niedziela, 1 września 2013

Opowiadanie cz.30

-Żebyście widzieli jej minę...Hahaha - Niall ocierał łzy z policzków.
-Taka nieprzytomna i w ogóle nic. Dopiero po chwili skojxzyła, że to Horan na niej leży- zaśmiałam się. Moi przyjaciele mi zawtórowali.
    Nagle wszyscy ucichli. Na schodach pojawiła się zaspana Diana.
-Hej, nie gniewasz się, nie?- spytał Niall
Ona uśmiechnęła się zadziornie.
-Ja tam mogę takie pobudki codziennie dostawać - poruszyła zabawnie brwiami na co znowu wybuchliśmy śmiechem.
     Korzystałyśmy z dziewczynami z tego, że chłopcy jeszcze są w Londynie. Obiecali, że będą wpadać najczęściej jak mogą ale wiadomo, że jednak trasa koncertowa ma ograniczenia.
     Siedziałam z Louisem w salonie na jego kolanach.
-Kocham cię.-mruknął mi do ucha. Uśmiechnęłam się szeroko.- No i uwielbiam jak się uśmiechasz. Masz wtedy takie słodkie dołeczki jak Hazza.
Złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Mmmmm... Cudownie całuje... Gest przerodził się w pełen pożądania i namiętności.
-Hej, hej! Co tu się wyrabia na mojej kanapie?- krzyknął rozbawiony Harry który własnie wszedł do salonu, a za nim reszta.
-Korzystam z tego, że mój chłopak jest w domu. Przeszkadza ci to?- uniosłam wyzywająco brwi.
-Nie no skąd! - Hazza uniósł ręce w geście obrony.- Przepraszam, że przerwaliśmy taką intymną chwilę...- zaczął się rechotać.
Liam, Zayn i Niall oraz Diana i Natalia zaczeli gwizdać i rzucać różne hasła.
Oczywiście społonełam rumieńcem.
-Zaraz przyjdę- szepnęłam Louisowi do ucha. Wstałam najzgrabniej jak potrafiłam i w akompaniamencie dalszych gwizdów udałam się do łazienki. Oparłam ręcę o blat i pochyliłam się nad lustrem. Hmm.. Chłopcy jutro wyjeżdżają więc  trzeba wykorzystać tę ostatnią noc. Tylko trzeba się pozbyć tych wariatów...
Rozpuściłam włosy i  spryskałam się perfumami. Lekko uchyliłam drzwi od łazienki i nasłuchiwałam. Głosy zdecydowanie ucichły.
-Daj stówę to pójdziemy sobie na pizzę- usłyszałam głos Zayna. Zachichotałam pod nosem ale nasłuchiwałam dalej.
-Eh no dobra- zgodził się Lou. Usłyszałam tylko ja się ubierają i wychodzą z domu. Udało się!
-Tylko się zabezpieczajcie dzieci!- jeszcze krzyknął Harry i wyszedł. Louis w odpowiedzi coś mruknął typu: ,,Idiota...''
Szybko wybiegłam z łazienki i rzuciłam się na chłopaka który czekał na mnie w korytarzu.
-Dobra robota. Jesteś boski- mruknęłam mu do ucha i namiętnie pocałowałam.
-Ty też jesteś wspaniała. A teraz korzystajmy z tego, że dom wolny...- Tommo schylił się i szybko podniósł mnie na ręcę. W reakcji na to pisnęłam a on się tylko zaśmiał.
-Idziemy zobaczyć jak głośno potrafisz dla mnie krzyczeć.-szybko zaniósł mnie do naszej sypialni.
Chyba dalszych wydarzeń nie trzeba opisywać...


-Wszystko masz?- spytałam po raz setny tego dnia.
-Tak- odpowiedział Lou z uśmiechem
-Będę tęsknić- wtuliłam sie w Jego ramiona. Tu się czułam bezpiecznie. Ostatnia rzecz jaką chciałam to żeby teraz wyjeżdżał. 
    Pożegnałyśmy z dziewczynami chłopców i wróciłyśmy do mojego pokoju.
-Jezu jak tu bedzie smutno...-jękneła Nati
-I cicho....- dodała Diana
-I pusto bez nich- westchnęłam.


    Louis przyjeżdżał do mnie najczęściej jak potrafił. Czasami brał ze sobą resztę ale zazwyczaj sam. Każdy jego przyjazd wyglądał właściwie tak samo. Popołudnie poświęcone długim rozmowom, a noce spedzone bardzo aktywnie  w naszej sypialni. I tak było za każdym razem kiedy przyjeżdżał.
Niestety ostatnio nie widzieliśmy się aż 2 miesiące, chociaż zdarzało się, że mógł do nas przyjechać już po tygodniu. Różnie to bywa, wszystko zależy od tego gdzie koncertują, jakie maja plany. Czy sesja, czy wywiad, czy jakaś promocja. No i jeszcze koncerty które są swoją drogą wyczerpujące.

   Umówiłam się z dziewczynami na taki babski wieczór. Ogladanie komedii romantycznych, malowanie paznokci,wymyslanie różnych fryzur, objadanie sie słodyczami i tak dalej...
   Leżałam sobie przed telewizorem przeskakując z programu na program. Przełączyłam na program informacyjny i nagle sobie coś przypomniałam. Jesteśmy umówione na 19 a jest... Spojrzałam na telewizor: 18.46. O kurde!
Szybko pobiegłam do swojego pokoju i stanełam przed szafa. No tak, mój wieczny problem: co ubrać? Wybrałam białą bokserkę, jasne rurki i granatową koszulę. Wskoczyłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wyleciałam owinięta ręcznikiem. W ekspresowym tempie ubrałam bieliznę, bokserkę i zaczełam ubierać spodnie. Jedna noga, druga noga.... co jest?! Moje ulubione jeansy za małe? Czyżbym przytyła? Nie, może się w praniu skurczyły.
Wciągnęłam resztę ubrań, koszulę zostawiłam rozpiętą. Nałożyłam delikatny makijaż i rozczesałam moje włosy. Do torby spakowałam potrzebne rzeczy i zbiegłam do salonu. Ubrałam szare conversy, zamknełam dom i ruszyłam do sklepu z zamiarem kupienia jakiś słodyczy.
    Można powiedzieć, że poszalałam. 4 litry coli, kilka paczek żelek, pianki, czipsy, cukierki, czekolady... No dobra, one na pewno tez coś kupiły. Zapłaciłam i wyszłam.
   Jak się okazało, dziewczyny już na mnie czekały. Przywitałam się z nimi cmoknięciem w policzek.
-Gdzieś ty była?- spytała Natalia
-Już chciałyśmy dzwonić po Pana Tommo aby cię ratował... -Dodała Diana
Spojrzałam na nie wymownie.
Po prostu za późno się zaczęłam szykować, nie wiedziałam w co się ubrac, nie mogłam się zmieścić w moje jeansy i jeszcze była w sklepie.
-Jak to? Mamy ten sam rozmiar. Przytyłaś? - spytała zdziwiona Diana
-Nie wiem. Może w praniu się skurczyły- wzruszyłam ramionami. Zostawiłyśmy ten temat i poszłyśmy oblegać kanapę. Dziewczyny od razu włączyły Love Actually, słodycze poszły na stół, pełna gotowość. Podczas filmu non-stop jadłam słodycze. Tylko, że dość 'mieszałam'. Czipsy z żelkami popijałam colą, później czekolada i ciasteczka a za chwilę cappuccino. Przyjaciółki dziwnie na mnie spogladały ale ja staralam się tym nie przejmować.


-Podaj mi tą gumkę... tą.... nie!... tak, tą!- Nati podała mi gumke do włosów ze stołu a ja robiłam ostatnie poprawki jej fryzury. Ona w tym czasie robiła fryzurę Dianie która malowała paznokcie. Przy tym śpiewałyśmy i nawet tańczyłyśmy. Ogólnie świetna zabawa. Jak skończyły nam się zajęcia zaczełyśmy biegać po domu i tańczyc. Ok godz 3 niestety musiałysmy skończyć bo sąsiedzi chcieli dzwonić na policę. Podobno byłysmy za głośne jak śpiewałyśmy 'I'm sexy and know it' na tarasie.


*Z perspektywy Diany*

Jezu jak tu duszno... Nie ma czym oddychać.
-Ej... Nati otwórz okno..-jeknełam. Ona tylko coś odburkneła i spala dalej. Cały czas miałam zamkniete oczy. Podniosłam rekę i z rozmachem połozyłam ją na osobie która była po mojej lewej stronie, w tym przypadku dokładnie blondynka.
-No zostaw mnie...
Boże co za leń! Powtórzyłam czynność z prawą stroną ale moja dłoń spotkała się z samą pościelą.
-Ej...- otworzyłam oczy. Nie ma jej.
-Nati gdzie ona poszła?
-Nie wiem... - blondynka też się podniosła. Zaczełyśmy się rozgladać po pomieszczeniu ale nigdzie nie było przyjaciółki. Zaczęłyśmy ją wołać ale tez na nic.
-Chodź, poszukamy jej- powiedziała Natalia. Zgodziłam się kiwnięciem głowy. Wygrzebałyśmy się z łóżka i zaczełyśmy obchodzić dom. Wchodziłysmy do każdego pokoju po kolej. Niestety nic.
-Sprawdź łazienkę- zaproponowała blondynka. Racja-pomyslalam. Uchyliłam drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Mój wzrok zatrzymał się na brunetce klęczącej nad toaletą.
-O mój Boże! Nati chodź tu! -rzuciłam sie na kolana przy przyjaciółce.
-Co sie stało?!- spytałam odgarniajac Jej włosy z twarzy. 
-Matko!- za nami rozległ się zduszony krzyk blondynki. - Co sie stało?- ponowiła moje pytanie.
-Niedobrze sie czuję...- powiedziała słabo. Kiwnęłam znacząco na Nati i podniosłyśmy ostroznie przyjaciółkę. Zaprowadziłyśmy ją do sypialni i położyłyśmy na łóżku.
-Dobrze. A teraz Nam opowiedz co się dokładnie stało.
-Ale ja... Eh... Nie wiem.- wymieniłyśmy spojrzenia.
-Jak myslisz? Zatrucie? Czy może chora jestes?- zaproponowałam.
-Nie, niee... Ja Wam powtarzam. Nie wiem co mi jest!
-Spokojnie- blondynka chwyciła za rękę naszą przyjaciółkę. Ja patrzyłam zmartwionym wzrokiem na cierpiącą.
-Może powinnyśmy zadzwonić do Lou...
-Nie- przerwała mi ostro.- Nie chcę żeby się denerwował. Jeszcze bedzie chciał przyjechać... Po prostu się nie zgadzam.- pokiwała głową.
-To co robimy?- westchnęłam i spojrzałam na Natalie. Ale ona mnie nie słuchała tylko patrzyła w zamyśleniue w jeden punkt. Na moich oczach Jej twarz kompletnie się zmieniła. Najpierw zdziwienie, strach a na końcu czysty szok.
-Ej...- szturchnęłam ją delikatnie. Powoli obróciła głowę w moją stronę i zatrzymała wzrok na moim oczach. Miała szeroko otwarte oczy jakby dopiero teraz coś odkryła.
-Nataliaaa...- powtórzyłam znowu.
-O mój boże!- wyszeptała. Szybko wstała, pociagneła mnie za rekę w górę i wyprowadziła z pokoju.
-Co się st...
-Słuchaj! Pamiętasz jak mówiła, że nie mieści się w swoje spodnie? Później taki dziwny apetyt a teraz wymioty! Połaczymy to wszystko to wyjdzie...
-Ciąża.- dokończyłam za nia. Poczułam jakby ktoś mnie grzmotnął czymś mocno w głowę.
Szybko wróciłyśmy do brunetki siedzącej na łóżku. Usiadłam ostrożnie obok Niej i chwyciłam ją za rekę.
-Posłuchaj. Ja i Natalia podejrzewamy, że ty...- zaciełam się. Spojrzałam z błaganiem na blondynkę.
-Czy ty i Louis uprawialiście seks?- spytała prosto z mostu. Obserwowałam każda zmiane na Jej twarzy. Zdziwienie przerodziło się w zakłopotanie. Na jej policzki wstąpił delikatny rumieniec.
-No, tak.- przyznała. -Ale co to ma do rzeczy?
-Podejrzewamy, że jesteś...- wzięłam głęboki wdech. - W ciąży.
-Co?! Oszalałyście?! To nieprawda- potrząsnęła energicznie głową.
-Pomyśl. Wszystko by się zgadzało.- stwierdziłam.
-Lecę do apteki po test ciążowy.- oznajmiła Natalia i wybiegła z pokoju.
Ja zostałam z przyjaciółką, zaprowadziłam ją do salonu i położyłam na kanapie. Zrobiłam Nam herbatę ziołową i usiadłam na fotelu.
-A jeśli On odejdzie?- usłyszałam szept. Spojrzałam zdziwiona na przyjaciółkę. Miała łzy w ochach. Od razu zerwałam się z miejsca i przykucnęłam przy niej.
-Hej, kochana. Nie ma szans żeby Lou Cię zostawił! Jest w Tobie zakochany po uszy. - uśmiechnęłam się na wspomnienie Louisa opowiadającego Nam jak poznał miłość swojego życia oraz jak bardzo ją kocha.
-Ale jest gwiazdą! Piosenkarzem w zespole. Nie może tak po prostu rzucić dla mnie kariery...-mamrotała.
-Ale nikt nie mówi o żadnym porzucaniu kariery! Jeszcze nie wiadomo czy na 100 procent jestes w ciąży więc nie martw się na zapas.- pocieszałam ją. Jak na zawołanie do domu wbiegła zadyszana Natalia.
-Jestem. Haha... żebyście widziały minę tej kobiety w aptece.- uśmiechnęła się pod nosem i podała nam mały kartonik. Przyjaciółka chwyciła go w dwa palce jakby z obrzydzeniem i udała się do łazienki.
Usiadłam na kanapie a po chwili dołączyła do mnie blondynka.
-Wiesz, że bedziemy musiały zadzwonić do Lou, prawda?- powiedziałam powoli. Nati w odpowiedzi jęknęła ale pokiwała twierdząco głowa.
Martwiłam się. Ale to chyba jasne. Gdy moja przyjaciółka wyszła z łazienki, nie wiedziałam co mam robić. Miałam wielką gulę w gardle. Nie byłam w stanie wydusić słowa.
Od razu wstałyśmy i podeszłyśmy do bladej dziewczyny. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Minęła nas bez słowa i ruszyła w stronę schodów. Po drodze upuszczając test. Podeszłyśmy szybkim krokiem i podniosłyśmy plastikowy przedmiot. Pozytywny wynik.


1 komentarz:

  1. no nareszcie ja już dawno zapomniałam o czym to wgl jest ale wiem wiem nie tak łatwo prowadzi sie dwa blogi ........
    co tu dużo pisać no fajny tylko szkoda że nie opisałaś TEJ sceny heh
    czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń