-powiedziałaś do Hazzy.
-Dobranoc
Wstałaś i podeszłaś go przytulić a on niespodziewanie cię cmoknął w policzk.Zrobiło ci się gorącą ale niadałas niczego po sobie poznać.Usmiechnałaś się lekko i ruszyłaś do siebie.Jak już byłaś w swojej sypialni od razu pobiegłaś do łazienki i ochlapałaś sobie twarz zimną wodą.Wytarłaś. i spojrzałaś na lustro.Uśmiech.Uśmiechałaś się mimo że dzien był smutny.Harry ci się podobał.I to nawet bardzo.Kompletnie się niespodziewałaś tego co zrobił ale nie mogłaś powiedzieć że ci się niepodobało.Położyłaś sie na łożku i przypomniało ci się że nie dzwoniłaś do rodziców.Spojrzałaś na wyświetlacz.26 połączeń nieodebranych.Postanowiłaś zadzwonić rano.Zamknęłas oczy i odleciałaś...




14.

 

Obudziły cie promienie słońca wpadające przez okno.Otworzyłaś oczy.Rozejrzałaś się.Nic nie pamiętałaś.Spojrzałaś na przyjaciółkę leżącą na kanapie obok.Wszystko zaczynało ci się przypominać.Karteczka od Lou,kłótnia z nim,łzy,rozmowa z przyjaciółką.Wczoraj zasnełyście bardzo późno.Rozmawiałyście do 4.00 rano.Spojrzałaś na zegarek.Było 15 po 10.Po cichu wstałaś i poprawiłaś koc który prawie spadł z Natali.Weszłaś do kuchni.Zaczełaś robić wam kanapki.Po chwili usłyszałaś muzykę z telewizora i zobaczyłaś przyjaciółkę w wejściu.

-cześć śpiochu-uśmiechnełaś się lekko

-hej-odpowiedziała-jak się trzymasz?

-jakoś.Dzięki że przyszłaś wczoraj.Niewiem co bym zrobiła bez ciebie-uśmiechnełas się smutno

Podeszła i cię przytuliła.Zkończyłyście robienie kanapek i usiadłyscie przed telewizorem.Kumpela przełączyła na Vive.Spojrzałaś na nią w taki sposób że zaczeła się śmiać

-no co ?-spytała

-jak puszczą tych debili... nie ręcze za siebie... NO NIE!!!-jakaś dziewczyna zapowiedziała WMYB.

-przełacz to-rozkazałaś

Natalia się roześmiała i przełączyła na 4fun.Skończyłyście śniadanie i posprzątałyście.Przebrałaś się w czyste ciuchy a kumpeli porzyczyłaś swoje.Powiedziała że jak chcesz to może zostać z tobą cały dzień.Bardzo się ucieszyłaś ale spytałaś co z jej rodzicami.Ona na to że i tak się z nimi pokłociła więc niema zamiaru teraz do nich wracać.Dowiedziałaś się od niej że dzisiaj (na szczęście) nie ma lekcji bo jest dzień nauczyciela.Ty ubrałaś krótkie białe spodenki i fioletową koszulkę z krótkim rękawem.Natalia niebieskie spodenki i białą koszulkę.Zrobiłaś delikatny makijaż czyli tusz i podklad natalia to samo i byłyście gotowe.Poszłyście do centrum,dokładniej do centrum handlowego ;).

Wjechałyście po schodach i zaczełyście chodzić po sklepach.Lubiłaś zakupy,a zwłaszcza teraz jak byłaś w tym nastroju.Raczej smutnym,najgorsze co mogłaś zrobić to zostać sama w domu,zamknąc się w pokoju i opłakiwać to co się stało.Potrzebowałaś wyjścia do ludzi.No i oczywiście przyjaciół.One Diretion byli twoimi przyjaciółmi ale w tym obecnym momencie potrzebowałaś przerwy od nich.

Po 4 godzinach chodzenia po sklepach poszłyście do jakiejś kawiarenki na kawe.Zamówiłyście i usiadłyście rzy stoliku.Każda z was miała po 6 duuużych toreb z zakupami.Zaczełyście gadać i się śmiać.Kelnerka przyniosła zamówienie i zaczeła wam się dziwnie przyglądać.Troche zdezorientowane spytałyście

-co się stało?

-ty!... To ty jesteś tą dziewczyną ... no tego... HARREGO STYLESA!!!-zaczeła piszczeć

-spojrzałaś na przyjaciółkę i prawię parsknełaś śmiechem.Miała taką minę jakby ta kelnerka powiedziała wam że jest dziewczyną Justina Biebera.Ona spojżała na ciebie i razm szybko opuściły scie lokal.

-wiesz co jestem zmęczona i nogi mnie bolą.oże wrócimy już?-spytała Nati

-noo mnie też juz bolą.Ok

Wziełyście taksówkę i za 15 min byłyście na miejscu.Weszłyście i zostawiłyscie zakupy u ciebie póxniej zeszłyscie na dół.

-może cos zamówimy.głodna jestem-powiedziałas

-ok.Pizza? Pizza! ;)

Zamówiłyście 1 rodzinną pizzę i włączyłyscie jakiś film.

 

***

po 20min

 

Drrrryń!!!

-Idę!-krzyknełaś do dostawcy pizzy.Wziełaś portfel i otworzyłaś odebrałaś pizze i zapłaciłaś.Postawiłaś pizze na stole i zaczełyscie jeść.Spojrzałaś na zegrarek.Dochodziła 17.00.Pół pizzy już znikneło.Zachciało wam sie pić.

-pójdę do kuchni po sok-wstałaś i udałaś się do kuchni.Otworzyłaś lodówkę i wyciągnełaś sok pomarańczowy.Wyciągnełaś dwie szklanki.Sok wziełaś pod rękę a szkalnki w dłonie i ruszyłaś do salonu,gdy nagle zadzwonił telefon.Przełozyłaś szklanki do jednej ręki i odebrałaś telefon stacjonarny.Po tym co usłyszałaś myślałaś że zemdlejesz.





* Z perspektywy Natali

Usłyszałam dzwięk tłuczonych szklanek.

-co jest!?-krzyknełaś

Bez odpowiedzi.Wstałaś i weszłaś do kuchni.Na środku stała[t.i].Patrzyła na ścianę.Na ziemi leżały potłyczone szklanki.Telefo jeszcze trzymała przy uchu ale juz nie rozmawiała.Nie wiedziałaś co się dzieje.Spojżałaś na nią i prawie krzyknełaś.Była strasznie blada.Do oczu zaczeły napływać jej łzy.

-co sie stało? Hej!-przytuliłaś ją.

-Moi...rodzice...-zaczeła płakać

-czy oni...

Pokiwała głową.Wziełaś od niej telefon i podeszłaś żeby odstawić ale usłyszałaś głuchy odgłos tak jakby cos spadło.pojrzałaś na przyjaciółkę.Leżała na ziemi.Podbiegłaś i zaczełas płakać

-[t.i.]!!- Potrząsnełaś nią ale nie reagowała.-proszę! [t.i] nie wiem co zrobić!-zaczełaś paniowac.Wpadłaś na pomysł.Wybiegłaś z kuchni i chwyciłaś jej komórkę.Ręce ci się trzęsły.Wybrałaś numer do któregoś z 1D.Chyba do Harrego.No dalej odbierz!!!-pomyslałaś

-halo?-odezwał sie harry

Ciebie zatkał fakt że rozmawiasz z Harrym styles ale szybko się opanowałaś.Dałaś sobie z liścia i zaczełaś gadać

-słuchaj! tu kumpela[t.i.]. usicie mi pomóc! przyjedzcie szybko.Ona zemdlała!

Nie trzeba było dwa razy powtarzać.Wszyscy w ciągu 1 min byli już u ciebie.Szybko wbiegli do domu a ty patrzyłaś na nich niezrozumiale.

-gdzie jest?!-spytał Zayn

Pokazałaś reką na kuchnie.Nie ruszałaś się z miejsca.Patrzyłaś na nich i nie wierzyłaś.Lou wyniósł ją z kuchni i wszyscy obiegli do auta.

Harry zatrzymał sie w drziwach

-jedziesz?

Bez odpowiedzi ruszyłaś za nim do auta.Było was za duzo więc zabraliscie sie dwoma.Ty.Harry i Niall jednym a Zayn,Lou,Liam i [t.i.} drugim.Zanim sie obejrzałaś byliscie przed szpitalem.Nie mogłaś wydusić ani słowa.Od razu jak weszliście [t.i.]zabrali na salę i juz jej nie zobaczyłaś.

Po 1godz

Siedzieliście na korytarzu i czekaliście na wyniki.

-a co się wogóle stało?

spytał po dłudiej ciszy Hazza.

-policja zadzwoniła do niej że jej rodzice mieli wypadek.

-żyją?

Ty tylko się rozpłakałaś.Bardzo było ci jej szkoda no i lubiłaś jej rodziców.Harry objął cię ramieniem.

-Wszystko będzie dobrze.-pogłaskał cie po głowie.Siedziałaś wtulona w niego.


 

 

13.

 

 

Przeżyłaś szok.Wszystko zaczynało ci sie przypominać.Lotnisko,pozegnanie z Lou ... i ... biała karteczka którą ci dał.Chwyciłaś ją i podeszłaś do okna.Niewiedziałaś co na niej jest bo po tym jak on ci ją dał kompletnie o niej zapomniałaś i ... wypadła ci z kieszeni.Dopiero teraz ją znalazłaś.

