piątek, 21 grudnia 2012

Opowiadanie cz. 23

Joł!!! ;3 Chyba mnie zabijecie bo już obiecywałam z 4 razy że już wstawię i cos z tego nie wyszło ;/ Od razu nie będę obiecywać że na drugiego bloga wstawię jutro czy kiedy tam bo pewnie nie wstawię-_-. Oczywiście komentujcie *.*
Nawet nie wiecie jaka to motywacja :)

***
-Dziewczyny, chyba trzeba będzie ogarnąć jakieś śniadanie.
-Pomogę ci. Co robimy?-spytała Nati. Właśnie wyszła z łazienki z mokrymi włosami.
-Może tosty?-zaproponowała Diana
-OK.Wyciągniesz z lodówki...
-Już się robi. A tak wogóle to gdzie chłopcy?
-Emm.Widziałam Harrego i Lou w łazience...
-razem?!-przerwała Nati Diana.
-Taaak.Liam i Niall się ubierają, a Zayn się czesze. Więc będą nie więcej niż za 15min, no oczywiście oprócz Zayna.-parsknęłyśmy śmiechem.
-Taaak. Malik będzie za 45min-zaśmiałam się.
      Włączyłam radio i zaczęłyśmy przygotowywanie śniadanie. Ile śmiechu przy tym było?! NA koniec cała kuchnia była ...brudna, to mało powiedziane.Syf taki że się w głowie nie mieści. Zapachy z kuchni przywiały Nialla do kuchni.
-Mmmmmmmm. Ale pachnie...Dajcie jeść!-już sięgnął po talerz ale wzięłam mu go sprzed nosa.
-Czekaj,czekaj. Gdzie tak prędko? Nie dostaniesz nic dopóki wszyscy nie zejdą-uśmiechnełam się.
-Haaaaaarryyyyy !!! Looooouuuuiiiissss!!! Liiiiiiiiaaaaammm!!! Zaaaaynn!!! -wrzasnął Niall wchodząc po schodach na piętro.
-Czego się drzesz?!
-Zamknij pape!!!
-Morda!!-usłyszał w odpowiedzi.Później nie słyszałyśmy nic poza śmiechem i rechotem blondyna.
     Nakryłyśmy do stołu.Powoli do kuchni zaczeło się schodzić całe 1D. Najpierw Niall z Liamem.Rozsiedli się na kanapie i w niecierpliwości czekali na resztę. Później Lou i Loczek a na końcu Zayn ze swą powalającą fryzurą.Wszyscy rozwalili się w salonie na kanapach i fotelach.
-Co chcecie do picia? Kawa?-krzyknełam z kuchni.
-Łeeeeeeeeeeee-usłyszałam w odpowiedzi. Wyjrzałam z kuchni i spojrzałam po ich minach. Wybuchnełam dzikim śmiechem.Naprawdę, miny- bezcenne.Trochę się uspokoiłam
-No to co chcecie...
-KAKAŁKO!!!
-To co wy kawy nie pijecie?
-Kobieto! Tylko w pracy. Teraz mamy wolne to co będziemy się truć tym świństwem.-oświecił mnie Loczek..
-OK. To jak? Dla wszystkich kakałko?
-Tak!-odpowiedzieli chórem.Przygotowałam 8 kubków kakałka i zaczęliśmy jeść.
-Mmmm. Pyszne tosty. Musisz mnie nauczyć takie robić-powiedział Hazza
Ja się uśmiechnęłam. Po skończeniu śniadania Liam i Niall zaoferowali że posprzątają. Zgodziłyśmy się. Wszyscy leżeli na kanapie nie mogąc się ruszyć z objedzenia.
-O boże! Nie mogę się ruszyć. Co dzisiaj robimy?-powiedział Louis
-Nie wiem jak wy, ale my mamy dzisiaj plany żeby iść na zakupy.-oznajmiła Diana
-To my może trochę twój dom ogarniemy- w tym momencie spojrzał na mnie
-I przeniesiemy sie do nas.Ok?
-Nie. Naprawdę doceniam co dla mnie zrobiliście ale domu nie musi...
-Nie dziękuj -przerwał mi Liam.
-Musimy ci pomóc.Sama sobie nie dasz rady. A poza tym teraz jesteś pod naszą opieką więc przenosimy się do nas.-dokończył.
Ja zrezygnowałam z dalszej kłótni i poszłam z dziewczynami wybrać jakieś ciuchy do ubrania.One ubrały to co ze sobą przyniosły a ja wybrałam jakiś luźny zestaw i byłyśmy gotowe.
Zaskoczyła mnie pogoda bo zwykle w Anglii pada, wieje i wgl a teraz co? Słońce i +25.
Chciałam już zamówić taksówkę ale dziewczyny powiedziały że się przejdziemy, więc ok. Po niecałym kwadransie stałyśmy przed wielkim , szklanym, eleganckim budynkiem Westfield London.
Wiary od cholery.Ale postanowiłyśmy się tym nie przejmować.Zaczęłyśmy chodzenie po sklepach.
      Padniętę, obładowane torbami doczołgałyśmy się do Starbucks.Padłyśmy na krzesła i wypiłyśmy napoje które zamówiłyśmy.
-która jest godzina?-spytała Diana
-Emm.Czekaj...-wyciągneła telefon z kieszeni.
-Jest 18.40
-Wracamy?-spytałam
-Taak.
Zamówiłyśmy taksówkę i władowałyśmy się z torbami do samochodu.Dopiero po pół godzinie dotarłyśmy na właściwą ulicę. No tak ale teraz gdzie. Chyba do mnie. No bo do chłopaków dopiero później pójdę.Stanełyśmy przed domem.''Położyłam'' torby na ziemi i zadzwoniłam do drzwi.No ale po co? Przecież to mój dom. Szybko otworzyłam drzwi i wrzasnęłam:
-JESTESMY....OOooooo!!! Ale porządek!
-No nareszcie! Co tak dłuuu..... JA PIERDZIELE ILE TYCH.... tych... tych ciuchów!!-pisnął Lousi widząc z 20 toreb stojących w korytarzu.
-Co kupiłyście?Macie coś dla mnie?-spytał Niall stojący w wejściu do kuchni z miską z czipsami.
-Hahahah. Nie Niall. Ale smacznego!
-No to pochwalcie się  co kupiłyście-zaproponował Liam
-Dobra ale daj nam chociaż usiąść. Padam na ryj!-powiedziała Nati. Z Dianą przyznałyśmy jej rację i walnełyśmy się na kanapę.
-No to tak. Ja kupiłam: czarne lity, rurki zielone i pomarańczowe, takie fajne czarne leginsy, 2 sukienki, torebkę i 3 pary szpilek, 4 bluzki, i jedną bluzę... No co?!-spytałam widząc miny chłopców.
-Dobra teraz ja. Kupiłam: 3 pary rurek, 3 bluzki, 2 bluzy, 1 sweter, 4 szpilki, 2 botki, też podobne leginsy ,2 torebki i jedną parę kolczyków.
-No właśnie ! O biżuteri zapomniałam!-krzyknełam
-Cicho! Teraz ja. No to też kupiłam te leginsy. Wogóle kupiłyśmy sobie takie same tylko inny jakby kolor czy coś.3 pary rurek, 5 bluzek, 2 sweterki, krótką jeansową kurtkę, 2 szpilki, zielone vansy, 3 sukienki i 4 spódniczki. No i torebkę.




1 komentarz:

  1. tak tak tak nie ma sprawy jak tylko cię spotkam to cię zabije a tak wgl to roździał może być

    OdpowiedzUsuń