Wyjżałaś przez okno .Było ciemno a on gdzieś tam ... niedaleko... myslał o tobie.Ty o nim zapomniałaś.Stanełaś przy ścianie ,wziełaś kilka głębokich wdechów.Nie wiedziałas co na tej kartce może być.Delikatnie rozwinełaś kartkę i przeczytałaś


  i love you
Twoje serce zaczeło mocniej bić.Do oczu naleciały ci łzy.Jak mogłaś być taka głupia? Jak mogłaś się nie domyslić.Przecież widziałaś ten smutek w oczach Lou jak tańczyłaś z Zaynem.Jak znalazł cię w twoim pokoju z Zaynem zaraz po tym jak chciałaś sobie odebrac życie...

W ręce trzymałaś tą karteczkę.Przyłozyłaś ręce do serca.Osunełaś się na ziemie i wtedy już z twoich oczu łzy leciały strumieniem.Siedziałaś na ziemi oparta o ścianę.I co teraz? Nie! nie możesz tak bezczynnie siedzieć.Otarłaś łzy z policzków.Wstałaś i włozyłaś karteczkę do kieszeni.Chciałaś ją mieć przy sobie. Ale co teraz miałaś zrobić.Serce nadal waliło jak oszalałe.Nie wiedziałas czy zadzwonic do Louisa i powiedzieć żeby przyszedł czy umówic się z nim poza domem,czy przyjść do niego.Tego nie wiedziałaś,nie wiedziałas też czy ty coś do niego czujesz.Musisz się zastanowić... NIE! Nie mozna się zastanawiać bo po pierwsze tracisz czas a po drugie jeżeli kogoś kochasz to nie musisz sie zastanawiać czy to prawda.Kochałaś go.Od zawsze.Jeszcze bardziej od pierwszego spotkania.Kochałaś go jak nikogo innego.Nawet jak Zayna.Z zaynem to było tylko zauroczenie.Ale teraz to nieistotne bo to jest przeszłość.Szybko wybrałaś sobie suche rzeczy bo te co miałaś na sobie były przemoczone od deszczu.Wziełaś gorący prysznic.Ubrałaś jasne jeansy i zieloną bluzę z kapturem do tego czarne conversy.Pomalowałaś oczy tuszem,rozczesałaś włosy i stanełaś przed lustrem.Nawet... nawet ładnie.Twoje lekkie fale opadały ci na ramiona.Jeszcze tylko brakuje uśmiechu -pomyślałaś ze smutkiem.



Napisałaś sms-a do Louisa czy możecie iść na spacer.On odpisał:

,,w taką pogodę ;/''

,,proszę ;)''

,, ok ''-zgodził się.Dopisałaś jeszcze że będziesz za 10 min.Zeszłaś do kuchni i stwierziłaś że jesteś głodna więc szybko znalazłaś jakiegoś batonika i go zjadłaś.Nie najadłaś się tym ale zawsze coś.Wyszłaś z domu.Podeszłaś pod dom 1D.Zadzwoniłaś do drzwi.Otworzył ci Harry.

-[t.i] wróciłaś!!!-krzyknął uradowany Hazza

-niestety ale nie.Przyszłam do Lou

-OOO nie . -powiedział Hazza z udawanym smutkiem.Objął cię w pasie i zarzucił sobie na ramię

-idziesz ze mną-powiedział

Zaczełaś krzyczeć i się wyrywać

-zostaw ją-krzyknął Lou ze schodów.Harry spojrzał na ciebie później na niego i znowu na ciebie...

-no postaw mnie w końcu!-

Postawił cie na ziemi.

-to co ?! wy mnie zostawiacie? samego!-Hazza

-masz jeszcze tego idiotę-rzuciłaś w drzwiach

-kogo!! -krzyknął harry

-Zayna!!!-odkrzyknęłaś mu i Lou zamknął drzwi

-przeprasza cie za niego ale...-zacząl Lou ale ty zamknełas mu usta w pocałunku.Bardzo się zdziwił ale odwzajemnił pocałunek,który przerodził się w coraz bardziej namiętny.

-nic się nie stało-mruknełaś pod nosem i zaczełaś kontynuować to co zaczełaś.W pewnym momencie on odsunął sie od ciebie.

-co się stało-spytałaś nizadowolona że przerwał

Odsunął się od ciebie-co ty robisz?-spytał.Spojrzałaś w jego oczy.Był smutny.Przez cały czas jak ty go ignorowałaś on cierpiał.

-wiedziałas że cie kocham więc dlaczego mnie ignorowałaś?!-zaczął podnosić głos.Chciała mu przetwac ale on kontynuował:

-Zakochałas się w Zaynie a jak się okazało że ma dziewczyne i cie zranił to przyszłaś do mnie rzebym cie pocieszył?!Chwilę się zabawisz a później mnie zostawisz!Wiesz co ?! Ja tez mam uczucia! Nie tylko ty więc...-głos mu się załamał.Za to ty nie mogłaś wydusic ani słowa.Czyli on tak mysli? Po jego policzku spłyneła łza.

-Lou to nieprawda.TY nie znasz prawdy!-podeszłaś do niego i chwyciłaś go za rękę patrząc mu w oczy.

-wysłuchaj mnie.-pokiwał głową na nie.

-proszę-powiedziałaś z naciskiem

-DAJ MI SPOKÓJ ! OKEJ?! JÓŻ WYSTARCZAJĄCO ZROBIŁAŚ-podniosłaś wzrok i spojrzałaś na niego.To był błąd.Był strasznie blady,na twarzy wylądał strasznie.Zrobiło ci się go starsznie żal.

-Słuchaj ja niewiedziałam że ty...-wziełaś głęboki oddech-... mnie kochasz-dokończyłaś

-YHYM.Czyli niby mówisz że Zayn jest ślepy bo niezauwazył że jakaś idiotka się w nim zakochała a ty sama nie zauważyłaś że ja czuję coś więcej niż przyjaźń!! Co?! I kto tu jest ślepy!!?-krzyknął,wszedł do domu i trzasnął drzwiami.Stałaś tak nie wiedziałaś co z sobą zrobić.Nie chciałaś wracać do domu a tym bardziej miałaś dość 1D-przynajmniej na obecną chwilę.Powoli ruszyłaś w kierunku ulicy.Nadal byłaś w szoku.Lou miał rację .Jak mogłaś tego nie zauważyć.Byłaś tak zauroczona Zaynem że ignorowałaś Louisa.

Jak można byc taką kretynką.

Doszłaś do swojej bramy ale nadal nie chciałaś iść do domu.Potrzebowałaś towarzystwa ale nie chłopaków.Najchętniej pogadałabyś z przyjaciółką.Spojrzałaś na zegar.22.00.Diana pewnie się uczy bo jutro macie trzy sprawdziany.Nie chciałaś jej przeszkadzać więc zadzwoniłaś do Natali.Miałaś kilka przyjaciółek ale Diana, Natalia są twoimi najnajnajlepszymi przyjaciółkami.Kiedyś tez była nią Rebecka ale po tym co ci zrobiła przestałaś się do niej odzywać.Wykręciłaś numer i odczekałaś pare sekund.Po chwili odebrała.Jak usłyszała twoj głos od razu spytała gdzie jesteś i że zaraz będzie pod twoim domem.To się nazywa przyjaciółka.W takim razie usiadłaś na chodniku.Na ulicy nikogo nie było.Wszedzie było ciemno a ulice oświetlały tylko latarnie.Zrobiło ci się trochę chłodno.Siedziałaś już dobre 10 minut.Rozejrzałaś się.Na końcu ulicy szła wysoka postać.Przestraszyłaś się.Nie widać było kto to.Ale szedł w twoją stronę.Postać przyśpieszała.Wstałaś i tyłem ruszyłaś do drzwi.Ta osoba zaczeła biec.Odwróciłaś się i podbiegłaś szybko do drzwi ale zanim dobiegłaś poczułaś rękę na ramieniu.Tak sie przestraszyłaś że aż prawię krzyknełaś.Szybko się odwróciłaś i zobaczyłaś... Natalie.

-Boże.Chcesz żebym dostała zawału?!-prawie krzyknełaś ciężko oddychając.

Ona się zaśmiała.

-przepraszam cię ale nie wiedziałam że sie przestraszysz.Ale zmieniając temat.Co sie stało?-spojrzała na ciebie i objeła ramieniem.Weszłyście do twojego domu.Powiedziała że zostanie z tobą na noc żebyś nie została sama.Bardzo ci ulżyło.Przytuliłaś ją i usiadłyście na kanpie.Przykryłyście się kocami i zaczełaś jej tłumaczyć.


12.

 

 

Podeszłaś do swojego pokoju i otworzyłaś szafę.Wybrałaś luźne dresy i czarną koszulkę.Wziełaś rzeczy i poszłaś do łazienki.Otworzyłaś drzwi i ... nie no tego już za wiele!

Zayn i jego blondyneczka całowali się opierając się o ściane w łazience.Byli tak pochłonięci tą czynnością że nawet cię nie zauważyli.Wściekła trzasnełaś drzwiami z całej siły i uciekłaś

do swojego pokoju.Rzeczy rzuciłaś gdzieś w kąt i rzuciłaś się na łóżko.Byłaś wykończona.Myslałaś że jak wrócisz ze szpitala,obejżycie z chłopakami jakąś komedie,pośmiejecie się i może

Zayn przestanie się z nią przy tobie pokazywać.Musiałaś wypłakać się w poduszkę.Po paru sekundach do twojego pokoju wleciał Hazza a zanim stanął Lou,Zayn,Niall i blondi.Wstałaś i...

-WYŁAZIĆ MI STĄD!!!-krzyknęłaś na nich

-ale...

-ŻADNEGO ALE STYLES!!! WYNOCHA!!-ciągle podnosiłaś głos

Harry podszedł do ciebie i chwycił cię za ramiona.

-nigdzie nie pójdę, jasne?-powiedział

-ale ja tak !!!-i w tym momencie głos ci się załamał.Wziełaś swoją torbę,wrzuciłaś tam rzeczy,wszyscy ci się przyglądali.Ruszułaś do drzwi i wyszłaś z pokoju szturchając przy tym Zayna

ramieneim.Pobiegłaś po schodach na dół a za tobą wszyscy.Gdy brałaś swoją bluzę z kanapy chłopcy dobiegli do drzwi i staneli tak rzebyś nie miała jak wyjsć.

-przepuście mnie-powiedziałaś ostro

-nigdzie nie idziesz-Lou

-właśnie że tak!

-słuchaj! wogóle o co ty jesteś zła? co ja ci zro...-przerwałaś Zaynowi

-ty jeszcze pytasz co mi zrobiłeś!!!? Wiesz co?! Odwal się ode mnie i mnie przepuść!

-nie-odpowiedzieli chórem

W tym momencie ktoś nacisnł klamkę z drugiej strony i otworzył drzwi jednocześnie wypychając chłopaków z przejścia.

-co tu się dzieje?-spytał Liam

Ty skorzystałaś z okazji że przejście jest wolne i szybko wyszłaś na dwór.Podeszłaś szybkim krokiem do furtki.Ktoś chwycił cię z rękę.

-zostaw mnie-poweidziałaś nie odwracając się

-proszę zostań-powiedział louis

Ty tylko wyrwałaś swoją rękę z uścisku i poszłaś do domu.Było ok. godz 21.00 więc zaczeło się ściemniać.Twoi rodzice powinni wrócić pojutrze a ty zostałaś sama w domu.Weszłas do

domu.Zakluczyłas się na cztery spusty.Pobiegłaś na piętro do swojego pokoju i rzuciłaś na łóżko ze szlochem.

Obudziły cie promienie słońca.Podniosłaś lekko powieki i wyciągnełaś telefon z kieszeni.74 nieodebrane połączenia.Nieźle.Ale nie będę do nich odzwaniać-pomyślałaś.Była 10.00.

Dzisiaj nie poszłaś do szkoły mimo że jest poniedziałek.Najwyżej wymyśli się jakieś zwolnienie-pomyślałaś i wstałaś.Podeszłaś do lustra i zobaczyłaś tam .... na pewno nie siebie.Miałaś

rozmazany makijaż,worki pod oczami,rozczochrane włosy i taką minę jakbyś nie zauważyła szklanych drzwi i w nie weszła.Wziełaś jakieś ciuchy i poszłaś do łazienki.Wziełaś długi prysznic,

,owinełaś się ręcznikiem i rozczesałaś mokre włosy.Ubrałaś się i pomalowałaś oczy tuszem do rzęs.Zeszłaś do kuchni zrobić sobie śniadanie i usiadłaś na kanapie przed telewizorem.

Skakałaś po kanałach ale nic nie mogłaś znaleźć.W końcu włączyłaś jakąś stację muzyczną.Oglądałaś teledyski różnych gwiazd.Leciała twoja ulubiona piosenka więc podgłośniłaś na maksa.

Muzyka to była jedyna rzecz która ci poprawiała humor.Zjadłaś śniadanie więc poszłaś do kuchni odstawić naczynia.Nagle usłyszałaś szum morza,znajomą piosenkęLiam zaczął śpiewać.Od

razu humor ci się zepsuł.

-Nie no ... tylko tego brakowało-powiedziałas do siebie i właczyłaś pilotem coś innego.Nic nie znalazłaś.No to weszłaś na tt a tam takie coś:

@[t.i]wróć do nas-harry

brakuje nam ciebie-Lou

wybacz mi-Zayn ?! WTF! Czego on sie spodziewa ? ze jeden dzien i juz wszystko wybaczone bo on se napisze na jakiejś stronie internetowej że mu przykro.

Duzo było tych tweetów ale nie chciało ci się juz czytać.Więc wróciłas do swojego pokoju usiadłaś na łóżku i zaczełaś rozmyślać co dzisiaj bedziesz robić.Za oknem lało a ty bardzo nie

lubiłaś być sama.Wtedy wszystkie smutne,przygnębiajace rzeczy przychodziły ci do głowy. Tak jak teraz.W głowie miałaś tylko Zayna.To jak się wugłupialiście,jak chodziliście na

lody,na zakupy,ten jego uśmiech.Jego ciepłe brązowe oczy.A później ta impreza dla Lou.Nasz taniec.Jego wszystkie ciepłe słowa dla ciebie.Jego zdrada chociaż nie mozna tego nazwać

zdradą.On po prostu nie powiedział ci że ma dziewczynę.A wy nie byliście parą dlatego to nie jest zdrada.Nawet nie zauwazyłaś kiedy zaczeły ci spływać łzy po policzkach.Spojżałaś za okno

.Na prawdę trzeba być super tępym żeby nie zauważyc że się podobasz dziewczynie.Ale to juz przeszłość.Koniec z Zaynem.Wstałaś.Ubrałaś bluze z kapturem a na dole conversy.

Wyszłaś przed dom.Zamknełaś drzwi i poszłaś do parku.Tam się wszystko zaczeło to i tam skończy.Właściwie to nie Zayna spotkałaś w parku tylko Lou ale gdyby cię nie wziął do domu

nigdy bys Zayna nie poznała.Poszłaś nad rzekę w parku.Lało strasznie więc nikogo oprócz ciebie niebyło.Byłaś juz cała przemoczona ale ci to nie przeszkadzało.Podeszłaś do brzegu.

Nie miałaś zamiaru tam wchodzić i popełniać samobójstwa choć ostatnio to wydawało się byc najlepszym wyjściem.Byłaś strasznie słaba psychicznie.Poleciały łzy

-to koniec Zayn-powiedziałaś-to tu sie zaczeło-westchnełaś-i to tu sie skończy! zraniłeś mnie przez swoja ślepotę i ... głupotę-uklęknełaś n ziemi-.Nie che by kiedykolwiek mnie to jeszcze raz spotkało.

Mnie i wszystkie inne dziewczyny które cię spotkają.Więc to ... jest ....koniec!- wyszeptałaś i usiadłaś na najbliższej ławce.Siedziałaś tam z godzinę.Gdy wróciłaś do domu na podlodze leżała

mała,biała kartka złożona.Leżała przy twoim łóżku...

 


11.


-Zayn-upomniałaś go.
Położył ręcę na poprzednim miejscu.
-tak lepiej?-spytał
Pokiwałąś głową na tak.Gdy piosenka się skończyła już chcialaś odejść ale mulat chwycił cię za nadgarstek i przyciągnał do siebie,
-juz mi uciekasz? Jeszcze jedna piosenka...-poprosił
-ok-westchnełaś.Poczekaliście kilka sekund na nastepną piosenkę.Naszczęście nastepna była szybsza.Zaczeliście się okręcać,wariować na całej sali i do tego jeszcze się śmiać.Wszyscy
na was patrzyli ale po chwili większość do was dołączyła.Wykonywaliście swoje dziwne tańce aż w końcu utwór się skończył.Nadal śmiejąc się doszliście do stolika.Usiadłaś obok Lou
. naprzeciwko Zayna.
-z czego wy sie tak cieszycie?-spytał Hazza
Ty jeszcze sie tak śmiałaś że nie mogłaś mówić więc wskazałaś głową na Zayna żeby on powiedział.A Malik tylko wzruszył ramionami i dalej się rechotał.W końcu po chwili się uspokoiliście.
Niall wyciągnął cie na parkiet.Odwaliliście wygibasy i Niall zaczął cię okręcać.Nagle poczułaś że cię puścił ale od razu złapał cię ktoś inny, czyli Louis.
-teraz jesteś moja-powiedział i zaczełaś znowu tańczyć.Nie mineło 30s jak puscili znowu cos wolnego.Zarzuciłaś mu ręca na szyję i wtuliłaś głowę w jego bluzkę(oczywiście w paski)
-Słuchaj [t.i].Muszę ci cos powiedzieć-powiedział Lou ale ty go nie usłyszałaś przez głośną muzykę.
-nic nie słyszę-powiedziałas bezgłośnie ustami.Pokazałaś mu żebyście podeszli do stolika i tam ci powiedział.Przytaknał i ruszuliście przed siebie ale Liam podszedł do was i powiedział
coś do Lou.On powiedział ci że zaraz wróci i odeszli w głąb sali.Postanowiłaś wyjśc na chwilę na dwór i tak zrobiłaś.Na dworze było chłodno ale przyjemnie.Usiadłaś na schodkach
przed klubem i zaczełaś rozmyślać.Myślałaś oczywiście o Zaynie.O jego brązowych oczach,usmiechu itd.Myslałaś że mu sie podobasz no bo w końcu przez dwa tygodnie ciągle cie
wyciagał z domu.Wszędzie cię zabierał.Chodziliscie razem do kina,na lody,na koncerty,dyskoteki,na zakupy itp.Ale dlaczego on nie zrobi pierwszego kroku np. coś powie albo się
ze mną umówi.I nie myslałaś tu o wyjściu na zakupy czy na lody.Ale ja też mogę zrobić pierwszy krok-pomyślałaś.A czemu nie?-zadałas sobie pytanie i od razu uzyskałaś tysiąc
 odpowiedzi np. bo cie odrzuci,albo odwróci sie od ciebie.No ale w końcu jak nie spróbuję to sie nie dowiem.W końcu raz się zyje-pomyslałaś.Decyzja była podjeta.Wstałaś i weszłas do
 środka.Spróbowałaś znaleźć Zayna ale w tym tłumie i przy tym świetle nic nie widziałaś.Podeszłaś do stolika chlopaków i spytałaś ich czy nie widzieli Zayna.
-Tak.Jest gdzieś w tłumie i tańczy ale nie...
Harry nie dokończył bo odeszłaś stanowczym krokiem na parkiet i zaczełaś go szukać wzrokiem.O jest! No jest ale ... nie jest sam.Malik stał i obściskiwał się z jakąś blondyną.Do oczu
od razu napłyneły ci łzy.Stałaś jak wryta.Byłaś zła i to na maksa.Łzy cisneły ci sie do oczu ale je ignorowałaś.Gdy Zayn odarwał się od ust tej dziewczyny rozejrzał sie i spojrzał wprost na ciebie.
Nie spodziewał się tego że cie zobaczy.Na jego twarzy malowalo się zmieszanie i z dziwienie.W końcu nie wytrzymałaś i sie rozpłakałaś.Zaczełaś uciekać do wyjścia.Jak to zobaczył od razu
 zaczął cie gonić.
-[t.i] zaczekaj!-krzyknął
Nie słuchałaś go.Biegłaś dalej.Miałas kluczyki od samochodu więc szybko podbiegłaś i od razu jak wsiadłaś odpaliłaś silnik.Samochód ruszył z piskiem opon.Przyjechaliscie jedym
samochodem więc on nie miał jak cię gonić chyba że by pożyczył auto od kogoś albo na piechotę.Wybrał to drugie ale szybko zmienił zdanie i poleciał do klubu pozyczyć samochód.
Ty jechałas rozpędzonym autem pod twój dom.Zatrzymałaś się gwałtownie przed twoja furtką.Podbiegłaś do drzwi cały czas płacząc i pociagając nosem.Nacisnełaś klamkę-zamknięte.Oparłaś się o nie
i zaczełaś grzebac w torebce.Szybko wyciągnełaś klucze.Ręce ci się trzęsły jak ty cała.Jak wchodziłaś to słyszałaś podjerzdzający samochód i trzaskające drzwi.Wleciałaś po schodach
 do swojego pokoju i do łazienki.Zamknełaś drzwi i oparłaś się o ścianę.Osunełaś się na ziemie.Twoje łzy leciały strumieniem.Chwilę sie zastanowiłaś nad tym co masz zamiar zrobić ale usłyszałaś
 otwierane drzwi.Sięgnełaś ręką do pudełeczka z tabletkami i po butelkę z wodą.Od razu je otworzyłaś i wyciągnełaś dwie tabletki.Popilaś je wodą i wziełaś następną,popiłaś i w
tym momencie Zayn wleciał do twojego pokoju i zaczął walić w dzwi od łazienki żebys otworzyła.Chwyciłaś po następną tabletkę i wtedy Zaynowi udało się otworzyc zamek który niedokładnie
przekręciłaś.Wleciał do łazienki i go wmurowało w ziemię.Patrzył jak siedziałaś na ziemi z tabletkami i wodą.Całą twarz miałaś od łez.Szybko sie ogarnał i podbiegł do ciebie
-Boże,co ty zrobiłaś-zaczął mówić do siebie i wyrwał ci pydełko i butelke z ręki
-oddaj!-krzyknęłaś ale Malik to zignorował i rzucił gdzieś w kąt.Po jego policzku spłyneła jedna łza.Kompletnie nie wiedział co ma robić.
-zostaw mnie-warknełaś na  niego
-nie zostawie cie tu. Jezus co ty zrobiłaś.-nadal nie mógł uwierzyć co zrobiłam
-chodź-wziął moją rękę i mnie podniósł pomimo moich sprzeciwów.Nagle poczułam się słabo.Chwyciłam się za głowę.Zayn to zauważył i wziął mnie na ręce.W tym momencie wbiegł Louis.
-zostaw ją! Słyszysz?! Do jasnej cholery zostaw ją!!!-krzyczał Louis na Zayna
Zayn mnie postawił na ziemię a ja od razu podeszłam na łożko i się położyłam.
-co ty jej zrobiłeś?!
-ja?! Nic! Chce jej pomóc!
-Ciekawe!!!-Lou spojrzał na mnie i od razu podbiegł do mnie.Wziął na ręce
-Lou zostaw mnie! słyszysz,postaw mnie na ziemię-krzyczałaś i szarpałaś sie ale on nie reagował tylko szedł na doł po schodach.Na dole mnie postawił na ziemi.
-idę zadzwonic po karetkę a ty pilnuj ją żeby nie zrobiła nic głupiego-powiedział do Zayna.
Połozyłam się na kanapie a Zayn uklęknał przy mnie.Leżałaś na plecach.Jedną rękę połozyłaś na swoim czole.Cały czas płakałaś.
-[t.i] o co chodzi?
-domyśl się!
-słuchaj. ja naprawdę nie wiem
-przez trzy tygodnie sie spotykalismy,chodzilismy na spacery,do kina,do parku,do miasta,na zakupy,na lody,do domu na film i do klubów.Codziennie sie spotykaliśmy.Myslałam że się
rozumiemy i że wiem o tobie wystarczająco.Niewiedziałam że masz dziewczynę-powiedziałam i znowuwstrząsnął mną szloch.Głowa zaczeła mnie strasznie boleć i zrobiło mi się słabo.
-ja niewiedziałem że ty ... no wiesz...-powiedział
-naprawdę? naprawdę jesteś aż tak tępy żeby tego nie zauważyć ?! no to gratulację-wygarnełam mu. Az w pewnym momencie poczułam że tak mi słabo aż mi się w głowie zakręciło.
Zamknęłam oczy i wtedu Lou wszedł do pokoju.
-karetka zaraz będzie-powiedział potem spojrzał na mnie i podszedł
-ile wziełaś tabletek-spytał
Zero reakcji.
-hej! [t.i]!-zaczeli mną potrząsać ale straciłaś przytomność na szczęscie karetka przyjechała w 5 min
Szybko mnie wzieli na pogotowie.
     Następnego dnia:
     Otworzyłaś oczy,wszystko było czarne,czyli właściwie to nic nie widziałaś.A tak naprawdę nie otworzyłaś oczu tylko ci się wydawało.No ale taraz naprawde chciałaś je otworzyć.
Słyszałaś głosy ... chyba znajome.Kręciło ci się w głowie.Czułas że coś lub ktoś cię trzyma za rękę.Postanowiłaś się dowiedzieć kto.Podniosłaś powoli powieki ale nic nie zobaczyła bo
 wszystko było rozmazane.Po chwili obraz zaczął ci się wyostrzać.Zobaczyłaś jedną postać siedziącą przy twoim łóżku.Trzy inne na krzesłach naprzeciw twojego łózka.Rozglądnełaś
się.Nie wiedziałas gdzie jesteś.Gdy chłopcy zorientowali się że się obudziłaś od razu wstali i podeszli do ciebie.Przy twoim łóżku siedział i trzymał cię za rękę Louis.A na przeciw łóżka
 stali Liam,Harry i Niall.
-gdzie ja jestem? co się ze mną dzieje  ? gdzie jest Zayn ?-zaczełaś o wszystko wypytywać.
-Jesteś w szpitalu.Po tym jak wczoraj...-tu Hazza zamilkł na chwilę- ... no wiesz,bardzo osłabłaś i straciłaś przytomność.Karetka zabrała cie do szpitala.
-a gdzie jest Zayn-powtórzyłaś pytanie
-ze swoją dziewczyną-powiedział Lou ale po chwili szybko dodał-musiał z nią porozmawiać i wytłumaczyc co się wczoraj stało.
Chwile jeszcze gadaliście.Dowiedziałaś się ze wypiszą cię dopiero następnego dnia rano.Niestety musieli już iść pozałatwiać swoje sprawy ale obiecali że wieczorem jeszcze przyjdą.
Pożegnałaś się z nimi i poszli.Po miecałych 10 minutach przyszedł lekarz i powiedział że ma dla ciebie dobrą wiadomość.Poweidział że wypiszą cię dzisiaj wieczorem ale jeszcze będziesz
 musiała pójść na jeszcze jedne badania.Bardzo się ucieszyłaś.Postanowiłaś zrobić chłopakom niespodziankę i nic im nie mówić.Poszłaś z lekarzem na badania.Stwierdzili że już wszystko
w porządku ale masz uważać następnym razem z lekami i czytać ulotki.Chłopcy powiedzieli ci że lekarzom powiedzieli nie dokońca prawdę.A dokładnie,że nie przeczytałas dodkładnie
ulotki i przedawkowałaś nieumyslnie leki.Podeszłaś na swoją salę i spakowałaś swoje rzeczy.Później się przebrałaś w rzeczy które Lou ci przywiózł.Rozczesałaś włosy,ubrałaś buty i byłaś
gotowa do wyjścia.Mogłaś wyjść ze szpitala od razu po tych badaniach więc nie musiałach już dłużej tam siedzieć.Zabrałaś wszystko i wyszłaś z sali.Wyszłaś ze szpitala jeszcze
napotykając twojego lekarza po drodze.Jeszcze raz ci powiedział zębyś była uważniejsza i się pożegnał.Wyszłaś na parking.Notak.Jak ja mam teraz wrócić?-pomyślałaś.Nie miałas
samochodu.Szybko wpadłas na pomysł żeby zadzwonić do kumpeli zeby cię podwiozła.I tak też zrobiłaś.Powiedziała że podjedzie za 4 minuty.Postanowiłaś nie stać bezczynnie i poszłaś
w stronę z której miała przyjechać.Długo nie szłaś bo po chwili już nadjeżdzałczarny samochód.Otworzyłaś drzwi i wsiadłaś.
-heeej!!-przywitałaś się z nią.Oczywiście zostałaś zasypana pytaniami co robiłaś w szpitalu,co u 1D,jak tam Zayn i wogóle.Zaproponawałaś jej żebyście pojechały do jakiejś kawiarni i tam
 pogadały.Tak zrobiłyscie.Obgadałyście wszystkie tematy.Wszytko jej powiedziałas co się wydarzyłi itd.O 18:15 skończyłście pić capuccino i pojechałyscie do domu.
-jeszcze raz dzięki za podwózkę-powiedziałaś do przyjaciółki i ją uściskałaś
-nie ma sprawy-odpowiedziała
Stanełaś przed domem chłopaków bo u nich teraz mieszkałaś. Umówiłaś się z nimi i rodzicami że w weekendy,wolne dni i te dni jak ich nie ma śpisz u nich.Miałas tam swoje rzeczy itd.
Podeszłaś do drzwi i nacisnełaś klamkę.Po cichu weszłaś do środka.Harry Niall i Louis siedzieli na kanapie,tyłem do wejścia i oglądali film.Telewizor był tak głośno nastawiony że cię
nie usłuszeli.Postanowiłaś ich przestraszyć.Stanełaś za nimi i ...
-BUUU-krzynełaś
Wszyscy aż podskoczyli a jak cię zobaczyli od razu się na ciebie rzucili,ściskali,przytlulali.
-wypuścili cie wczesniej?-spytał Niall
-tak.Powiedzieli że niama potzreby zostawać do jutra
-Super-krzyczeli chłopcy nadal się smiejąc jak ich przestraszyłam
-to co obejrzysz z nami film-spytał uradowany Hazza
-Okej ale najpierw pozwólcie mi wziąc prysznic i się ogarnąć.
-Dobra-zgodził się Lou
-a gdzie jest Liam-jeszcze spytałaś
-w kinie z Danielle
Kiwnełaś głową i poszłaś na górę do swojego pokoju po ubrania i pod prysznic.



10.


To już. Mineły dwa tygodnie od wyjazdu Lou.Dzisiaj jest sobota i o 15 jedziecie go odebrać z lotniska.Od koncertu 1D i nocy w hotelu minął tydzień. Codziennie spotykałaś się z
Zaynem. Naprawdę świetnie się dogadywaliście.Po szkole zawsze szybko wracałaś do domu,robiłaś lekcje i wychodziłaś z nim ,czasami jeszcze z Harrym do miasta.Wygłupialiście się,
i bawiliście jak małe dzieci. Kiedyś jak poszłaś z nimi na lody przy fontannie zaczeli cię gonić i chcieli cię wrzucić do fontanny.One Direction byli twoimi największymi przyjaciółmi.
Za Lou bardzo się stęskniłaś.Przygotowaliście niespodziankę.Wieczorem szliście na imprezę powitalną.
o godz 14.40:
-Idziesz!!!?-wrzasnął Zayn z ulicy
-już chwila-odkrzyknęłaś mu przez okno i pomalowałaś jeszcze usta błyszczykiem.Zbiegłaś po schodach i zamknęłaś drzwi od domu.Twoich rodziców nie było bo wyjechali na 3 dni do
rodziny w innym mieście.Wskoczyłaś do samochodu i od razu odjechaliście.Przywitałaś się ze wszystkimi, chwilę pogadaliście i już byliście na miejscu.Weszliście na salę gdzie miał być
Louis.Staliście przed bramką i próbowaliście go dostrzec w tłumie.
-Louis !-zaczełaś krzyczeć.Piegł w waszą stronę i wam machał.Rzuciłaś mu się w jego silne ramiona.Podniósł cię i okręcił kilka razy,w końcu postawił i rzucił się na Harrego i resztę.
Harry go pocałował w policzek i dalej się ściskali.Z Niallem,Zaynem,Liamem przywitał się podobnie i wszyscy zrobiliście przytulańca.Ludzie na was patrzyli ale was to nie obchodziło.
Od razu pojechaliście do ich domu.Lou sie szybko rozpakował i zszedł na doł.Wszyscy siedzieli na kanapie przed telewizorem.
Usiadłaś koło Zayna.Strasznie cie pociagał.Jak na niego patrzyłaś chciałaś go pocałować.On wydawał się czuć coś innego.Ale w końcu gdybyś mu się nie podobała to byście sie nie
spotykali tak często prawda?A Louis był twoim najlepszym przyjacielem.Kochałaś go jak brata.
-to jakie plany na dziś?-spytał Lou
-melanż,wieczorem,laski,alkohol,i super balanga ;)-streścił Harry
Louis walnał wielkiego banana na twarzy.
-no to idziemy się szykować,lalusie.-rzucił i poszedł się przebrać.Ty też poszłaś się szykować do swojego domu.Ubrałaś sie i zrobiłaś makijaż.Poszłas do domu chłopców.Jak
weszłaś wszyscy byli juz gotowi oprócz Zayna.Wszyscy powiedzieli że wyglądasz ekstra.Zayn zszedl po chwili i wszyscy pojechaliście pod klub.Było ok.22.00.Weszliście do środka.Było tam
mnóstwo ludzi. Przy wejściu ochroniarz sprawdzał listę ludzi mających wstęp,weszliśmy bez problemu.Impreza się rozkręcała.Wszyscy poszliście do baru i zamówliście alkohol.Każdy wypił
po szklance whisky i poszliście tańczyć.Leciała szybka piosenka i Harry porwał cię do tańca.Okręcał cię,przytulał itd.Później puścili coś wolniejszego,Hazza położył ci ręce na biodra a
ty zarzuciłaś mu na szyję.Staliście bardzo blisko siebie.W pewnym momencie spytałaś:
-czy po tamtej nocy w hotelu cos do mnie czujesz czy...
-Słuchaj.Bułem ostro pijany i ledwo co pamietam.A poza tym wiem że podoba ci się albo Lou albo Zayn więc może zapomnijmy o tym co się wtedy stało.
Myslałaś o tym co ci Harry powiedział.Czyli się domyslił-pomyślałaś.Piosenka się skończyła i poszłaś do baru.Byłaś zła bo on miał rację,podobają ci się obydwoje i niewiesz którego
wybrać.Wziełaś szklankę i wszystko wypiłaś duszkiem.Rozejrzałaś się po sali.W rogu przy stolikach siedzieli Zayn,Liam,Niall i Louis.Harry tańczył z inną dziewczyną.Podeszłaś do nich i
usiadłaś ale po chwili tańczyłaś z Zaynem.Tańczyliście bardzo blisko siebie.Zayna ręce z twoich bioder zaczeły zjeżdzać niżej.



9.



   Otworzyłaś oczy. Czułaś czyjeś silne ramiona obejmujące cię w pasie.Spojrzałaś na Harrego. Jeszcze spał. Spróbowałaś sięgnąć po telefon jedną ręką, aż w końcu chwyciłaś go i
 spojrzałaś na zegar.Dochodziła 12.00.Usłyszałaś pukanie do drzwi.
-Harry dalej, obudź się!-przez niego nie mogłaś się ruszyś.
Szturchałaś go przez chwilę.Nie obudził więc krzyknęłaś do kogoś za drzwiami żeby poczekał ale Harry krzyknął:
-Wejdź!!
-co ty robisz?!-syknęłaś do niego.
Zayn wszedł do pokoju i zobaczył was razem objętych w łóżku.
-Jak tam? Miło spędziliście dziką noc? ;p- zarzartował Malik
-Tak-odpowiedział poważnie Harry. Spojrzałaś na niego zła i zdziwiona.
-Idziemy na śniadanie. Jak się ogarniecie w 8min. to poczekamy na was.-dodał Zayn i wyszedł cały czas usmiechając się bardzo szeroko.
-Co to miało być?!!!-krzyknęłaś na Harrego
On zrobił niewiną minkę-niewiem o co ci chodzi-powiedział
-o to że jutro cały świat będzie gadał,,Harry Styles spędził dziką noc z fanką''!
-Hahaha. Nie będzie.Spokojnie.-popatrzył na ciebie przez chwilę
-ale podobało ci się nie ? ;))-zaśmiał się Harold
-niby co? Weź przestań!
-no dobra.
-to puścisz mnie w końcu?
-zastanowię się
-Dalej bo czekają na nas.
Harry cię puścił. Poszłaś do łazienki,umyłaś się,-------ubrałaś i pomalowałaś oczy tuszem.Rozczesałaś włosy i wyszłas z łazienki. Harry siedział na łóżku i ubierał koszulkę.
Na sobie miał juz czarne rurki i tramki. Przejechał ręką po włosach
-idziemy?-spytał
Wyszliście z pokoju i skierowaliście się na schody.Restauracja była na parterze. Zeszliście po schodach i poszliście do sali. Reszta już tam czekała i przyglądała się wam.
Wszyscy uśmiechali się szeroko. Domyślałaś się czemu więc bez słowa zajęłaś miejsce.
-Jak tam wam się uda...
-Nie zaczynaj!-przerwałaś Niallowi.
Zjedliście śniadanie i poszliście do swoich pokoi. Zaczełaś się pakować a Zayn i Harry leżeli na łóżku i oglądali film.
-macie zamiar się spakować?-spytałaś
Spojrzeli po sobie a później na ciebie w taki sposób że już wiedziałaś o co chodzi.
-O nie! Ja was pakować nie będę.
-Prosimy-powiedzieli i zrobili słodnie oczka
-Wykończycie mnie.-westchnęłaś i zaczełaś zbierać ich rzeczy porozrzucane po pokoju.



twoje ubranie








8.

Obudziłaś się o godz 11.00-lubiłaś sobie pospać ;))).Dzisiaj miał być wielki dzień . Koncert 1D.Chłopaków poznałaś już wczoraj ale na ich koncercie jezszce nie byłas.
Mimo wszystko było ci przykro z jednego powodu. Louisa nie będzie na koncercie.No ale usłyszysz jak śpiewają na żywo.
     Po obiedzie wyszłaś do miasta z kumpelą.
-to plan jest taki-powiedziałaś-o 19.00 chłopcy podjadą pode mnie.Pojedziemy razem na koncert. Po koncercie pójdziemy do klubu na impre :P
-super-powiedziała-moze kiedyś będe mogła iść z tabą.
-na pewno kiedyś razem pójdziemy -uśmiechnełaś się
     Do koncertu przygotowywałas się baaaaardzo długo.Poprosiłaś Dianę-twoją kumpelę-żeby pomogła ci się przygotować.Razem wybrałyście  sukienkę,makijaż,fryzurę i buty.Efekt był na prawdę super.
      O umówionej godzinie 1D podjechali pod twój dom. Przez okno zobaczyłaś ich samochód i wyszłaś z domu,przy drzwiach mówiąc mamie że już podjechali.Otworzyłaś drzwi do
 limuzyny i usiadłaś na wolnym miejscu,obok Harrego.Chłopacy jak cię zobaczyli nie wiedzieli co powiedzieć.Po prostu ich zatkało ale Naill się pierwszy otrząsnął i powiedział
że wyglądasz naprawdę super. Inni potwierdzili.Przywitałaś się ze wszystkimi i spytałaś do jakiego klubu póżniej idziecie.Wytłumaczyli ci że po koncercie masz wyjść przed stadion
i podejść do ich samochodu.Będzie stał na parkingu za stadionem żeby inne fanki się nie zorientowały że to ich.Dojechaliście na miejsce.Nie musiałaś wchodzić tym wejściem gdzie inni
tylko tylnym tak jak 1D więc uniknełaś tłoku.Poprowadzili cię aż do momentu wejścia do twojego rzędu. Oczywiście miałaś miejsce tuż przy scenie.Koncert się zaczął.
,,Na Na Na,Stand Up'' itd.Koncert był naprawdę super mimo tego żę Louisa nie było.Jak skończyli śpiewać ostatnią piosenkę.Wymieniłaś porozumiewawcze spojrzenia z Zaynem i
 szybko wyszłaś.Było bardzo dużo osób ale jakoś udało ci się wydostać z tego tłoku. Jak już byłaś na zewnątrz poszłaś za budynek i zobaczyłaś limuzynę.Ruszyłaś w jej kierunku.
 Zaczełaś biec bo usłyszałaś tłum fanek za sobą ale potknęłaś się i upadłaś.Następnym razem trampki-pomyślałaś. Poczyłaś czyjeś silne ręce które pomagały ci się podnieść.
Wstałaś i spojrzałaś kto to jest.Harry.Szybko biegniemy-powiedział.Dobiegliście do limuzyny i odrazu samochód ruszył.Niall,Liam i Zayn byli już w samochodzie i się śmiali.
-A was co tak śmieszy!?-spytałaś trochę zła
-a nic-odpowiedział Liam
-Yhm.Ładnie się tak śmiać? Jak wy się wywalicie to ja sie bedę śmiała.A tobie Harry dzię...Nie no ty też?!!
Harry też się śmiał.
-Nie złość się. W końcu ci pomogłem.Zobaczyłam jak idziesz to podbiegłem żebi ci pomóc .
-Dziękuje ci bardzo wiesz! Następnym razem na wasz koncert ubiorę dres i tramki to zobaczymy kto się będzie śmiał.
     Podjechaliście pod klub. Liam otworzył ci drzwi i wszyscy weszliście do środka.Leciała głośna muzyka,w powietrzu było czuć zapach alkocholu,tłum tańczył i śmiał się.
Od razu zaczełaś tańczyć. Później dołączył do ciebie Zayn.Reszta coś piła przy barze.Bawiłaś się bardzo dobrze.Tańczyłaś do godz 01.00 ,później poszłaś do chłopaków siedzących
 przy barze. Usiadłaś obok nich ;
-co pijecie-spytałaś
-a jak myślisz-usmiechnął się Harry
-zamówisz mi?
-a ty nie możesz sobie zamówić? :) Nie no żartuje.Za mówię ci.
-Tak na prawdę to nie mogę :P Mam 17 lat.
-Daj spokój.-i podał ci szklankę z alkocholem.
Ok.02.00 wróciłaś na parkiet. Zaczełaś tańczyć z Niallem. Następnie z Liamem i Zaynem mimo że one nie tańczył za dobrze świetnie się bawiłaś. Na końcu z Harrym. Z nim tańczyłaś
 a właściwie szalałaś najdłużej. Poszliście się napić i znowu tańczyć. Przez całą imprezę tańczyłaś z każdym po kilka razy. O piątej nad ranem wyszliście z klubu. Harry, Naill i Zayn
oczywiście byli tak pijani że ledwo sie trzymali na nogach. Ty i Liam mniej ale też trochę wypiliście.Do hotelu doszliście pieszo.Były zamówione dwa pokoje.Wiedziałaś że z którymś
będziesz musiała spać w pokoju. Trafiłaś na Harrego i Zayna. Oni mieli jedno dwuosobowe łóżko a ty drugie też dwuosobowe obok nich.
-To z którym śpisz?-zażartował Harry
-Hahaha.Z żadnym. Przecież wy śpicie razem.
-na pewno Zayn by się nie obraził gdybym spał z tobą;)
Zayn w tym czasie był w drugim pokoju i gadał z chłopakami.
-słuchaj.Idę do łazienki. I niema mowy żebyś spał na moim łóżku.
Wziełaś szybki prysznic.Ubrałaś podkoszulek i krótkkie spodenki i wyszłaś z łazienki.Harry leżał na łóżku i przeglądał coś w twoim telefonie.
-hej-krzyknęłaś i rzuciłaś go poduszką.
-oddawaj. Bo jak nie to...-zaczełaś go łaskotać. w końcu oddał ci telefon.
-dużo masz naszych zdjęć i piosenek.:p To dobrze
-No ekstra ale idz już do łazienki bo ja chcę wstać przed 14.00
-ok.ale i tak czekamy na Zayna bo jeszcze nie przyszedł.
Harry w łazience siedział niecałe 10min.Wyszedł w samym ręczniku owiniętym wokół pasa.
-Mam nadzieję że się ubierzesz na noc-powiedziałaś
-zobaczymy-uśmiechnął się szeroko-hej!
-co?
-gdzie jest mój telefon!?-krzyknął
-niewiem-powiedziałaś i zaczełaś się śmiać
-oddawaj!
-nieeee
-masz łaskotki?
-nie
-zobaczymy-i zaczął cię łaskotać
-dobra juz dobra-powiedziałaś cały czas się śmiejąc
-oddasz telefon?-spytał Harry na sekunde przestają cię łaskotać
-Tak
-to dawaj
Wyciągnełaś telefon z kieszeni.
-a teraz ze mnie zejdz!-powiedziałaś bo Harry leżał na tobie
-Ok
Usiadł na twoim łóżku.
-zadzwonię do Zayna kiedy przyjdzie-powiedział Harold
Rozmawiał ale nie z Zaynem tylko z Liamem. Liam rozmawiał przez telefon Zayna i powiedział że Zayn zasnął więc już nie przyjdzie.
-No to zostaliśmy sami-wyszczerzył się Harry
-słuchaj.Niewiem do czego jesteś zdolny a zwłaszcza jak jesteś pijany więc dzisiaj ze mną nie śpisz.
-tak.Ja z tobą nie spię tylko ty ze mną.-mocno cię objął rękami i położył na łożku po czym sam się szybko położył przytulając cię zanim zdążyłas uciec mu.Skończyło się tym że
 leżeliscie na jednym łóżku obok siebie. Harry cię obejmował.


7.

To dzisiaj. Jest piątek. O godz 16.00 zawieziecie Louisa na lotnisko. Nie zobaczysz go przez dwa tygodnie.
    Po szkole wracałaś z kumpelą do domu.Nagle one staneła .
-co?-spytałaś
-hej. mogłabyś mnie kiedyś umówić z Harrym? :)
Zaczełaś się śmiać
-tak ale najpierw muszę go poznać. Sama go jeszcze nigdy nie spotkałam. Jutro Zayn zabiera mnie na koncert i ich wszystkich poznam.
-jutro koncert? ale gdzie no bo  w naszym mieście przecież na pewno nie
Ona miała rację-pomyslałaś-Zayn nie mówił ci gdzie ten koncert będzie a napewno jest poza twoim miastem
-Ale to nieistotne.Po prostu jutro ich wszystkich spotkam i może jak troche ich poznam to umówię cie z Harrym ;)
Puściłaś oczko do niej i poszłyście dalej.
-Myślisz że ten koncert bedzie fajny?
-tak a czemu nie-spytałaś
-no bo w końcu jak Louisa nie bedzie na koncercie to nie bedzie tak samo.
-masz rację. nie pomyslałam o tym.
   Usłyszałas dzwonek do drzwi. Już idę!!!-krzyknełaś. Podbiegłaś do drzwi i otworzyłaś. Louis i Zayn weszli do mieszkania i przywitałas się z nimi.
-a reszta się z tobą nie pożegna?
-oni już są na lotnisku. Będziesz miała okazję ich dzisiaj poznać;p
Pojechaliście na lotnisko i weszliście na salę.Harry,Liam i Niall już tam czekali.Louis poznał cię z każdym z chłopaków i przytuliłaś każdego.
Na sali czekaliście  bardzo długo. Ok. 3 godz. Ale na szczęście się nie nudziliście. Rozmawialiście, śmialiście się,jedliście Haribo,póżniej poszliście do sklepu na lotnisku i
 kupiliście sobie lody.Tak wam mineły 3 a właściewie 4 godziny. W końcu wszystkie bagaże były już w samolocie i musieliście się żegnać. Lou najpierw pożegnał się z Niallem
, później Liamem,Zaynem,Harrym i w końcu z tobą. Podeszłaś do niego przytuliłaś go mocno i szepnełaś na ucho:
-Będę tęsknić.
-ja też-i wsunął ci do ręki małą karteczkę-otwórz ją dopiero w domu i otwieraj ją za każdym razem jak bedziesz smutna ;)
Chłopcy stali kilka kroków dalej więc nic nie widzieli.Louis jak wchodził do samolotu jeszcze nam pomachał i zniknął w tłumie.


6.
 

 Czwartek,godz 7.00. Wstałaś ,spojrzałaś w lustro i się zdziwiłaś że jeszcze nie pękło ;p. Włosy miałaś potargane,oczy pokrążone i wogóle byłaś wykończona.
 Jakby jeszcze tego było mało przypomniałaś sobie że dzisiaj masz test z anglika. Więc szybko się umyłaś, związałaś włosy, ubrałas się w to i usiadłaś do ksiązek.
 Na szczęście były tylko słówka do nauczenia więc nie było problemu ponieważ bardzo szybko się uczyłaś. Dzisiaj lekcje zaczynały się o 8.00. Po nauczeniu się 2/3 słówek szybko
 zjadłaś śniadanie i wyszłaś z domu . Najwyżej resztę słówek nauczę się przed lekcją-pomyślałaś.Doszłaś do szkoły 7.50. Miałaś 10min więc podeszłaś pod twoją klasę a wcześniej
 zostawiłaś plecak w szafce. Usiadłaś na podłodze i przeczytałaś resztę słowek. O 8 przyszła nauczycielka,weszliście do klasy, rozdała sprawdziany i raczeliście pisać.
   Test poszedł ci dobrze. Przez to poprawił ci się humor. Postanowiłaś napisać do Lou i tak też zrobiłaś. Powiedział że masz podejść pod jego dom bo on ma coś ważnego ci do
 powiedzenia. Stanełaś przed jego domem i czekałaś jakieś 20sekund i już Louis stal przed tobą.
-Cześć-przywitaliście się.
-To co chciałeś mi powiedzieć?-spytałaś
-W piątek wyjeżdzam a właściwie wylatuję do Londynu. Jadę do mojej rodziny w Doncaster na dwa tygodnie.
-Wiem -uśmiechnełaś się
-skąd-zdziwił się Louis
-pytałam Zayna jak w środe zostawiłeś nas w mieście.
-musiałem załatwić sobie samolot
-ja wiem. przecież się nie obraziłam ;p
-no mam nadzieję. Może spotkamy się jeszcze dzisiaj bo jutro wyjeżdzam?
-ok. Bądź po mnie o 17,00 ok?
-ok-Powiedział Lou
    O 17 Louis czekał przed domem. Ty ubrałaś się troche inaczej niż do szkoły. Ubrałaś to,włożyłaś te  buty i pomalowałaś się tak.Włosy rozpuściłaś i wyprostowałaś. Jak Louis cię zobaczył zagwizdał i
 powiedział że wyglądasz pięknie. Ubrałaś się tak ponieważ Louis zawsze cię widział w jeansach i trampkach. Chciałaś mu pokazać że umiesz się tez tak ubrać. No i miałaś go
 już nie zobaczyć przez 14dni więc chciałaś żeby ten spacer był inny.
    Poszliście do kina, później na lody i do parku, znowu na lody. Śmialiście się przez cały czas. Świetnie czułaś się w jego towarzystwie.Ale wszytko co miłe kiedyś się kończy.
Przytuliłaś Louisa i pocałowałaś w policzki on odwzajemnił uścisk i się rozeszliście ,każdy w inną stronę. Ty do swojego domu a on do domu chłopaków.

5.

   Obudziłaś się o 7.00. Była środa. -trzeba do szkoły-pomyślałaś. Pierwszą lekcję miałaś o 9,00. Umyłaś się. pomalowałaś tak jak zawsze i ubrałaś w to. Spakowałaś do szkoły, zjadłaś śniadanie, włączyłaś laptopa i na chwilę weszłaś na Twittera. Louis przed minutą dodał tweeta więc jeszcze musi być na tt-pomyślałaś i napisałaś do niego tweeta:
,,@Louis_Tomlinson hej! zobaczymy się dzisiaj? XOXO''
Louis odpisał ci że, z chęcią i napisze ci sms-a o której.
Pożegnaliście się i poszłaś do szkoły.
   Tak jak przypuszczałaś twoja wychowawczzyni cię usprawiedliwiła. Lekcje mijały ci długo i strasznie się nudziłaś. Siedziałaś w ostatniej ławce. Nagle poczułaś wibrowanie w kieszeni. Wyciągnełaś po kryjomu telefon i odczytałaś wiadomość od Louisa. Napisał że możecie się spotkać ok. 16 i czy może wziąc Zayna. Odpisałaś że tak i się bardzo cieszysz na to spotkanie.
   Po szkole wróciłaś szybko do domu,zjadłaś obiad,poprawiłas trochę włosy,powiedziałaś mamie że wychodzisz na miasto. Tak naprawdę niewiedziałaś gdzie pójdziecie. Mama powiedziała że masz być ostrożna i wrócić dzisiaj a nie jutro rano.Poszłaś do parku -bo tam mieliście się spotkać. Spodziewałaś się tego co zobaczyłaś. Rebeca twoja niby przyjaciółka i twój były -Tom siedzieli na ławce. W pewnym momencie one odwróciła głowa i cię zobaczyła. Zaczeła się śmiać. Tom też. Póżniej głośno powiedział: zobacz kto tam stoi. Największa sierota w mieście.
Rebeca powiedziała:zobacz te ciuchy. Skąd ona je wzięła ? od babci czy z lumpeksu. - Nabijali się jeszcze przez chwilę aż przyszli oni ,Louis i Zayn. Udawałaś że nie widzisz Rebec'i Toma i poszłaś przywitać się z chłopakami. Jak Rebeca zobaczyła jak ty całujesz w policzek Louisa Tomlinsona i Zayna Malika dosłownie szczęka jej opadła. Ale szybko zmieniła wyraz twarzy i powiedziała do Toma: zobacz nie ma przyjaciół to przyczepia się do nich. Powiedziała to tak głośno żeby wszyscy usłyszeli.Chodzmy!-powiedziałaś do Malika i Louisa. Lou wymienił z Zaynem porozumiewawcze spojrzenia i poprowadzili cię na ławkę przy ulicy. Dalej.Gadaj o co chodzi-powiedział Louis.-Niewiem o czym mówisz.Idziemy?-odpowiedziałaś i ruszyłaś przed siebie ale Zayn zastawił ci drogę Louis tak samo ale z boku.-Albo mówisz o co chodziło tym gołąbeczkom na ławce albo się do ciebie nie odzywamy-powiedział Lou.Spojrzałaś na nich dziwnie, wziełaś głęboki wdech i wytłumaczyłaś im że on chodził kiedyś z tobą a ona była najkumpelą itd.Tłumaczyłaś im jakieś 10minut. I jak dowiedzieli się wszystkiego dali ci spokój i poszliście do miasta na pizze, póżniej na lody. Ok 19 niestety Louis musiał już wracać bo umówił się już z kimś. Pożegnaliście się i poszłaś z Malikiem dalej .
 Gdzie on poszedł? do dziewczyny?-spytałaś
Zayn się zaśmiał -nie no coś ty. on nie ma dziewczyny. Może ty byś nią została-spytał , popchnął cię lekko łokciem i się zaśmiał
.-Nie . Louis jest miły i wogóle ale on jest tylko przyjacielem i niech tak zostanie-
-no dobra niech ci będzie
-to powiesz mi gdzie poszedł?-spytałaś
-poszedł załatwić sobie samolot do Londynu.Wyjeżdza za dwa dni do Doncaster na dwa tygodnie.
-czemu nic nie mówił?
-niewiem
Szliście przez kilka sekund w ciszy aż spytałaś w końcu:
-czy mógłbyś mnie kiedyś poznać z resztą zespołu? Jeśli nie chcesz to spoko bo wiesz, ja nie chcę żeby wyszło na to że spotykam się z wami tylko dlatego że jesteście sławni i że jestem waszą fanką...
-ok-przerwał ci Zayn i się uśmiechnął-wierzę ci. Może być tak że w sobotę zabiorę cię na nasz koncert a po koncercie pójdziesz z nami do klubu i tam cię ze wszystkimi poznam. Ok?
Zaczęłaś piszczeć ale szybko się opanowałaś bo  wiedziałaś że oni tego nie lubią, więc pocałowałaś go w policzek i przytuliłaś.-Dziękuje-
   Gdy wracaliście do domu (Zayn cię odprowadzał) było ok 20. Umówiliście się na 21 na tt. Weszłaś do domu ,zjadłaś z rodzicami kolację i weszłaś na tt. Pisaliście do póżna. -Chyba się zakochałam-pomyślałaś. Trochę cię to dziwiło bo przecież byłaś zakochana w Louisie ale on był tylko przyjacielem. A Zayn był dla  cibie kimś więcej. Nie był chłopakiem ale czułaś coś więcej niż tylko przyjażń.
4.

 Jak weszłaś do domu od razu twoja mama do ciebie podeszła. Zaczeła wypytywać o wszystko: czy nic ci nie jest i gdzie byłaś. Nie chciałaś jej okłamywać więc powiedziałaś prawdę.Mama spytała czemu okłamałaś ją rano i powiedziałaś że śpisz u koleżanki. Odpowiedziałaś jej że nie chciałaś jej denerwować.
   Zjadłaś obiad i poszłaś do swojego pokoju. Weszła twoja matka. Już nie była zła ale trochę zmartwiona i gdy spytałaś o co chodzi przypomniała ci że nie było cię dzisiaj w szkole a przecież jest wtorek.
-kompletnie o tym zapomniałam-pomyślałaś i uspokoiłaś mamę że odpiszesz od koleżanki a o nieobecność niech się nie martwi ponieważ masz bardzo fajną wychowawczynię ;). Po tej rozmowie zadzwoniłaś do kumpeli i spytałaś czy możesz przepisać lekcje. Odpowiedziała że możesz i że masz być za pół godz. Pomyślałaś że się spakujesz trochę ogarniesz i jak pójdziesz spacerem do jej domu to spokojnie zdążysz, i tak też zrobiłaś.Wyszłaś przed dom. Była godzina ok 17 i świeciło słońce. Powoli ruszyłaś w stronę jej mieszkania. Miała dom  3 ulice dalej. Przeszłaś obok parku i przypomniałaś sobie wczorajszą akcję. Przypomniał ci się też Louis. Polubiłaś go,nawet bardzo ale na razie to tylko przyjaźń. Byłaś mu bardzo wdzięczna że cię wczoraj uratował.A Zayn? Zayn to coś innego. Do niego czułaś coś więcej.Po długim rozmyślaniu i spacerze podniosłaś wzrok i zobaczyłaś dom kumpeli. Pogadałyście dużo o tym co się wydarzyło ostatnio. Była twoją drugą najlepszą przyjaciółką po tej którą cię zdradziła.Były łzy ale był też śmiech aż do godz 20. W trakcie rozmowy przepisywałaś lekcje i dowiedziałaś się co się wydarzyło w szkole. Nic ciekawego.
   W drodze powrotnej zadzwonił telefon. Odebrałaś. Louis. Powiedział że cię widzi i za chwilę podejdzie. Rozejrzałaś się ale nigdzie go nie zobaczyłaś. Byłaś obok parku.Stałaś niecałą minutę gdy ktoś cię chwycił w pasie, podniósł i obrócił kilka razy. Gdy cię w końcu postawił a ty się przestałaś się śmiać i piszczeć stanęłaś twarzą w twarz z Louisem.
-Cześć- powiedziałaś i cmoknęłaś go w policzek.
Odwzajemnił się uściskiem. Później zaczęliście gadać ale krótko bo musiałaś już iść. Odprowadził cię do domu i się pożegnaliście ale i tak jak weszłaś do pokoju to do późna pisaliście smsy.

3.

   Otworzyłaś oczy i rozejrzałaś się. Nie byłaś już w parku.Leżałaś na łóżku. Nic nie pamiętałaś poza tym ,że byłaś w parku i byli też twoja niby przyjaciółka, chłopak i ... Louis. Dalej do momentu jak zobaczyłaś Louisa nic nie pamiętałaś. Teraz leżał na łóżku po drugiej stronie pokoju. Spał. Po cichu wstałaś, pozbierałaś swoje rzeczy i ruszyłaś w kierunku drzwi. Otworzyłaś je i wyszłaś na korytarz. Rozejrzałaś się. To był tylko korytarz a mimo to i tak już widziałaś że ten dom jest duży. Zeszłaś po schodach. Na dole siedział przy stole Zayn Malik. Prawie zaczęłaś krzyczeć ale się opanowałaś i odezwałaś się:
-Cześć.-Zayn odwrócił się do ciebie i się uśmiechnął
-Cześć. Pewnie jesteś dziewczyną Lou.
-Nie, ja nie wiem jak się tu dostałam ale myślę że to Louis mnie tu przyniósł
-Zgadza się-powiedział Malik- mówił że znalazł cię w parku
-yhm.
-pewnie jesteś głodna.Chodź coś zjedz ze mną i poczekamy na Louisa
-nie chcę przeszkadzać-powiedziałaś
-bardzo śmieszne. chodź!
Zjedliście śniadanie i pomogłaś zaynowi posprzątać. Napisałaś do mamy esemesa że wszystko ok. i że nocowałaś u koleżanki.Później Zayn musiał już iść więc ty powiedziałaś że też będziesz musiała wracać, ale on zaprzeczył i kazał ci poczekać na Lou. Poszedł do jego pokoju Louisa i wrócił po minucie. Mrugnął do mnie :
-Cześć. Trzymaj się.
-Cześć Zayn.
Usiadłaś na kanapie i włączyłaś telewizor. Po chwili ktoś położył ci rękę na ramieniu. Spojrzałaś w górę i zobaczyłaś Louisa. Wstałaś i podeszłaś do niego:
-Hej.Dziękuje ci że pomogłeś mi wczoraj.
-Nie ma za co.
Twoją uwagę przykuła jego ręka i policzek.
-co się stało wczoraj jak zemdlałam?
-nic. zaniosłem cię do domu
-przecież widzę że jeszcze biliście się z tym dupkiem.
-nic mi nie jest
-pokaż. przecież krew ci leci. chodź
-nic mi nie jest
- akurat.dalej chodź!
Poszłaś z Louisem do łazienki i przemyłaś mu rany.
-Dzięki-Lou pocałował cie w policzek
-niema sprawy. Chyba będę musiała już iść do domu
-odwiozę cie
Louis zawiózł cię do domu. Wymieniliście się numerami i pożegnaliście.


2.
    Siedziałaś w parku na ławce i myślałaś jak oni mogli ci to zrobić. Twoja przyjaciółka mówiła ci że ma chłopaka ale nigdy nie mówiła kogo. Siedziałaś z podkulonymi nogami i płakałaś. Nagle podniosłaś głowę i zobaczyłaś ich niedaleko twojej ławki . Ich czyli twoją przyjaciółkę i twojego byłego.Właściwie to już nie była przyjaciółka tylko dziewczyna która ją udawała.Siedziała mu na kolanach i szeptali sobie coś do ucha. Widzieli cię. Patrzyli na ciebie i coś do siebie mówili a później się śmiali. Wstałaś zła i poszłaś w ich strone.Bardzo chciałaś im zrobić kazanie na temat jakimi byli niby przyjaciółmi ale przeszłaś szybko obok ich ławki i udawałaś że ich niewidzisz. On ci podstawił nogę a ty się wywaliłaś.Zaczęli się śmiać. Ale ty usiadłaś na ziemi i otrzepałaś się.Twoja noga i ręka krwawiły. Krzyknęłaś na niego i zaczęłaś wyzywać twoją,,przyjaciółkę'' od głupich itp. On wstał i cię uderzył, raz, drugi , a gry już próbował trzeci raz oddać cios pięścią nic nie poczułaś. Obok ciebie, naprzeciw twojego byłego stał Louis. Louis Tomlinson we własnej osobie. Zemdlałaś ,po pierwsze z bólu który zadał ci ten chłopak a po drugie z wrażenia.



1.

Masz 17 lat.Chodzisz do 2 gimnazjum i jesteś popularną i lubianą osobą w szkole. Każdy chłopak chciałby  się z tobą umówić ale ty masz chłopaka-niestety. Dlaczego niestety? Bo ty go nie kochasz tylko Louisa Tomlinsona  z twojego ulubionego zespołu One Direction. Nie chcesz go zranić więc mu tego nie mówisz.
Jest poniedziałek 6;30. Znowu do szkoły- pomyślałaś. Wstałaś i spojżałaś na plakat nad twoim łóżkiem. Louis patrzył na ciebie uśmiechając się.Poszłaś do łazienki.Umyłaś się i ubrałaś w to. Później pomalowałaś tak. Zeszłaś do kuchni, przygotowałaś śniadanie i je zjadłaś. O 7;40 wyszłaś z domu.
Po lekcjach nie poszłaś do domu tylko do parku.Byłaś smutna bo rzuciłaś swojego chłopaka. Nie kochałaś go więc nie z tego powodu było ci przykro. Okazało się że on cię zdradzał z twoją najprzyjaciółką od 2 miesięcy.

1 komentarz:

  1. o matko, przeczytałam wszystko trochę mi to zajęło, w ogóle świetny blog i zdjęcia urozmaicają;)

    http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń